Oczekuje się, by pisarze umieli oczarować dziecięcą publiczność i nawiązać z nią bliski kontakt. A co, jeśli doprowadzają swoich czytelników do płaczu, jak francuski filozof Oscar Brenifier, twórca doskonałego cyklu książek o emocjach?
Wilanowska księgarnia Badet – najpopularniejsze w Warszawie miejsce spotkań autorów książek dla dzieci. Z sali, w której odbywa się spotkanie z autorem, wychodzi mama z zapłakaną dziewczynką, potem ojciec dziecka. Następnie jeszcze kilka osób, w tym mama 9-letniej Michaliny. – Córka pochłonęła wszystkie książki Oscara Brenifiera i była ciekawa spotkania z autorem – opowiada. – Ale podczas warsztatów niemal weszła mi na brzuch ze zdenerwowania. Pisarz pytał dzieci, „jaki jest ich problem”. Jedna dziewczynka usłyszała: „Wiesz, na czym polega twój problem? Że twój mózg nie pracuje”. Inna: „Zawsze jesteś taka nerwowa?”. Był ofensywny i wykorzystywał swoją przewagę wobec dzieci. Według mnie zbierał w ten sposób materiały do swojej książki. Wymknęłyśmy się chyłkiem z Michaliną. A teraz żałuję, że mu czegoś nie powiedziałam.
Filozof (nie)przyjacielem dziecka
Kim jest kontrowersyjny autor prowadzący zajęcia? To francuski filozof, autor wydanych także w Polsce książek dla dzieci, m.in. „Szczęście według Niny”, „Prawda według Niny” czy cyklu „Uczucia, co to takiego?”, „Życie, co to takiego?”, „Dobro i zło, co to takiego?” wydawnictwa Zakamarki. Jest doktorem filozofii, konsultantem i pedagogiem, organizatorem warsztatów filozoficznych w szkołach oraz w centrach kultury we Francji i poza jej granicami. Opublikował liczne artykuły na temat nauczania filozofii dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Jego książki sprzedają się w milionowych nakładach.
– Kwintesencja arogancji: przyszedł na warsztaty nieumyty, nieogolony; być może jest to taki filozoficzny sznyt, ale dla mnie był odpychający – mówi ojciec biorący udział w warsztatach w Krakowie. – Spodziewałem się, że usłyszę z jego ust jakieś ciekawe, wspierające rodziców i dzieci słowa, pomagające objaśnić rzeczywistość. Tymczasem filozoficzne warsztaty przybrały nieoczekiwany obrót: trochę przypominały zbiorową psychoterapię. Nieprzygotowane do tego dzieci słyszały na swój temat słowa krytyki w rodzaju: „Ty zawsze starasz się być miła”, a rodzice nagle orientowali się, że kwestionowany jest ich sposób wychowania.
– Filozof nie jest przyjacielem dziecka – ripostuje Oscar Brenifier. – Już Platon mówił, żeby raczej wystrzegać się przyjaciół, bo oni nigdy nie powiedzą ci prawdy. Moim zadaniem nie jest rozpieszczanie dzieci i ich rodziców, tylko zadawanie im niewygodnych pytań. Nie wszystkim to się podoba.
Niektórym jednak taka forma warsztatów przypadła do gustu. – Oczarował mnie swoją naturalnością i właśnie tym, że nie chciał być grzeczny, że prowokował. W czasach dzieciocentryzmu, w których rodzice uważają, by nie urazić dziecka, i trzęsą się nad tym, aby nic negatywnie nie wpłynęło na jego rozwój emocjonalny, ten sposób dialogu wydał mi się bardzo potrzebny – uważa jedna z matek, uczestniczka spotkania w Warszawie. – Dziecko mogło stanąć twarzą w twarz z niemiłymi dla niego słowami, przed którymi zbyt często je chronimy. Mnie się też boleśnie dostało: podczas spotkania dowiedziałam się, że mój syn boi się mówić mi o złych stopniach, bo jestem dla niego zbyt wymagająca. To dawało do myślenia, jestem za to bardzo wdzięczna autorowi.
Niegrzeczne czy niewygodne?
– Proszę pamiętać, że spotkania z czytelnikami, zarówno dziećmi, jak i nauczycielami czy bibliotekarzami, które odbywały się podczas pobytu Oscara Brenifiera w Polsce, miały charakter warsztatowy i ich przebieg w każdym z miast był inny – mówi Natalia Szenrok-
-Brożyńska z wydawnictwa Zakamarki. – Dla większości uczestników były one zaskoczeniem i, owszem, prowokacją, ale przede wszystkim prowokacją do myślenia, zastanowienia się nad sobą i swoim postępowaniem. To mogło być dla niektórych odbiorców niewygodne, ale były to spotkania publiczne, a udział w nich dobrowolny – każdy mógł w każdej chwili zrezygnować.
