Przychodzi czas, gdy Twoje dziecko wyrasta z plastikowej wanienki. Jak zorganizować mu pierwszą „dorosłą” kąpiel, by była przyjemna i bezpieczna. Czy kąpać się razem z maluszkiem?
To było wydarzenie. Zarumieniona od oparów w rozgrzanej łazience, szykowałam się do przekazania ośmiomiesięcznego synka Tatusiowi, który z kolei szykował się do wymoszczenia w wannie. Nasz Wituś, szkrab siedzący już twardo na ziemi, miał oto przejść w swym młodziutkim życiu kolejną inicjację. Pierwszą kąpiel w dużej wannie.
– Słuchaj, a czy ja mam zostać nago? – zapytał mnie nie mniej rozemocjonowany mąż. Właśnie kończył brać prysznic.
– No co ty? Facet przed facetem wstydzić się nie musi – odparłam rzeczowo, choć zaraz przemknęło mi przez głowę: a właściwie przed kobietą, czyli mamą to już tak?
Tymczasem mąż ulokował się w odpowiedniej temperatury wodzie, w której rozpuściliśmy odrobinę płynu do kąpieli dla małych dzieci. Jeszcze ze trzy razy zanurzałam w „toni” koniec łokcia, żeby upewnić się, czy woda nie jest aby za gorąca. Sprawdziłam również, czy bateria nie rozgrzała się i z ukontentowaniem omiotłam wzrokiem przygotowane do zabawy gumowe zwierzaczki łając się jedynie w duchu za brak maty antypoślizgowej. Na kaloryferze czekały w pogotowiu mięciutkie ręczniki, a na drzwiach wisiał maleńki szlafroczek, który również miał przejść swoją inicjację.
-I co? To daję Ci go! – przekazałam wreszcie wierzgającego synka przejętemu Tacie. Z ukontentowaniem dojrzałam, że nie wygłupił się zakładaniem slipek. A potem, obserwują z pozycji muszli klozetowej, która posłużyła mi za krzesło, jak moi dwaj mężczyźni, duży i mały, świetnie się bawią podczas pierwszej kąpieli synka w dużej wannie, miałam łzy w oczach. Zresztą, pierwszy rok życia moich dzieci był przeze mnie przeżywany w sposób euforyczny i niewiele potrzebowałam, aby płakać rzewnie ze szczęścia nad każdym uśmiechem, rechotem, samodzielnym przekręceniem na brzuszek, siadem w łóżeczku z podtrzymaniem, pierwszym posiłkiem z kwaśniego tartego jabłka, do którego roztrzepana mama zapomniała dodać cukier (teraz by mnie za to pochwalili) i zabawą w buju buju na nodze, kiedy to dziecko nie było dłuższe niż moja goleń. Może z tą zabawą w buju buju za wcześnie wystrzeliłam, ale już tak miałam, że z upodobaniem robiłam dzieciom karuzele, samoloty i podrzuty do nieba oraz nakłaniałam je do skoków z zamkniętymi oczami ze stołu wprost w me rozpostarte ramiona. Bo Mama, na pewno je przytrzyma. Damy radę!
Ktoś powie, zwariowała baba. Narażać małe dzieci na takie niebezpieczeństwo. Cóż, każdy ma własną teorię „na temat” i tak, jak nie miałam problemu z łapaniem dzieci w locie, tak nie zniosłabym myśli, że nie zapewniłam dziecku komfortu i bezpieczeństwa podcza pierwszej dorosłej kąpieli, a więc:
- zanim zafundujesz maluchowi pierwszą kąpiel w dużej wannie umyj ją porządnie łagodnym środkiem i spłucz gorącą wodą. Wyparz też matę antypoślizgową, w której goramdzi się mnóstwo zarazków
- przekonaj się, że w łazience jest odpowiednio ciepło. Jeśli trzeba, nagrzej ją, ale woda nie może być już za gorąca. 37 stopni to optymalna temperatura.
- przed kąpielą z malcem weź prysznic, a do wanny wskakuj nago (ja, mimo wszystko wolałam zakładać majtki, ale chodziło bardziej o mój komfort psychiczny niż o możliwość zgorszenia dzieciaczka!)
- pamiętaj, aby nie nalewać za dużo wody (wystarczy, że dojdzie maluszkowi do połowy brzuszka) i nie dolewać jej, zwłaszcza gorącej, bo możecie się poparzyć!
- do zabawy używajcie czystych, wyparzonych gumowych zabawek i nie siedźcie z dzieckiem w tej wannie za długo. 10-15 minut wystarczy. Starsze dziecko, np. dwuletnie, możesz namówić do samodzielnego namydlenia się, a potem zrób mu „deszczyk” z prysznica lub… konewki. Moje dzieci polubiły mycie głowy, bo za każdym razem robił to za mnie Dinuś, a więc postać z etykiety na szamponie. Polewały też sobie nawzajem główki wodą z kubeczków, nauczywszy się szybko, że trzeba przy tym zamykać oczy…
- no i bądźcie z malcem przez cały czas. Śmiejcie się, gaworzcie, gadajcie, śpiewajcie. Niech kąpiel kojarzy mu się z chwilą relaksu, a nie przykrym obowiązkiem. W ten sposób zaszczepicie w nim chęć do higieny osobistej już od najmłodszych lat, a czym grozi niechęć do niej, nie trzeba tłumaczyć.
Oczywiście, pierwsza dorosła kąpiel mojego synka została uwieczniona na zdjęciach do wglądu wyłącznie w rodzinnym albumie, nie na FB. Córcia, która urodziła się rok i trzy miesiące po bracie miała gorzej. Przy niej nie było już takiej celebry. Tych wszystkich ceregieli, jak przy pierwszym dziecku. Mea culpa, córeczko! Miała za to starszego braciszka, z którym, przy wtórze śmichów, chichów i w aurze przedniej zabawy, baraszkowała w „dorosłej” wannie całe wczesne dzieciństwo. Coś za coś.