Z początkiem roku weszła w życie nowa ustawa prawo o aktach stanu cywilnego. Kwestię martwych urodzeń reguluje w niej punkt 3 artykuł 53 o treści: Kartę martwego urodzenia przekazuje się kierownikowi urzędu stanu cywilnego w terminie jednego dnia od dnia jej sporządzenia. Jeżeli nie jest możliwe ustalenie płci dziecka, karty martwego urodzenia nie przekazuje się.
Rodzice dzieci martwo urodzonych biją na alarm.”W praktyce wygląda to tak, że wielu lekarzy informuje rodziców, iż nie można ustalić płci”, donoszą. Tym samym droga do rejestracji dziecka w USC, nadania mu imienia i nazwiska oraz wydania aktu zgonu i pochówku – zostaje zamknięta.
Rozmowa z Małgorzatą Bronką, prezeską Stowarzyszenia Rodziców po Poronieniu, matką dwojga dzieci zmarłych w ósmym i dwudziestym pierwszym tygodniu ciąży oraz trojga dzieci w wieku 19, 17 i 6 lat.
Jesteś mamą dwojga dzieci martwo urodzonych.
Tak, Raczek to moje pierwsze dziecko utracone w ósmym tygodniu ciąży. Nie wiemy jakiej było płci. Raczkiem nazwały go moje dwie, małe wówczas córki. Dominik zmarł w 21 tygodniu ciąży. To trudne przeżycie spotęgowane zostało dodatkowo traumą szpitalną, czyli okolicznościami mojego pobytu na oddziale ginekologicznym szpitala w Złotowie, w którym stwierdzono martwą ciążę i gdzie „urodziłam” mojego synka w warunkach urągających ludzkiemu traktowaniu. Takich przeżyć łatwo się nie zapomina.
Nie wstydzisz się o nich mówić.
Nie wstydzę się, ponieważ utrata dziecka to nie jest powód do wstydu! Niestety, w naszym społeczeństwie wciąż pokutuje pogląd, że poronienie to nie jest temat do rozmowy. Kobietom zaleca się zapomnieć jak najszybciej o tym „przykrym incydencie”. Trudno porozmawiać o tym otwarcie nawet w rodzinie, czy pośród przyjaciół.
Tymczasem matka po stracie dziecka przeżywa rozpacz po nim bez względu na to czy zmarło na etapie ósmego tygodnia ciąży, czy starsze. I żałoba rodziców po nim nie musi różnić się od tej po śmierci dziecka chorującego na raka czy na skutek wypadku.
Tej rozpaczy nie da się zmierzyć, oszacować czy porównać, że na przykład we wczesnej ciąży jest ona mniejsza, a potem większa. To są przeżycia indywidualne, ale równie intensywne. A zamiecenie problemu pod dywan niewiele pomaga. Zaognia tylko rany, które kobieta nosi w sercu do końca życia.
O poronieniu nie rozmawia się otwarcie i chętnie, bo cóż to za temat? Dywagowanie czy strzępy tkanek, które wypłynęły wraz z krwotokiem zasługują na imię i nazwisko, na pochówek i znicz na cmentarzu. Polska mieni się być wielką obrończynią ludzkiego życia od chwili poczęcia po naturalną śmierć. To wszystko górnolotnie brzmi w politycznych i światopoglądowych deklaracjach. Gdy jednak dochodzi do zderzenia z konkretną sytuacją śmierci dziecka, nagle okazuje się, że to nie jest już godny obywatel kraju, tylko kawał galarety o nieokreślonej płci, o który rozhisteryzowani rodzice robią denerwujący raban. Takie reakcje otoczenia przysparzają rodzicom dodatkowego bólu.