***
Pierwszy raz pokłócili się, gdy Ona chciała karmić synka w restauracji. Wyjęła pierś w tym samym momencie, gdy kelner wniósł na stół piersi indycze. Przyjaciele spojrzeli na nią. – Z niesmakiem – twierdził później On. – Z aprobatą – zapewniała go Ona. On, zmieszany, ledwo dobrnął do końca obiadu, a po powrocie zrobił jej awanturę. To Jej słowa. On twierdzi, że po prostu zwrócił Jej uwagę. Powiedział, że przekracza granice intymności innych, nie liczy się z ich poczuciem przyzwoitości, bo przecież nie każdy ma ochotę oglądać gołego cycka przy jedzeniu. Ona na to, że mało ją obchodzi jego interpretacja, bo tam były kobiety i Ona widziała zrozumienie w ich oczach. Że widok piersi, która karmi, nie obniża apetytu na jedzenie, i tak dalej, i tak dalej. On zaproponował, by w ramach kompromisu następnym razem oddaliła się w ustronne miejsce. Ona, że zakryje delikatnie pierś chustą. Dla każdego z nich był to kompromis nie do zaakceptowania.
Prawdziwy horror rozpoczął się jednak, gdy postanowiła się kąpać z dzieckiem. Poprosił, by wkładała kostium. Spojrzała na niego jak na kosmitę i zaśmiała się z politowaniem: – Ty naprawdę powinieneś się leczyć. Po dwóch latach jej nagich kąpieli powrócił do tematu, ale tym razem przygotował się merytorycznie. Mówił o granicach dziecka, które nie może mówić w swoim imieniu. O pamięci, która się kształtuje i o tym, co zapamięta. Wspominał nawet o kompleksie Edypa, który polega na pragnieniu seksualnego związku z rodzicem płci przeciwnej, przy jednoczesnej chęci pozbycia się rodzica tej samej płci jako rywala seksualnego.
Była totalnie zaskoczona, ale po kilku dniach wnikliwej eksploracji w necie opowiedziała mu o najnowszych badaniach psychologicznych, które podważają istnienie kompleksu Edypa. – Pamięć? Bardzo dobrze! – wykrzyczała. – Niech pamięta nagą, piękną matkę w atmosferze miłości i akceptacji! Ci, którzy nie widzą nigdy nagich rodziców, wyrastają na takich jak ty!
Dorzuciła do tego historię synka znajomych, który latał po przedszkolu z siusiakiem na wierzchu i zachwycony za nic w świecie nie chciał dać się ubrać. – Tak to właśnie jest, jak dziecko po raz pierwszy w przedszkolu ma możliwość zobaczenia, co ma między nogami i nazwania tego – skwitowała.
U psychologa wylądowali, gdy synek zaczął się masturbować. Dotykał się najczęściej przed snem, także przed leżakowaniem, i to właśnie stamtąd informacja wyciekła do Niego. – Wiedziałaś o tym? – zapytał zdenerwowany po powrocie z rozmowy z przedszkolanką. – Tak, a co? – odpowiedziała spokojnie. – Powinnaś mi powiedzieć! – wybuchł. – O czym? – O tym, że nasz syn się tam dotyka! – To się nazywa masturbacja, mój drogi, i nie ma w tym nic złego, każdy to robi, ty też. – Ale to dziecko, to zboczone, natychmiast trzeba do psychologa! Poszli.
Psycholog nie potwierdził Jego obaw, starał się jednak wesprzeć Go, bo zgłaszał po prostu zachowania, których nie akceptował. Bo żona ciągle chodzi nago, bo pozwala Wiktorowi wchodzić do łazienki, bo czasami się z nim kąpie… Psycholog zachęcał do ustalenia wspólnych zasad, reguł, kompromisu. Zwrócił uwagę na podzielony świat chłopca, na jego zagubienie i chaos.
Temat masturbacji, nagości, kąpieli, okazał się drugorzędny wobec braku wspólnych wartości i postaw, innej wizji świata, związku, rodzicielstwa. Przez całą drogę do domu rozmawiali o tym, jak to się stało, że osoby tak różne się w sobie zakochały.
Nie chodziło im o sposoby karania, rodzaj żywienia, religię, wybór przedszkola, edukacji – całej masy większych spraw. Chodziło o stosunek do ciała. Byli z dwóch różnych planet i w żaden sposób nie mogli się dogadać.
Skąd w naszej kulturze bierze się tyle skrajnych emocji wobec nagości?
