Gdzie można spotkać czochrającego się łosia, skąd się wziął Piaskowy Wilk oraz kiedy najlepsze pomysły wpadają do głowy opowiada GADZE Asa Lind
Mała wioska na północy Szwecji – Karbäcken. Lata 60. Tutaj, między domami babci i dziadka, biega mała Asa wraz ze swoimi trzema starszymi siostrami. Z jedną z nich, Ingrid, dzieli pokój. Do jego zewnętrznej ściany jest przymocowany drut telefoniczny, na którym siadają jaskółki, więc latem słucha ich świergotania. Ze spokojem, ale i zaskoczeniem podgląda łosia, który odwiedza jej zagrodę – tak zaczyna się prawdziwa historia Asy Lind.
Pisarka czy poetka. Nie artystka
Najważniejszy w rodzinnym domu Asy Lind był duży stół w kuchni. Centrum jej dziecięcego świata. Tam, otoczona opowieściami najbliższych, została pisarką, zanim jeszcze nauczyła się czytać i pisać. – Ojciec wspaniale i obrazowo opowiadał różne historie. Był świetnym gawędziarzem. Mama dbała, o to, by przynajmniej raz w tygodniu przeczytać mnie i siostrom książkę – wspomina Asa Lind. Gdy poszła pierwszy raz do szkoły, była zdziwiona – tylu dzieci w swoim kilkuletnim życiu nie widziała. Jeszcze większym zaskoczeniem byli dla niej dwaj chłopcy, którzy wyglądali jak bohaterowie książki, którą czytała jej mama. Wtedy zrozumiała, że pisze się w nich jedynie prawdę.
- Chciałam być artystką – mówi.
- Zanim jednak zajęła się na poważnie pisaniem, imała się wielu zawodów. Chętnie o tym opowiada, bo dostała wtedy niezłą szkołę życia. Uważa, że najbardziej błyskotliwą karierę zrobiła w gastronomii. Zaczynała od pracy na zmywaku w restauracji, by w krótkim czasie zostać jej szefem. Pracowała również w małej kawiarence w Sztokholmie, gdzie codziennie rano gotowała owsiankę dla robotników idących do pracy. – Nie byłam zakompleksiona, ale dopiero w restauracji zrozumiałam zasady komunikacji międzyludzkiej – dodaje. Miło wspomina także pracę listonosza w niewielkiej wiosce, gdy zimą musiała rowerem przemierzać wiele kilometrów. Sadziła drzewa, była opiekunką osób starszych i niepełnosprawnych. Tak na poważnie zajęła się pisaniem 12 lat temu. – Oczywiście wcześniej publikowałam opowiadania w różnych gazetach, byłam dziennikarką – wylicza. – Nawet pisałam wiersze. Skąd więc pomysł na znakomitą książkę dla dzieci o „Piaskowym Wilku”?
Emma go wymyśliła
– Wracałam znad morza z kilkuletnią córką Emmą – opowiada Asa Lind. – Zaczęła mi opowiadać, że obok niej w samochodzie siedzi Piaskowy Wilk, a potem, że On (nie używając już jego nazwy) biegnie za autem. Opowiedziała o nim znajomemu, który przygotowywał programy radiowe dla dzieci. Zainteresował się tym pomysłem i zaproponował, by przygotować scenariusz radiowy o Piaskowym Wilku. – Ja jednak wiedziałam, że z tej opowieści musi powstać książka i to książka ilustrowana dla dzieci – mówi. – Czułam intuicyjnie, że to może być coś ciekawego, ale wiedziałam także, że warto poczekać. Zanim więc powstała książka o „Piaskowym Wilku” Asa Lind napisała ponad 300 opowiadań dla dzieci czytanych w radiu. – To była fantastyczna szkoła kreatywnego pisania – uśmiecha się pisarka. – W radiu spotkałam się z wymagającymi i doświadczonymi redaktorami, dzięki którym nauczyłam się odpowiednio operować słowem.
Zanim napisała „Piaskowego Wilka” wydała dwie inne książki – współczesną baśń o Trollu i pewnym chłopcu oraz o zielniku. – Dopiero wtedy poczułam się na tyle dojrzała, że zaczęłam pracować nad „Piaskowym Wilkiem”, który na świecie był od zawsze. Tytułowy bohater ma błyszczące futerko w kolorze piasku, opowiada niesamowite historie i pomaga Karusi, małej dziewczynce, zrozumieć otaczający ją świat. Jej niezwykle zajęci rodzice po prostu nie mają na to czasu. Wilk wyjaśnia, że wszechświat nie ma końca, a siniaki są medalami za odwagę. Karusia nie tylko mierzy się z rzeczywistością i własnymi emocjami, ale doświadczając niebezpiecznych przygód może liczyć na swojego mentora – „Piaskowego Wilka”. Pisarka stara się wyjaśniać rzeczy pozornie niewytłumaczalne, a często nawet niezrozumiałe przez dorosłych. Bohaterowie objaśniają młodemu czytelnikowi, czym jest miłość, złość lub strach. W książce jest też sporo zabaw lingwistycznych, np. gdy sympatyczny czworonóg „rozgałęzia gałęzie”. – Nie jestem psychologiem, lecz pisarką, więc moim zadaniem jest napisanie dobrej książki – wyznaje Lind. – Daleko mi od wychowywania czy moralizowania. Ludzie, już nie tylko dzieci, potrzebują opowieści. To jest pewnego typu forma radzenia sobie z codziennym życiem. Jeśli sama wyczuwam, że ktoś mnie poucza w lekturze – odkładam książkę i do niej nie wracam – wyznaje autorka. – Dzieci też doskonale to czują. Są naprawdę mądre i błyskotliwe.
