Nigdy nie wywołała skandalu. Chroni prywatność. Są w niej nieskończone pokłady skromności, empatii i wdzięczności. Mówi, że umiejętność obserwowania świata i ludzi bez oceniania to najwyższa forma inteligencji. Z Agnieszką Cegielską rozmawiamy o trzech „M”: macierzyństwie, małżeństwie i marzeniach.
Gaga: Parafrazując piosenkę Andrzeja Rybińskiego, który śpiewał, że pogoda jest dla bogaczy… skoro ty przekazujesz Polakom informacje o pogodzie, to jesteś przez to bogatsza? Jeśli tak, to w jakim sensie?
Agnieszka Cegielska: Bogactwo jest dla mnie pojęciem bardzo względnym, dla każdego oznacza coś innego… Moim bogactwem jest rodzina. Bogactwem, o którym marzę każdego dnia, jest pragnienie, żeby wszyscy, których kocham, byli zdrowi. Doceniam świecące słońce za oknami, ale nie uzależniam swojego szczęścia od pogody, bo wyznaję zasadę, że słońce jest tam, gdzie chcemy je zobaczyć. Ja je widzę zawsze, kiedy patrzę na mojego synka Frania…
Gaga: Franek to już poważny facet, Ma pięć lat. W przyszłym roku pójdzie do pierwszej klasy. Toczyłaś bój o sześciolatków?
AC: Nie lubię toczyć bojów o cokolwiek, kojarzy mi się to z niepotrzebnym stresem. Wolałabym, żeby rodzice mieli prawo wyboru, bo oni wiedzą najlepiej, czy ich dziecko osiągnęło dojrzałość szkolną. Franio najbardziej zachwycony byłby wtedy, kiedy każda lekcja oznaczałaby inny sport. Najważniejsze jest dla mnie to, że widzę i czuję, że mój syn na pójście do szkoły we wrześniu jest gotowy emocjonalnie. Gdyby został jeszcze rok w przedszkolu, najzwyczajniej w świecie by się nudził, ale pamiętajmy też o tym, że każde dziecko rozwija się inaczej i my, rodzice, powinniśmy mieć szansę to uszanować.
Gaga: Szanujesz też jego prywatność. W przeciwieństwie do innych znanych osób nie pozujesz z synem na ściankach i nie pokazałaś się na żadnej okładce…
AC: Mój syn to mały wielki człowiek, którego od początku, kiedy pojawił się na świecie, traktuję z szacunkiem. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła „sprzedać” jego wizerunek w mediach. Nie chciałabym też usłyszeć za kilka lat pytania: „Dlaczego, mamo, mi to zrobiłaś?”. To, że ja wypracowuję swój etat na szklanym ekranie, nie oznacza, że Franio ma brać w tym jakikolwiek, nawet minimalny, udział.
Gaga: Jak godzisz obowiązki domowe z zawodowymi?
AC: Jak każda pracująca mama raz lepiej, raz gorzej. Próba godzenia tego wszystkiego to spółdzielnia pracy precyzja. Często zapisuję na kartce, co mam zrobić, żeby o niczym nie zapomnieć, a jak zapomnę, to coraz częściej odpuszczam, tłumacząc sobie, że idealnych mam nie ma. W naszym kraju mamy są na pewno zaradne, ale najważniejsze, żebyśmy były mniej zestresowane, a dzieci dzięki temu szczęśliwsze, bo to małe, ale bardzo mądre barometry naszych uczuć.
Gaga: Skoro jesteśmy przy temacie uczuć… Bardzo młodo wyszłaś za mąż – Miałaś zaledwie 24 lata. Wiele osób nie wierzy dziś w instytucję małżeństwa…
AC: Teraz to wiek młody, w czasach naszych rodziców – niekoniecznie. Prawda jest taka, że nie ma znaczenia, „Wyznaję zasadę, że tyle w życiu masz, ile z siebie dasz drugiemu człowiekowi„ przyjemność, działa na mnie odstresowująco, co nie zmienia faktu, że pierogi też lubię, najbardziej ruskie. Słucham swojego organizmu – jeśli czuję, że potrzebuje czekolady, to po nią sięgam, ale po kawałek, a nie po tabliczkę.
