Dziecko z głową w rurze
Przyznam się: mam niedorozwinięty moduł matko-taxi i przerost ufności wobec ludzi. Wożę najmniej jak się da – niech lepiej idzie na rolki. Ale czasem strach wypuścić dziecko, bo samochody i obcy… Wielu rodziców ciągnie eksperyment, jak długo uda się nie puścić go samego poza ogrodzone osiedle. Jednak jeśli młode nie wyjdzie w plener i nie zacznie zwiedzać, to jak ma potem odkrywać nowe lądy i szukać szczęścia (lub zdobywać rynki)?
Spędziłam pół dzieciństwa przed blokiem z kumpelami. Dziś mój syn wysyła kolegom buźki SMS-em. Jego ojciec kulturoznawca wyjaśnia tę zmianę: – W komunikacji przez telefon i internet jest dużo więcej funkcji fatycznej, bo przyjaciele są rozdzieleni i potrzebują wysyłać sobie SMS-y, uściski, dowcipy tylko po to, żeby powiedzieć: „Hej, pamiętam o tobie!”. Robią tak, dlatego że już nie siedzą razem na klatce schodowej. Zamiast tego przesiadują nad tabletami i komórkami, bo przyjaciół mają gdzie indziej: na Facebooku, w telefonie czy jako współwidzów tych samych filmików na YouTube.
Inaczej widzi tę kwestię Patrycja Woy-Wojciechowska, fotograf, reżyser: – Obserwując swoje dzieci, nie mogę uwierzyć, z jaką łatwością posługują się komputerem i iPadem. Mój syn jeszcze siedząc na nocniku, potrafił wybierać gry, nauczył się cyfr. Przeraża mnie zanik komunikacji i rozmów między dzieciakami oraz totalna fascynacja komputerem. Nie lubię, kiedy sześciolatki z rumieńcami oglądają teledyski mocno umalowanych panienek śpiewających o miłosnych rozterkach. Wiele czasu spędzam na wymyślaniu twórczych zajęć i przekonywaniu moich dzieci, że bez komputera można świetnie się bawić. Z córką napisałam książkę „A moja mama ma w torebce psa” – Pola wymyślała do każdego rozdziału zadania, które można wypełniać razem z przyjaciółką. Dzieci przy takiej książce spędzają czas w sposób twórczy i poznają się nawzajem dużo lepiej, niż wspólnie grając w grę lub oglądając telewizję.
Czy nowe media są zagrożeniem dla realnych przyjaźni ze szkoły i podwórka? Michał Wolniak, ojciec czwórki dzieci, na co dzień obcujący z nowymi mediami jako szef i założyciel agencji VML, uważa, że to mit i stereotyp: – Moim zdaniem to rozwija poznawczo, dzieci się uczą, rozwiązują problemy, wchodzą na kolejne poziomy trudności jak w łamigłówce, opanowują nowe sposoby porozumiewania się. Zagrożenie jest gdzie indziej: nowe media mocno angażują i wciągają w interakcję, rozpraszają, zabierają czas i uwagę dziecka od ciebie i reszty rodziny. Przenoszą ją na kogoś innego, przez co trudniejsze staje się to, co kiedyś było naturalne – rozmowa z dzieckiem. Teraz masz dziecko „z głową w rurze”. Ale jak tę rurę odłączysz, to będziesz miał taką samą relację, jaką wcześniej zbudowałeś: płytką albo głęboką, zależy od ciebie.
W przyjaźni przez komunikatory dużo jest beztroski i chełpliwości. Przyjaciele z fejsa to nie chłopcy z placu broni dbający o wspólne dobro, tylko ludzie przesyłający sobie pliki i linki, dzielący się wyczynami i możliwościami zabawy. – Myślę, że dziś w przyjaźni więcej jest rywalizacji, bo mamy dużo indywidualizmu i klasa średnia jest nastawiona na sukces, który stoi w sprzeczności z pomaganiem. Zanikła przyjaźń rozumiana jako odpowiedzialność – komentuje Wasilewski. – Dzieje się tak, ponieważ odpowiedzialność w skomplikowanym świecie jest przerzucana z dzieci na rodziców. Malcy przyjaźnią się według zainteresowań, a nie z poczucia wspólnego obowiązku.
Friends forever
– Dlaczego ja jeszcze nie mam konta na Facebooku? – pyta mnie starszy syn. – Koledzy mają, niektórzy już od pierwszej klasy podstawówki. Usiłuję wymyślić odpowiedź: – A do czego ci potrzebne?
Facebookowe przyjaźnie pełnią funkcję autoprezentacyjną. – Normalnie przyjaciel to ten, kto cię wysłucha. W mediach społecznościowych to osoba, która podobnie jak ty chce się pokazać – mówi Jacek Wasilewski. – Tylko że jeśli wszyscy są zorientowani na pokazywanie się, to przyjaźnie zmieniają się we wzajemną prezentację. Taka przyjaźń na Facebooku pomaga utrzymywać kontakt z przyjaciółmi i wytwarza wirtualną klatkę schodową, ale sprzyja rywalizacji – chcesz się pochwalić: byłem tu i tu, mam nową deskorolkę, wygrałem w zawodach. Nowe media zapewniają więc warunki do przyjaźni pozarodzinnej i pozaterytorialnej, ale charakter samego medium sprzyja raczej skupieniu się na sobie niż na innych – dodaje. Czy człowiek może się czuć pokrzepiony taką przyjaźnią? – Tak, o ile go zalajkują – mówi Wasilewski. – Bo na FB nie ma opcji „rozumiem cię”, tylko „jesteś fajny”.