Jej zdaniem należy pamiętać o specyficzności książek francuskiego filozofa, który stawia fundamentalne pytania, poruszając trudne tematy: „Skąd wiesz, że rodzice cię kochają?”, „Czy jesteś coś winien swoim rodzicom?”, „Dlaczego i po co żyjemy?”, „Czy musisz być miły dla innych?”. – Są to pytania zupełnie serio, często kłopotliwe, a nawet z kręgu tematów tabu – mówi Natalia Szenrok-Brożyńska. – Odpowiedzi są zawsze podważane, a Oscar Brenifier pokazuje, że nie ma rzeczy oczywistych. Te problemy dotyczą każdego z nas. Spotkania z czytelnikami miały podobną konstrukcję. Autor chciał z odbiorcami rozmawiać o ich problemach i pomóc je rozwiązać, pokazując pułapki i mechanizmy myślenia, w które wpadamy wszyscy, zarówno dzieci, jak i dorośli. Być może tego typu forma nie spełniła oczekiwań niektórych odbiorców, ale nie mamy wątpliwości co do ich jakości oraz tego, że wielu czytelników było zadowolonych ze spotkań – podkreśla.
Przepraszamy za bolesność
Po warsztatach z Oscarem Brenifierem na fanpage’u księgarni Badet znalazły się przeprosiny skierowane do rodziców: „To było trudne spotkanie dla rodziców i dla dzieci, momentami niespodziewanie bardzo bolesne. Mamy nadzieję, że nikt z uczestników nie poczuł się urażony formą rozmowy, która nie była lekka i przyjemna”.
Joanna Regińska, organizatorka spotkania, uważa, że ani rodzice, ani tym bardziej dzieci, nie byli przygotowani na jego przebieg. – Nie mieliśmy pojęcia, jak specyficzny sposób bycia ma nasz gość. Moim zdaniem powinien zachowywać się bardziej konwencjonalnie. Konwencjonalnie, czyli po prostu miło? No właśnie, czy autor książek dla dzieci powinien być miły? – Trudno mi mówić, „jaki ma być” autor – pewnie taki, jaki tylko chce, jeśli pisze ciekawe książki. Gorzej, jeśli prowadzi warsztaty dla dzieci, tutaj należy przestrzegać przyjętych zasad – zauważa Regińska.
Przełamując tabu
A może nie? Natalia Szenrok-Brożyńska z wydawnictwa Zakamarki: – Pisarz powinien przede wszystkim pisać dobre i mądre książki, a na spotkaniach autorskich najlepiej, by był sobą, nawet jeśli wyraźnie odróżnia go to od innych. Często bywa tak, że wyobrażenie na temat „ulubionego” autora rozmija się z rzeczywistością i nie zawsze jego osobowość i charakter przypadną nam do gustu tak samo jak jego książki.
– Moim zdaniem w przypadku warsztatów Oscara Brenifiera nastąpiło przekroczenie kompetencji. Z filozofa stał się on kimś w rodzaju psychologa rozwojowego, którym przecież nie jest – zaznacza Piotr Mosak, psycholog dzieci i młodzieży, psychoterapeuta. – W naszej kulturze nie jest przyjęte, że mówi się dzieciom przykre rzeczy, przede wszystkim takie, na które nie mają wpływu.
On ewidentnie to tabu złamał, być może miał dobre intencje, ale mu nie wyszło. Chodzi mi o to, że z punktu widzenia biologicznego mózgi dzieci nie są tak rozwinięte jak mózgi dorosłych i pewnych rzeczy po prostu nie potrafią. Dziewczynka, do której skierował zdanie o jej niepracującym mózgu, powinna mu odpowiedzieć: „Oczywiście, proszę pana, tak jest. Ponieważ mój mózg wciąż się rozwija i nie nabył jeszcze wszystkich kompetencji.
To czysta fizjologia”.
Oscar Brenifier w rozmowie z Gagą wyznał, że kilkuletnia Nina, bohaterka cyklu jego książek uwielbiająca rozmyślać i zadawać niezliczone pytania, to w rzeczywistości jego porte-parole. I może ten fakt jest rozwiązaniem zagadki kontrowersyjności jego warsztatów. Książki, w każdym razie, baaaaardzo polecamy.