Królowa, Matka, Kapłanka i Kochanka to archetypy dojrzałej, świadomej swojej wartości kobiety. W realiach intensywnej globalizacji i rozwoju technologicznego, świecie, gdzie „zwycięzca bierze wszystko”, wiele kobiet zdobyło wysokie kwalifikacje.
Może, niczym Królowa, wzbudzasz respekt dzięki zawodowym tytułom, wykorzystując do współpracy z innymi wiedzę i władzę, nakłaniając ich do posłuszeństwa za pomocą nagród i kar. Albo jesteś jak Matka, która potrafi stworzyć takie środowisko lub okoliczności, dzięki którym inni urzeczywistnią własny potencjał. Umiesz dzielić się swoją energią – oddać jej część, a wraz z nią odpowiedzialność i uprawnienia osobie lub grupie osób, by inspirować i wspierać ich rozwój. Albo – jak Kapłanka – potrafisz sprawić, by inni akceptowali twoje decyzje i sugestie, ponieważ ufają ci, podziwiają twoją mądrość, postawę, wartości. A może jako Kochanka uosabiasz energię i płodność natury, łącząc pierwiastek męski i żeński, sięgając do najgłębszych aspektów człowieczeństwa?
Wiele kobiet doskonale wykorzystało swoją szansę i korzysta z profitów, wynikających ze zdobytej władzy. Swojej karierze zawodowej podporządkowały wszystkie obszary życia, z prywatnym włącznie. Decydują o tym, czy i kiedy mieć dzieci, jaką pomoc domową zatrudnić, w jaki rodzaj intymnych związków wchodzić. Zafascynowana pojawieniem się tej nowej kobiecej „elity” jest brytyjska ekonomistka Alison Wolf. W wydanej właśnie książce „The XX Factor: How the Rise of Working Women Has Created a Far Less Equal World” twierdzi, że grono to liczy 15-20 proc. etatowych pracownic i że mają one więcej wspólnego z mężczyznami niż z własną płcią. Praca zawodowa stanowi sens ich życia, poprzez nią definiują swoją tożsamość. Jest dla nich nie tylko źródłem (pokaźnego) dochodu, ale też poczucia własnej wartości, przyjemności i satysfakcji.
Zdaniem Alison Wolf to właśnie te wysoko wyspecjalizowane kobiety kształtują dziś społeczeństwo przyszłości. Zauważa też, że nie wszystkie czerpiemy korzyści płynące z genderowej transformacji. Tym z „sióstr”, które nie zdobyły równie gruntownego wykształcenia i nie posiadły odpowiednich kompetencji, pozostają mniej prestiżowe miejsca pracy. Albo zajmowanie się potomstwem i dbanie o domowe ognisko. Obecnie tradycyjne wzorce płci współistnieją z nowymi, przez co powoli, ale systematycznie między kobietami rośnie przepaść. Te na wysokich stanowiskach robią sobie tylko krótką przerwę macierzyńską. Dla nich urlop wiąże się z ryzykiem – mają za dużo do stracenia. Czy oznacza to wzrost liczby „udomowionych mężów”, gotowych wspierać swoje ambitne partnerki i przejąć opiekę nad dziećmi? Ostatnio coraz częściej słychać o takich, którzy rezygnują z pracy zawodowej, by zająć się domem, jednak wśród osób dobrze sytuowanych zjawisko to jest stosunkowo rzadkie. Dzieje się tak dlatego, że większość kobiet „z elity” poślubia podobnych do siebie, posiadających wysokie wykształcenie i równie wysokie aspiracje mężczyzn. Jako matki nie chcą być „jedynym lub głównym wsparciem dla swojego dziecka”, na partnera szukają więc kogoś, kto będzie „dobrym, niezawodnym i zamożnym ojcem”.