Gaga: Bywa, że wstajesz do pracy na długo przed wschodem słońca… jak mobilizujesz się, kiedy masz ochotę zostać w domu?
AC: Otwieram okno, nawet zimą, żeby poczuć świeże powietrze – wtedy budzę się natychmiast. Na szczęście nie mam problemu ze wstawaniem tak rano. Gdybym miała do wyboru wstawać przed wschodem słońca czy spać do południa, zdecydowanie wybrałabym pierwszą opcję. Szkoda byłoby mi przespać życie.
Gaga: Czy macierzyństwo zmienia coś w życiu?
AC: Zmieniło dużo, bardzo dużo. Dopełniło mnie jako kobietę i wypełniło jeszcze większą miłością. Każda minuta od pięciu lat jest na wagę złota, a ten czas jest tak bardzo ważny, że nie mam ochoty marnować go na rzeczy, tematy, które na to nie zasługują. Czuję się spełniona, szczęśliwa i nie mam żadnych wątpliwości, co i kto w moim życiu są najważniejsze.
Gaga: Jak znosiłaś ciążę?
AC: Bardzo dobrze, byłam w tej uprzywilejowanej sytuacji, że przebiegała ona prawidłowo, a ja odczuwałam podwójną energię, szczególnie w drugim trymestrze. Do końca ciąży pracowałam, bo wizja bycia w domu i próby wyspania się na zapas jakoś mnie nie przekonywała. Teraz deficyt snu odczuwam zdecydowanie częściej.
Gaga: Znam kilka przypadków, kiedy kobiety zmieniały datę porodu, bo numerologicznie to było lepsze dla dziecka… Cesarka na życzenie to kwestia strachu przed bólem czy może trend?
AC: Słyszałam, że takie sytuacje mają miejsce. Ja nie miałabym do tego odwagi. Najzwyczajniej w świecie obawiałabym się takiego ingerowania w naturę i zdrowie mojego nienarodzonego dziecka. Będąc w stanie błogosławionym, wychodziłam z założenia, że skoro ciąża rozwija się prawidłowo, to Franio sam uzna, kiedy będzie gotowy do przyjścia na świat. I tak też się stało. Na świecie pojawił się 10 dni po planowanym terminie porodu.
Gaga: Szczepienia to jeden z tematów, które budzą gorące dyskusje wśród rodziców. Jakie jest twoje zdanie: szczepić czy nie?
AC: Jestem pewna, że większości rodziców ten temat spędza sen z powiek. Myślę o tym bardzo często, wiele publikacji na ten temat przeczytałam i pewnie jeszcze więcej przestudiuję. Chyba nie ma złotego środka. Każdy z nas taką decyzję musi podjąć sam, a potem ponosić jej konsekwencje. Ja zdecydowałam się na te szczepienia, które były obowiązkowe.
Gaga: Bije od Ciebie pozytywna energia, jakiś szalony optymizm. Jak zachować pogodę ducha?
AC: Coraz częściej odnoszę wrażenie, że pogoda ducha dla każdego oznacza coś innego. Dla mnie to spokój, który musimy odnaleźć w sobie. Ja swojej pogody ducha nie uzależniam od pogody – oby mieć w życiu tylko takie problemy jak deszcz padający nam na głowę. Uśmiecham się do życia i ludzi, wierząc w siłę tej pozytywnej energii, w to, że to, co dajemy, do nas wraca.
Gaga: Angażujesz się w akcje charytatywne, dużo pomagasz dzieciom z Malborka, skąd pochodzisz…
AC: Jestem ambasadorką fundacji Szkoła Otwartych Serc z mojego rodzinnego Malborka. Opiekuje się ona dziećmi niepełnosprawnymi. Wyznaję zasadę, że tyle w życiu masz, ile z siebie dasz drugiemu człowiekowi.Poza tym wspierając podopiecznych fundacji, czuję większy sens swojej pracy, w której tracę prywatność, ale zyskuję możliwość zdyskontowania jej w słusznej sprawie. Dla każdego rodzica nie ma nic ważniejszego niż zdrowie jego dziecka – pomagając, wyrażam swoją wdzięczność za to, że moje dziecko jest zdrowe.