Agnieszka Morawińska wymyśliła zupełnie wyjątkowy muzealno-edukacyjny projekt i zaprosiła do niego 69 dzieci w wieku 6-14 lat. Przez pół roku, raz w tygodniu, dzieci spotykały się w Muzeum na warsztatach z pracownikami, edukatorami i opiekunami, by w finale tej muzealnej przygody stać się autentycznymi kuratorami wystawy pod tytułem „W Muzeum wszystko wolno”. Młodzi kuratorzy samodzielnie przygotowali scenariusz wystawy, w muzealnych magazynach i galeriach wybrali obiekty, opracowali scenografię i zaprojektowali arcyciekawe skądinąd materiały edukacyjne i pełne dowcipu multimedia.
A teraz garść szczegółów.
Dzieci podzielono na sześć zespołów, bo i wystawa ma sześć autonomicznych tematów nazwanych segmentami. Oto: Las, Taniec Minotaura, Pokój Strachów, Gra w Bohatera, Skarbiec i Zmiana.
Każdy zespół wybrał dla siebie kolor identyfikacyjny i projektował, niezależnie, swoją część wystawy. Wydawać by się mogło, że z takiego chaosu i pajdokracji nie może wyniknąć nic wartościowego…
A jest wprost przeciwnie!
Przed nami część pierwsza – Las, a właściwie jego mieszkańcy. Nic dziwnego, że dzieci wybrały zwierzęta. Od zawsze wiadomo, że wiele się można dowiedzieć o człowieku po tym, jak traktuje on zwierzę. Wybrano i brawurowo zestawiono ze sobą indyjskie posągi z głowami zwierząt, drewnianego kota rodem z Zakopanego, porcelanowe figurki to z Miśni, to z Kopenhagi, metalowego jeża, ale też obrazy Jacka Malczewskiego czy Olgi Boznańskiej. Dodatkowo dzieci, komentując swoje wybory, zabawnie opisały eksponaty nierzadko wcześniej nigdy niepokazywane!
Gdy wychodzimy z przestrzeni (również dźwiękowej) lasu, trafiamy wprost do labiryntu. Już bowiem scenografia wprowadza nas w temat drugiej części wystawy – Taniec Minotaura. Eksponaty i ich opisy ukryte zostały w korytarzach i zakamarkach, ale oczu nie sposób oderwać od przygotowanego przez dzieci filmu o królu Minosie i tytułowym Minotaurze, no i instalacji Anny Baumgart Bombowniczka.
Pokój Strachów – przyznam, że ta część to nasz (mój i mojej córki, Bogny) absolutny faworyt. Pokój angielskiego lekarza i kolekcjonera, zbieracza przedmiotów dziwnych i strasznych. Na ścianach obrazy Matejki, braci Malczewskich, Beksińskiego i Jerzego Dudy-Gracza, w gablotach ex librisy z czaszkami oraz zaszyfrowane opisy. Dzieci zadbały też o przerażające dźwięki, mrożące krew w żyłach projekcje i budujące napięcie, jak w dobrym horrorze, eksponaty. Jednym z nich jest telefon, który… O nie, tego nie zdradzimy!
Porządnie wystraszone, ale i rozochocone, bawimy się dalej! Czas na kolejną część wystawy – Grę w Bohatera. W centrum sali umieszczono gigantyczną multimedialną krzyżówkę i właściwie można zwiedzanie tej części rozpocząć od niej lub wprost przeciwnie – najpierw obejrzeć eksponaty i obrazy, i zapoznać się z bohaterami czy też raczej postaciami, które w oczach kuratorów z żółtej grupy są bohaterami lub antybohaterami. A kogo zobaczymy? Postaci z mitologii, świętego Franciszka, toreadora z obrazu de Goi, Miss Polonię oraz wielkiego polityka i pianistę – Ignacego Jana Paderewskiego.
Wszystkie eksponaty wybrane przez zespoły kuratorskie pochodzą ze zbiorów Muzeum Narodowego, z magazynów, galerii i… skarbca! Dlatego też piąta część wystawy nazwana została właśnie Skarbiec.
Aż 50 wyjątkowych przedmiotów mieniących się feerią złota, srebra oraz szlachetnych kamieni. Chiński smok, mityczna gęś z Tajlandii, egipska maska z Luwru, przecudne kolczyki, broszki i precjoza oraz porcelana. Można tak snuć się po tym skarbcu bez końca. Ale na koniec warto przysiąść na ławeczce i odsłuchać zabawnych wypowiedzi dzieci o tym, co dla nich dziś jest skarbem i dlaczego. Niejeden rodzic wzruszył się w tym miejscu do łez…
I na koniec część nazwana po prostu Zmiana.
Temat-rzeka. Oto bowiem krótka historia ubrania. Kuratorzy wybrali zarówno mikro-buciki zadające makro cierpienie chińskim stopom, własnoręcznie malowane kapciochy Henryka Stróżewskiego czy plastykowe sandały z Hofflandu! Są tutaj też oryginalne XIX-wieczne suknie, japońskie kimono, francuski frak, bryczesy, jedwabne koszule i takie perełki, jak spódnica moro autorstwa Barbary Hoff, która jak nikt inny zmieniła oblicze polskiej ulicy lat 80. Od starożytności po dziś dzień – zmieniamy sposób komunikowania się ze światem za pomocą ubrania. Dobór obiektów świadczy o niebywałym guście i wyrafinowanym smaku zespołu. Brawo za odkrywanie na nowo Barbary Hoff, ikony polskiej mody. Jej projekty, dla wielu z nas, mogłyby też śmiało wisieć w Skarbcu!
Nie wiedzieć kiedy obejrzałyśmy prawie 300 obiektów ułożonych w sześć bloków tematycznych. A to jeszcze nie koniec! Równie bogaty jak sama wystawa jest program wydarzeń towarzyszących. Są bowiem zaplanowane spotkania i warsztaty z grupami kuratorskimi, wykłady czwartkowe Agnieszki Morawińskiej, dyrektor Muzeum, lekcje muzealne i seminaria. Dodatkowo wybrane wydarzenia są tłumaczone na język migowy (PJM), dla osób niewidomych przygotowano specjalne warsztaty z wykorzystaniem rekwizytów dotykowych, audiodeskrypcji, tyflografik oraz muzyki.
Ta wystawa pokazuje nam, że nie tylko wszystko wolno w muzeum, ale wszystko można! Można zaprosić kuratorów z całego świata i prześcigać się z innymi muzeami w Europie, ale można też otworzyć się na dzieci. Można dać dzieciom do ręki narzędzia i powiedzieć: „pomogę Ci, ale to Ty wybieraj”. Otworzyć magazyn i zapytać: „jak myślisz, warto to pokazać?”. Można wychowywać przez sztukę i do sztuki. Można w tej podróży dorastania do sztuki dzieciom towarzyszyć. Zaprzyjaźnione małe kuratorki najcieplej wspominają właśnie fakt, że opiekunowie grupy często coś podpowiadali, próbowali wskazywać, podrzucać rozwiązania, ale nigdy nic nie narzucali i wycofywali zawsze, gdy dzieci miały swój własny pomysł. Ogromne podziękowanie dla Dyrekcji Muzeum Narodowego za tę wystawę i za odwagę. My na pewno jeszcze do MN wrócimy przed 8 maja. Kto jeszcze nie widział, gorąco polecam!