Ciemność, krew, mroczne klatki schodowe, potwory… To nie koszmar senny, lecz propozycja na miłe, rodzinne popołudnie z dziećmi. Dlaczego dzieciaki lubią straszne bajki?
Odkąd zostałam matką, słyszę, jak specjaliści tłuką mi do głowy: „Dziecku trzeba zapewnić poczucie bezpieczeństwa!”. Oczywiście: pobudki o stałych godzinach, rytuały kąpieli, przytulanie, bajki bez przemocy.
A tymczasem moje dzieci od zawsze zdradzały pociąg do ciemnej strony mocy: ekscytują się na widok Lorda Vadera z „Gwiezdnych Wojen”, kręcą je wampiry, duchy i potwory. Ale czy to na pewno zdrowe i dobre młodego, delikatnego umysłu?”.
Magia złego wilka..
Epatowanie dzieci potwornościami nie jest niczym nowym. Przypomnijmy sobie kreskówki o Duchu Kacprze albo nieśmiertelną serię ze Scooby-Doo. Oglądaliśmy?
Tak – i żyjemy.
A jeszcze wcześniej, przed erą kreskówek, dzieciom po prostu opowiadano baśnie. I to była dopiero jatka… Wilk pożerający żywcem dziewczynkę, Baba Jaga palona w piecu przez Małgosię, siostry Kopciuszka obcinające sobie nożem pięty i palce… Żaden szkolny teatrzyk nie odważy się dziś wystawić „Czerwonego Kapturka” braci Grimm w oryginalnej wersji.
Współczesne filmy czerpiące z dawnych wzorców mocno złagodziły wszelkie detale i dzisiejsze bajki dla dzieci przy baśniach wypadają jak lukrowane muffinki przy siekanej wątróbce. W baśniach od zawsze mnóstwo było okrucieństwa i przemocy, a jednak dzieci jakoś sobie z tym radziły. Jak?
Czy krwawe elementy akcji nie budziły ich przerażenia? Znany psychoanalityk Bruno Bettelheim w książce „Cudowne i pożyteczne – o znaczeniach i wartościach baśni” ujął niegdyś te obawy następująco: „Dorośli rozumieją baśnie zbyt dosłownie”.
Według niego rodzice, którzy troszczą się, żeby nie wzmagać lęków swoich dzieci, nie zwracają uwagi na to, w jak znacznej mierze baśnie dodają dziecku odwagi. Dzieci bowiem nie przejmują się realistycznymi szczegółami. Wiedzą przecież, że to bajka – natomiast intuicyjnie chwytają głębszy, symboliczny wymiar opowieści. Potwory i złe postacie uosabiają różne destrukcyjne impulsy, których dziecko nie akceptuje w sobie.
Najprawdziwsza nieprawda
No dobrze, ale jak odnieść się do tego, że współczesne filmy grozy dla dzieci są tak realistyczne? Zostawiają o wiele mniej miejsca dla wyobraźni niż baśnie.
Dziś w kinie widzimy wszystko w trzech wymiarach na ekranie i gdy pojawia się przed nami Lorax albo wilkołak, to możemy się spotkać z pytaniem dziecka, wtulonego w nasz rękaw: „Czy takie zwierzęta żyją naprawdę?”. Tu można by zacytować Tolkiena: „Wielekroć dzieci, pytając: »Czy to prawda?«, mają na myśli: »Podoba mi się, ale czy teraz tak się dzieje? Czy mogę mieć pełne poczucie bezpieczeństwa w moim łóżku?«.
Jedyna odpowiedź, jaką chcą usłyszeć, brzmi: »Teraz w Anglii nie ma ani jednego smoka«. Baśnie traktują nie o tym, co możliwe, ale o tym, czego pragniemy”.
Tolkienowskie słowa sprawdzają się i dziś. To, czego potrzebuje dziecko oddające się rozkoszy oglądania strasznego filmu, to poczucie bezpieczeństwa, najlepiej w postaci dorosłego siedzącego obok i gotowego przytulić w krytycznych momentach akcji.
Potrzebują mamy lub taty, którzy powiedzą coś w rodzaju: „Nie, to tylko film, bajka, obrazki namalowane w komputerze”. Wielu psychologów podkreśla, że dla dzieci podczas oglądania bajek (nie tylko tych strasznych) ważna jest obecność bliskiego dorosłego, który w razie czego wyjaśni, porozmawia, przytuli i upewni, że wszystko dobrze się skończy.
