Kiedy to się zmieniło?
Gdy Pola zaczęła świadomie się uśmiechać, rozpoznawać ludzi, bawić się. W tym momencie Tobiasz wiedział już, jak z nią postępować, co mogą razem robić. Wcześniej był zagubiony. Nastolatek jest ciągle dzieckiem.
Początki są niełatwe za każdym razem. opowiadałaś, że dopadł cię baby blues.
Z perspektywy czasu inaczej oceniam to, co wtedy czułam. Dzisiaj wydaje mi się, że moje kiepskie samopoczucie spowodowane było tym, że nie pracowałam. Nie muszę mieć stale przy sobie komputera, mikrofonów i notesika, w którym zapisuję teksty, ale brakowało mi wyjazdów.
Byłam bardzo skupiona na Poli, Tobiaszu, do tego doszły obowiązki domowe. To wszystko zaczęło mnie przerastać. Miałam taki moment, że pomyślałam, że już nigdy nie wrócę na scenę, że już zapomniałam, jak to jest występować. A moja przerwa trwała zaledwie trzy miesiące. Ale kiedy stanęłam na scenie, poczułam wiatr w żaglach.
Nawet przez chwilę nie miałaś myśli, żeby rzucić wszystko i zająć się dziećmi? Zupki, kupki, długie poranki, czas na wspólne zabawy i codzienne bycie razem od rana do wieczora?
Zupełnie nie. W ogóle nie wyobrażam sobie takiego życia. I myślę, że na dłuższą metę byłoby to męczące dla całej mojej rodziny, bo stałabym się nieznośna. Ale mam też poczucie, że gdyby trzeba było, to rzuciłabym dla dzieci wszystko.
„Oboje nie zdaliśmy egzaminu” – mówiłaś o sobie i swoim mężu w wywiadach.
Przerosły nas obowiązki – i to nie tylko związane z dzieckiem, bo z tymi jakoś sobie radziłam. Przerosło nas mieszkanie razem, obowiązki związane z praniem, zmywaniem, sprzątaniem – zwykła codzienność. Teraz myślę, że wina była po obu stronach. Oboje nie byliśmy gotowi na dorosłe życie.
Rutyna?
Trudno to nazwać rutyną, bo nie mieliśmy czasu w nią popaść. On pracował za granicą. Nasze drogi się rozjechały.
Teraz wasza rodzina jest pełna, tatą Poli jest Maciej Durczak, twój partner i menedżer.
Mam jeszcze więcej obowiązków, dom do ogarnięcia, gotuję, sprzątam. Ale jestem na to gotowa. Lubię to robić. I wreszcie mam poczucie stabilizacji. Czuję się bezpiecznie – ja i moje dzieci. Pola może zawołać „tatuś” i tatuś jest na wyciągnięcie ręki.