Bez książek nie ma życia
Czyta wszystko, co wpadnie jej w ręce. – Bardzo dużo książek pożyczam z biblioteki. Co trzy lata mam nieodpartą potrzebę powrotu do historii o Muminkach Tove Jansson – dodaje. Do niektórych lektur wraca na okrągło, np. do „Anioła przy moim stole” Janet Frame, do szwedzkiego noblisty Eyvinda Jonssona i jego „Fal przyboju” oraz „Ulissesa” Jamesa Joyce’a. W dobry nastrój wprowadzają ją Bułhakow i Chandler . Przynajmniej raz w miesiącu musi sięgnąć po Edith Nesbit. – Czasami mam ochotę na grube dzieła – opowiada. – Innymi razem na małe cieniutkie książki.
Bywa, że przeszukuje całą bibliotekę, bo ma apetyt tylko na książkę w niebieskich okładkach. – Tak znalazłam wspaniałe opowiadania Roberta Musila zebrane w błękitnym tomie – mówi.
Dla niej samej pisanie jest czymś najpiękniejszym, ale i najtrudniejszym na świecie. Pisząc, bawi się językiem, co widać w „Piaskowym Wilku”. Zastanawia się, co można przekazać słowami. Jak napisać o kolorze, jak opowiedzieć o powietrzu, jak ukazać wszechświat? Najbardziej lubi myśleć wieczorem, w łóżku, tuż przed snem. – Wtedy przychodzą mi do głowy najlepsze pomysły – zdradza. A co robi, by do rana o nich nie zapomnieć? – Zapisuję lub budzę męża i mu opowiadam.
Trudne tematy
Jednak pomysł na najnowszą książkę pt. „Chusta babci” wcale nie narodził się tuż przed snem. Pisarka pracowała wówczas w Turcji nad projektem dotyczącym praw dziecka. – To był ciekawy pomysł – opowiada. – Pięciu autorów miało napisać teksty na temat podstawowych praw dziecka, do których ilustracje przygotowały dzieci z Turcji. I wówczas wpadł mi do głowy pomysł na tekst o prawie do samodzielnego myślenia – opowiada. „Chusta babci” to wzruszająca opowieść o przyjaźni dwojga kuzynów, którzy znają się od małego. Lubią własne towarzystwo, myślą o różnych sprawach, ale tylko we dwoje. Bohaterów poznajemy, gdy ich babcia wraca ze szpitala, a w domu panuje zamieszanie. Krzyki, pohukiwania, podniesione głosy – to nie służy maluchom do pozbierania własnych, bardzo ważnych myśli. Szukają więc odpowiedniego miejsca, gdzie w końcu będzie cisza i spokój. Pomaga im w tym chusta babci, pod którą można się ukryć. Niestety, babcia w ciągu kilku dni umiera. Dzieci żegnają się z nią, sadząc na grobie kwiaty i umieszczając tam ukochane białe kamienie. „Chusta babci” podejmuje trudny temat umierania. Jak rozmawiać o odejściu bliskich osób? Pisarka przekracza pewne utarte wzorce kulturowe, także w odniesieniu do dzieci. – Trzeba poruszać prawdziwe problemy – mówi Asa Lind. – W Szwecji też mnie pytają, czy ta książka jest odpowiednia dla małego czytelnika. Dla mnie jest oczywiste, że trzeba podejmować trudne tematy. Dziwne by było, gdyby pisać jedynie o doskonałym życiu, są dzieci borykające się z trudnymi sytuacjami, np. alkoholizmem rodziców czy przemocą domową.
Asa Lind jako autorka też ma swoje problemy, zwłaszcza gdy wraca do rodzinnej wioski, gdzie wszystko niegdyś było w zasięgu ręki, ludzie mieli do siebie blisko, a przy stole w kuchni dorastała przyszła pisarka. – Ciężko określić siłę tych relacji – opowiada. – Kiedy przyjeżdżam, jestem postrzegana jako córka swoich rodziców. Nigdy nie potrafiłam tam pisać. Za bardzo należę tam do kogoś innego. Nie mam własnej przestrzeni. By tworzyć, muszę czuć się dojrzała i samodzielna, dlatego tak ciężko pisać mi w miejscach mego dzieciństwa.
Do tej pory w wydawnictwie Zakamarki ukazały się następujące książki autorstwa Asy Lind: „Piaskowy Wilk i ćwiczenia z myślenia”, „Piaskowy Wilk i prawdziwe wymysły” oraz zbiór tych trzech tomów zatytułowany „Raz, dwa, trzy, Piaskowy Wilk”.