Kiedy kończy się sierpień, a rok szkolny zbliża się wielkimi krokami, wielu rodziców zaczyna odczuwać coraz większy niepokój. I wcale nie chodzi o to, że znów będzie trzeba nastawiać budzik na nieprzyzwoicie wczesną godzinę, ani o odrabianie z dziećmi prac domowych. Chodzi o sprawę, z którą co roku mierzy się każdy z nas – o wybór zajęć dodatkowych.
Gdy nic nie chcą
Wielu rodziców narzeka, że ich dzieci nie są zainteresowane zajęciami dodatkowymi, a chodzą tylko dlatego, że zostały zapisane. Ta sytuacja sprawia, że często starają się unikać zajęć, wymyślając rozmaite powody, by je opuścić. A przecież angielski jest taki ważny, a szachy rozwijają szare komórki…
Nietrudno się domyślić, że efektywność lekcji języka obcego czy kursu programowania w takim przypadku będzie niewielka. Dziecko zmuszane do czegokolwiek, nawet jeśli rodzicom dana aktywność wydaje się najbardziej atrakcyjna na świecie, nie będzie czerpać z niej przyjemności i widzieć sensu tego działania, a co za tym idzie, wiele nie skorzysta.
Co zrobić?
W przypadku dzieci, które nie wykazują zainteresowania zajęciami dodatkowymi, szczególnie tych rozpoczynających szkolną naukę, należy zastanowić się, czy przypadkiem kilkugodzinny pobyt w szkole nie jest dla nich wystarczająco dużym wyzwaniem. Warto odczekać chwilę, aż oswoją się z nową rzeczywistością i wtedy ponownie zaproponować coś ciekawego.
Rodzic powinien też otworzyć się na zainteresowania dziecka, które nie zawsze wpisują się w to, co on sam uważa za najważniejsze. Być może lekcje tańca nie dadzą dziecku konkretnej wiedzy, ale za to wyposażą je w umiejętności społeczne, dostarczą porcję tak ważnej aktywności sportowej. Kluczem do sukcesu jest stosunek dziecka do tematyki zajęć i tego, jak się czuje w grupie czy też w towarzystwie nauczyciela/instruktora.
Gdy chcą wszystko
W równie trudnej sytuacji znajdują się rodzice, których dzieci chciałyby uczestniczyć w wielu różnych zajęciach dodatkowych. Po pierwsze zdają sobie oni sprawę z tego, że w połączeniu ze szkolnymi obowiązkami, wiele godzin spędzonych na różnych kursach i lekcjach to ogromne obciążenie. Po drugie wiedzą też, na jakie dodatkowe wydatki mogą sobie pozwolić. Jest jednak jeszcze trzecia strona, która to właśnie sprawia, że rodzice odczuwają niepokój. To poczucie, że powinni stworzyć swoim dzieciom jak najlepsze warunki do rozwoju, odkrywania talentów – a za takie powszechnie uważane są zajęcia dodatkowe. I tu właśnie jest największa pułapka – bo z jednej strony, rzeczywiście, zajęcia dodatkowe to szansa na wszechstronny rozwój, na zdobycie wyjątkowych umiejętności i kompetencji. Z drugiej zaś, dziecko jest tylko dzieckiem, prócz nauki i pogłębiania wiedzy, powinno mieć też czas na odpoczynek, na spotkania z rówieśnikami, na beztroską zabawę, a nawet… nudę, choć ono nie zawsze zdaje sobie z tego sprawę.
Co zrobić?
Najlepiej jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego zastanowić się wspólnie z dzieckiem, na jakie zajęcia dodatkowe chciałoby od września chodzić. Rodzice powinni zasugerować te zajęcia, które ich zdaniem są istotne (np. lekcje angielskiego), ale też wysłuchać propozycji swojej pociechy i uwzględnić je (przynajmniej częściowo) w grafiku. Warto otwarcie powiedzieć dziecku, ile zajęć maksymalnie może wybrać – uwzględniając obciążenie czasowe, koszty, dojazdy – i wyjaśnić mu, dlaczego. Znacznie łatwiej będzie mu zrezygnować z czegoś, jeśli będzie wiedziało, że np. koszt danego kursu przekracza możliwości domowego budżetu, albo że dojazd na miejsce zajmie zbyt dużo czasu.
Planując zajęcia dodatkowe, trzeba pamiętać, by uwzględnić w ciągu dnia czas na odrabianie lekcji, na odpoczynek i swobodną zabawę, bo tylko takie połączenie jest w stanie przynieść dobre rezultaty.