Czekałam, aż moje córeczki z wypiekami na twarzy będą dyskutować o tempurze, liściach nori, purisach.
A one najbardziej pokochały jaglankę.
Gdy urodziła się nam pierwsza córka, Karolina, czekałam na moment, w którym poza mlekiem z piersi, będę mogła w końcu podać jej coś innego do jedzenia. Kojarzyło mi się to z pewnego rodzaju inicjacją, zaproszeniem do świata dorosłych smaków, które to, według moich założeń, miały spowodować, że moja coraz starsza córeczka będzie z wypiekami na twarzy dyskutować o tempurze, liściach nori, purisach, crêpes Suzette, tarcie tatin, a w przyszłości o idei sprawiedliwego handlu oraz slow food. Stosując się do wskazówek z szalenie mądrego poradnika dla rodziców, kupiłam słoiczek z zieloną mazią, z napisem „Brokuły od 5. miesiąca”, podgrzałam, przekręciłam nakrętkę, kliknęło i… po chwili zostałam cała opluta brokułowym kremem.
Po entym podejściu pomyślałam, że to bez sensu, i zaczęliśmy z Maćkiem gotować – w mikroskopijnych ilościach – potrawy, które mogłyby smakować naszemu wybrednemu dziecku. Staraliśmy się stosować jak najzdrowsze składniki, ale w takiej postaci i w takich połączeniach, które dobrze by się jej kojarzyły.
Placuszki warzywne, pizza orkiszowa, pierogi ze szpinakiem, kotlety z grochu. Łatwo nie było, Karolę karmiłam półtora roku piersią, ale w końcu zaczęliśmy odnosić małe sukcesy.
Potem był kolejny etap, w którym Karolcia trafiła do przedszkola. Siła perswazji grupy rówieśników może zdziałać cuda. W przedszkolnym menu: kasza jęczmienna, ryż brązowy, chleb razowy, orkiszowe bułki. Przyszłam w porze obiadu i… nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam!
Moje dziecko prosiło o dokładkę kaszy jaglanej! Faktycznie: z dodatkiem duszonych jabłek, z cynamonem, masłem i odrobiną cukru trzcinowego pachniała obłędnie. Sama miałam na nią ochotę. Wracając do domu, kupiłam trzy paczki jaglanki. Różne odmiany kaszy stały się odtąd praktycznie podstawą naszej rodzinnej diety. Zaczęliśmy odnajdywać ich rozmaite zastosowania. Dodawaliśmy je do zup, sałatek, kotlecików, a nawet… słodyczy.
Po urodzeniu Jagody byłam przygotowana na podobną batalię, ale moje obawy okazały się zupełnie bezpodstawne. Trzymiesięczna Jadzia na wakacjach w Grecji krzykiem domagała się spróbowania pomarańczy, a nieco starsza zjedzenie garści piekielnie ostrych oliwek z uznaniem skomentowała krótkim: „Kulki mniam, mniam”. Oczywiście, jest normalnym dzieckiem, więc na widok tabliczki mlecznej czekolady również mruczy z rozkoszy, ale gdy rano wbiega po przebudzeniu do kuchni, wiem, że powita mnie głośnym: „Mamo!!! Kasza!!!”.
Nasza Jagoda piekielnie ostre oliwki skomentowała krótkim:
„Kulki mniam, mniam”
Tabula z kaszy jęczmiennej
Składniki:
1 szklanka ugotowanej kaszy jęczmiennej,
2 szklanki wody,
1 mała czerwona papryka,
2 średnie pomidory,
duży pęczek pietruszki,
duży pęczek koperku,
garść listków mięty,
200 g zielonego groszku (np. mrożnego),
1 mały zielony ogórek,
1 czerwona cebula,
1 dymka,
1/4 szklanki oliwy z oliwek,
sok z 1 cytryny,
sól, pieprz do smaku
Zielony groszek gotujemy 3-5 minut w małej ilości lekko osolonej wody.
Jeżeli podczas gotowania cała woda nie wyparuje, groszek odsączamy na sitku.
Pietruszkę, dymkę i koperek drobno szatkujemy. Miętę rwiemy na mniejsze kawałki.
Ogórek, cebulę, paprykę, pomidory kroimy w drobną kostkę.
Wszystkie składniki, łącznie z kaszą, delikatnie mieszamy, dodajemy oliwę, sok z cytryny oraz sól i pieprz do smaku.
Kotleciki z kaszy jaglanej i tofu
Składniki:
2 szklanki ugotowanej na sypko
kaszy jaglanej,
1 kostka tofu (ok. 180 g),
5 średnich, startych
na grubej tarce pieczarek,
garść drobno poszatkowanego szczypiorku,
3 łyżki mąki grochowej,
1 łyżka oleju sezamowego,
3 łyżki sosu sojowego,
sól i świeżo mielony pieprz do smaku,
bułka tarta,
oliwa z oliwek
Kaszę jaglaną mieszamy z rozkruszonym tofu i pozostałymi składnikami.
Dobrze wyrabiamy rękami na jednolitą masę. Formujemy z niej kulki wielkości śliwki i spłaszczamy na talerzu
z bułką tartą tak, aby uzyskać kotleciki o grubości 1/2 cm. Obtaczamy z dwóch stron w bułce tartej i układamy na blasze.
Każdy kotlecik polewamy odrobiną oliwy z oliwek i wstawiamy do piekarnika.
Pieczemy z termoobiegiem w temperaturze 190 stopni na złocistobrązowy kolor.
Halawa – deser indyjski
Składniki:
100 g masła,
1/2 szklanki kaszy manny,
1/2 szklanki rodzynek,
100 g daktyli,
500 ml wrzącej wody,
skórka otarta z jednej pomarańczy,
szczypta szafranu
Na rozpuszczone masło wsypujemy kaszkę, rodzynki i prażymy na małym gazie przez 15 minut, cały czas mieszając.
Dodajemy poszatkowane daktyle i prażymy jeszcze chwilę.
Do wrzątku dodajemy skórkę z pomarańczy i szafran. Całość wlewamy do uprażonej kaszy i mieszamy tak, aby nie powstały grudki.
Halawę gotujemy jeszcze około pięciu minut na małym gazie, aż ziarenka kaszy wchłoną większość płynu. Deser podajemy na ciepło.