Bo rzeczywiście jest tak, że przeżywanie nieprawdziwych przygód wespół z nieprawdziwymi bohaterami filmowymi budzi jak najprawdziwsze emocje. Dzieci naprawdę się boją, piszczą ze strachu, płaczą, przeżywają. Tylko że, pomimo tego strachu, wcale nie reagują entuzjazmem na polecenie: „Wyłącz bajkę”! Dlaczego? Bo dzieci lubią się bać.
I to od najmłodszych lat!
Nic sobie nie robią z opinii ekspertów, którzy zalecają spokój, ciepło i łagodne umiarkowanie. Już w pieluchach za największą frajdę mają te chwile, kiedy matka lub ojciec (albo jakaś ciocia, babcia, dziadek, ktokolwiek!) zbliża się
do nich, zasłaniając twarz, i znienacka odsłania oczy, wołając: „A kuku!”.
Gdy tylko wyrosną z pieluch, przełączają słodkiego Misia Paddingtona na kreskówki pełne destrukcji. I niezależnie od etapu rozwoju cieszą się na myśl, że same kogoś przestraszą, że zastawią pułapkę, że dorosły krzyknie zaskoczony pluszakiem spadającym z szafy na głowę, a kolega da się nabrać, że ma żabę w plecaku. Tak, tego właśnie chcą dzieci! Mieszanki nieprawdziwych opowieści, prawdziwego strachu i prawdziwego poczucia bezpieczeństwa.
Paradoks strachu
Można by to ująć najprościej: dzieci tak bardzo boją się bać, że aż lubią się bać. Momenty, kiedy małe dziecko czuje przerażenie, są dla niego trudne do zniesienia. A jednak chwile niepewności są stałym elementem życia i dziecko musi się nauczyć jakoś sobie z nimi radzić, żeby dorosnąć. I tutaj właśnie pomocne są wszystkie straszne zabawy i opowieści.
To trening, pozwalający poznać swój strach, oswoić się z nim i wpoić przekonanie, że jak wielki by nie był – strach zawsze mija. Filmy o potworach i zabawy w duchy pomagają nabyć pewności, że po chwilach przerażenia nadejdzie śmiech, a w chwilach grozy przyjdzie ktoś i pocieszy. Potwierdzają to eksperci.
Wojciech (lat sześć) na pytanie „Czy lubisz się bać?”, odpowiada:
„Taaak! Bardzo!”, i wyjaśnia: „Bo wtedy można się bać i płakać, a potem ktoś przychodzi i daje ciasteczka i przytula… Na przykład lubię zabawę w banie się, bo wtedy można przebrać się za potwora i straszę Zosię, i ona krzyczy, a potem się śmiejemy”.
Nieco starszy ekspert Stanisław (lat dziewięć) dopowiada: „Ja lubię oglądać straszne filmy, bo wtedy można powiedzieć: Boję się, boję się!”.
I tym samym zwraca uwagę na kolejny bonus wynikający z oglądania filmów o wampirach: pomagają uczyć się wyrażania uczuć.
Współcześni mali chłopcy nie muszą już tak bardzo pozować na twardzieli..
Teza, że „chłopaki nie płaczą”, z wolna blaknie i mali mężczyźni zdobywają społeczne przyzwolenie na odczuwanie strachu (a dziewczynki nie muszą stylizować się na płochliwe, kruche laleczki).
Ukrywanie emocji przestało być tak silnie związane z płcią, a umiejętność okazywania radości, strachu lub smutku przydaje się w dorosłym życiu.
Oglądając bajki, dzieci mają okazję, żeby sobie różne zachowania ćwiczyć. Podobnie jest, gdy dzieci oswajają poprzez zabawę różne trudne albo nieprzyjemne zdarzenia, których doświadczyły, takie, na które nie mają wpływu, których się boją. Każdy rodzic widział nieraz zabawy w dentystę czy lekarza, robiącego szczepionkę. To zabawy strachem – dziecko odtwarza to, co zaszło, i w symboliczny sposób uzyskuje poczucie kontroli nad bolesnymi zdarzeniami, a także uczy się wyrażać swoje myśli i uczucia.
Jak widać, istnieje kilka dobrych argumentów za tym, żeby pójść z dzieckiem na straszny film o wampirach. Czy
to wszystko prawda?
Pewności nie ma: w końcu naukowcy i pisarze znani są z tendencji do zmyślania. Z pewnością prawdziwy jest tylko jeden powód, dla którego dzieci uwielbiają straszne filmy: „Bo tam się biją i walczą i jest fajnie!
I są potwory albo wojownicy!”, mówi Wojciech. „No, a jak nie ma nic strasznego, to jest nuda – dopowiada Stanisław – A my lubimy, jak się coś dzieje”.
I tego się trzymajmy.