Czy w związku z tym kobiety zajęte zawodową karierą zaniedbują swoje pociechy? Alison Wolf przekonuje, że tak nie jest. Profesjonalistki wierzą bowiem, że spędzanie odpowiednio „jakościowego” czasu z dziećmi to najlepszy sposób na wychowanie przyszłych liderów, z łatwością pokonujących przeszkody w wyścigu na światowym rynku pracy. Kobiety z elitarnej grupy mają mniej dzieci nie tylko dlatego, że macierzyństwo jest jednym z aspektów ich życia. Nie szczędzą środków na edukację pociech, często fundując im najlepsze prywatne placówki: od żłobków po wyższe uczelnie.
Współczesne pracujące zawodowo kobiety zmieniły również podejście do małżeństwa i intymnych relacji. Część par decyduje się na wariant, w którym żona staje się „jedynym żywicielem rodziny”, a mąż zostaje z dzieckiem w domu. Ale w przypadku niektórych mężczyzn wyższe zarobki partnerki czy finansowa zależność nie wywołują zachwytu. Zdarza się, że gdy kobieta z racji zawodowych osiągnięć zaczyna poniżać męża (lub odnosi on takie wrażenie), konflikt przenosi się na inne, w tym intymne obszary związku. Według psychoterapeutów (oraz prawników specjalizujących się w rozwodach) wiele par zmaga się z takimi wyzwaniami.
Podobno silne kobiety są bardziej seksowne niż te słabe i uległe. Dlaczego? Bo zwracają uwagę równie wyjątkowych mężczyzn, którzy nie tylko chcą przeżyć z nimi miłosne uniesienia, ale też spędzić resztę życia. Kobieta odbierająca partnerowi poczucie męskości jest tak samo nieatrakcyjna jak ta, która udając bezradną, dopuszcza się manipulacji. Chyba że wiąże się z mężczyzną równie bezradnym, skrywającym swe słabości pod maską narcyza lub macho. A, jak ostrzegają terapeuci pracujący z parami, słabe kobiety miewają słabość do narcystycznych mężczyzn. Tacy tylko udają silnych, w rzeczywistości pragną być stale podziwiani i adorowani. Potrzebują tego, by czuć się dowartościowani. W przeciwnym razie poniżają swoje partnerki.
Choć pod względem zawodowym kobieca „elita” zrównała się z mężczyznami i bez problemu pokonuje kolejne szczeble kariery, to nie w każdym przypadku przekłada się to na dostęp do „centrów dowodzenia”. Nadal zbyt mało kobiet piastuje najwyższe polityczne stanowiska, stoi na czele rządów i państw, zasiada w zarządach przedsiębiorstw, zostaje prezesami spółek. Tym, co je hamuje w masowym sięganiu po najwyższą władzę i stanowiska, według Alison Wolf, jest… wrodzona opiekuńczość.
Czy to wada? Cecha ta stanowi przecież atut w „grze życia”. Może dzięki rosnącej w sferze biznesu liczbie kobiet wkrótce ich wyjątkowe predyspozycje zaczną być doceniane i faworyzowane? Żyjemy wszak w coraz bardziej uspołecznionym, współzależnym świecie i przymioty tradycyjnie uznawane za kobiece mogą tylko zyskać na znaczeniu. Instytucje i firmy, w których coraz większą rolę zaczynają odgrywać wartości takie jak umiejętność współpracy, komunikacji i integracji, zaczną przełamywać dawne schematy postępowania czy sposoby myślenia, stając się bardziej elastyczne, empatyczne, troskliwe.
Silne kobiety to nie tylko te, które robią karierę zawodową – możesz zajmować się domem i czuć się/być wszechwładna. W każdej z nas drzemie moc Królowej, Matki, Kapłanki i Kochanki, wystarczy dać jej szansę.