Przecież nagość sama w sobie jest dla człowieka najbardziej naturalna. Rodzimy się nadzy. Nadzy biegali nasi przodkowie. To klimat zmusza nas do zakładania warstw odzienia, za którymi ukrywamy ciało. Ale czy tylko klimat? W pismach teologicznych często zwraca się uwagę na znaczenie nagości w rozwoju świadomości ludzkiej. Tuż przed popełnieniem grzechu Adam i Ewa mieli zamknięte oczy, jak opisuje Pismo Święte: „Po grzechu nagość została postrzeżona, ponieważ w człowieku coś się ogromnie zmieniło”. Tak, człowiek doświadczył wstydu. Pierwszym doświadczeniem świadomości człowieka był zatem wstyd. I ten wstyd został skojarzony z jego nagością. Do dziś w negatywnych reakcjach na temat nagości dominuje uczucie wstydu. Dzieci są najlepszym barometrem tego, co jest częścią natury, a co wytworem społeczności. Do wieku przedszkolnego rzadko doświadczają wstydu w sytuacjach związanych z nagością. Widok gołej mamy czy gołego taty początkowo nawet nie jest źródłem ciekawości, jest tak samo neutralny jak skórzany mebel w salonie czy wazon na kwiaty. Dzieci zwykle zaczynają interesować się ciałem, gdy mają kilka lat i w przedszkolu zaczynają dyskutować o tym, kto jest chłopcem, a kto dziewczynką. Najbardziej ciekawscy wykładają na wierzch, co mają, i pokazują sobie nawzajem. Szybka interwencja dorosłych daje im sygnał, że penis czy cipka jest prywatną własnością każdego z nich. To właśnie bywa pierwszy moment doświadczania przez nich wstydu. Niektóre dzieci po raz pierwszy właśnie w przedszkolu widzą narządy płciowe płci przeciwnej. Polskie badania wskazują, że rozebranego ojca widzi co trzydziesty syn, a nagą mamę ogląda tylko co dwudziesta córka. Gdzie więc mają zobaczyć nagie ciała? A może nie muszą ich oglądać? Pewien chłopiec, którego na żądanie przedszkola przerażona mama zgłosiła na terapię, przykładał ucho do swojego penisa, by sprawdzić, czy wydaje dźwięki. Okazało się, że ktoś powiedział mu, że robiąc dzieci, dorośli wydają dźwięki oraz że robienie dzieci jest jakoś związane z penisem. Chłopiec logicznie złożył to w całość. Skąd więc cała afera? Ano stąd, że nikt z chłopcem o tym nie porozmawiał. A przecież penis jest narządem, z którym chłopiec styka się każdego dnia, nie można więc zmową milczenia udawać, że tematu nie ma. Wśród stadiów rozwoju w okresie przedszkolnym psychologia wymienia fazę identyfikacji płciowej. To moment, w którym dziecko zaczyna rozumieć, czym się różni chłopiec od dziewczynki i do której grupy ono samo należy. Jest to jedna z pierwszych informacji, które dziecko o sobie zapamiętuje. Jest to więc także podstawa jego tożsamości, tego, kim jest i jak się z tym czuje. No właśnie. Cóż z tego, że dziecko prawidłowo nazwie narządy płciowe i przypisze je do płci, jeśli wciąż towarzyszyć mu będzie strach, wstyd, obrzydzenie lub złość? Będzie wiedziało, że jest chłopcem lub dziewczynką, ale jego płciowość stanie się źródłem negatywnych emocji, będzie wzbudzać lęk. Jak u Mariusza, który w wieku trzydziestu czterech lat trafił do seksuologa z diagnozą awersji seksualnej, czyli problemem wstrętu wobec wszelkich przejawów seksualności. Wysoki, przystojny i umięśniony pilot wojskowych śmigłowców – trudno było w taką diagnozę uwierzyć. Męski wygląd, męski zawód i problemy seksualne? Tego żaden stereotyp przecież nie pomieści. A jednak. Kiedy wciąż słyszysz w domu: „Nie patrz”, „Zamknij drzwi”, „Nie dotykaj, bo rąk nie domyjesz”, „Taki duży chłopak, a jeszcze popuszcza” – nie można wyjść z tego bez uszczerbku. Męskość Mariusza wyrażała się w napompowanych mięśniach i skórzanej kurtce, ale nie była częścią jego samego. Brzydził się jej tak bardzo, jak nieumytych rąk. Nagość rodziców stanowi dla dziecka naturalne źródło wiedzy o człowieku i emocjach nagości towarzyszących. Gdy dziecko doświadcza atmosfery akceptacji i radości w różnych sytuacjach związanych z ciałem, uczy się, że jest ono źródłem dobra i że jest jego sprzymierzeńcem. Nie boi się go poznawać, dotykać, chce o nie dbać. Dojrzewanie nie staje się okresem cierpienia, ale jest kolejnym etapem, w którym ciało się zmienia i zmierza ku dorosłości, a więc także erotyzmu.