Terapia w formie teatralnej zabawy otwiera uczestników na nowe formy ekspresji, a odgrywane postaci z bajek mogą stać się metaforą skrywanych w podświadomości emocji i wydarzeń. O zaletach dramaterapii dla małych i dużych mówi Anna Szymanowska.
Gaga: Jest Pani jedyną dramaterapeutką w Polsce. Skąd takie zainteresowania?
Anna Szymanowska: Jestem teatrolożką i filmoznawczynią. Jeszcze podczas studiów wykładowczyni wciągnęła mnie do Stowarzyszenia Terapia i Teatr. To było moje pierwsze zetknięcie z teatrem terapeutycznym. Na jednej z konferencji spotkałam się z czymś takim jak dramaterapia. Potem w ramach pracy dyplomowej stworzyłam scenariusz filmu dokumentalnego o warsztatach terapii zajęciowej „Teatroterapia”. Film „Labirynt” zrealizowałyśmy potem wspólnie z Magdaleną Piekorz. A ja stopniowo coraz bardziej rozwijałam się w kierunku dramaterapii i wyjechałam na specjalistyczne studia do Wielkiej Brytanii.
Skąd pochodzi ta metoda?
Powstała właśnie w Wielkiej Brytanii, gdzie ukształtowała się z dramy dla edukacji i teatru terapeutycznego. Jej teoria wspiera się dwiema wielkimi metodami teatralnymi. Mam na myśli ideę pamięci emocjonalnej Stanisławskiego oraz efekt obcości Bertolda Brechta. Poprzez dramaterapię uczestnicy mają możliwość przepracowania swoich emocji zepchniętych w sferę cienia, w nieświadomość. W procesie dramaterapii dużo pracuje się z bajkami oraz mitami. A terapeuta jedynie przeprowadza uczestników zajęć przez cały proces. Nie zakłada, jaką kto ma odegrać rolę. Uczestnik sam wybiera postać, którą chce zagrać. Najczęściej jest to także wynik procesu grupowego. Dochodzenia do tego jaką historię warto wybrać, jaki ma być ten mit, jaka bajka.
W ten sposób od nieświadomości indywidualnej przechodzimy w nieświadomość zbiorową. Rola jest niezwykle istotna, daje nam większy dystans do samych siebie, własnych emocji. Ja coś kreuję, opieram się na improwizacji i czerpię ze swojego doświadczenia, ale jednocześnie nie odsłaniam się na scenie, jestem sobą i jestem w roli. Płaszcz roli nas chroni, równocześnie pogłębiając nasze doświadczenie.
Jak blisko dramaterapii do dramy i teatru?
Dookoła teatru wytworzyła się już cała kultura używania technik dramowych na różnych obszarach pracy społecznej oraz edukacyjnej. W dramaterapii natomiast cel jest ściśle terapeutyczny. Jest to terapia humanistyczna. Jej podstawą jest bezwarunkowe pozytywne podejście do klienta. Pracujemy wyłącznie na tym, co dana osoba przynosi nam do terapii, nie oceniamy tego, nie wartościujemy. Dramaterapia jest formą terapii poprzez zabawę dziecięcą.
Jak wyglądają takie zajęcia?
W pierwszej fazie dramaterapia opiera się głównie na pierwotnej potrzebie zabawy. Osoby, które przychodzą na takie zajęcia, są zaskoczone. Jest ciekawie, dużo się śmiejemy. Na początku najważniejsze jest wzbudzenie spontanicznych emocji, podniesienie atmosfery grupy. Ludzie często podchodzą do terapii sceptycznie i nieufnie, obawiają się analiz i powracania do przykrych wspomnień. W dramaterapii tego nie ma. Ważne jest budowanie atmosfery, jedności grupy i zaufania poprzez zabawy i gry, a kiedy grupa jest na tyle przygotowana, że może iść dalej, zaczynamy pracować z bajką. Ostatecznie wszyscy pracują ze swoją historią, mitem, które gdzieś nie bez przyczyn pozostały w świadomości. W efekcie każdy uczestnik może odnaleźć postać lub scenę, która jest nośnikiem jego wewnętrznego konfliktu albo lęku z przeszłości. Do tego potrzebny jest proces i systematyczna praca.
Dla kogo jest dramaterapia?
Dla każdego, kto otworzy się na tę metodę. Jest ona stosowana w pracy z dziećmi, z osobami starszymi cierpiącymi na demencję, na alzheimera, z osobami cierpiącymi na choroby nowotworowe, a także z chorymi psychicznie, w przypadkach psychoz i schizofrenii. Wszędzie tam, gdzie stosuje się psychoterapię, może być także stosowana dramaterapia. Punktem wyjścia jest nastawienie, że to, co jest prawdą dla klienta, jest jego wewnętrzną prawdą, a terapia ma pomóc ją wyrazić poprzez możliwość stworzenia teatralnego dystansu. Opowieść osobista zostaje ubrana w metaforę. Ta metoda jest elastyczna, możemy ją dopasować w każdej sytuacji, posługując się wciąż tą samą teorią EPR.
Teorią EPR?
To teoria stworzona przez pionierkę dramaterapii w Wielkiej Brytanii, aktorkę Emily Sue Jennings. EPR to skrót od angielskich słów: embodiment (ucieleśnienie), projection (projekcja), role (rola). Każde z nich określa niezbędną fazę rozwojową w życiu człowieka. Po urodzeniu poznaje on świat zewnętrzny, tworząc więź z opiekunem. Dziecko uczy się pierwszego kontaktu poprzez dotyk i zmysły, nie postrzega siebie jako odrębnej jednostki, tylko jako jedność, najczęściej z matką.
To jest faza ucieleśnienia, a kolejne?
Następnie, z upływem czasu, dziecko zaczyna się separować od opiekuna i wchodzi w interakcję z przedmiotami. Na pewnym etapie wchodzi w relacje emocjonalne z przedmiotami. Tę lukę między matką a dzieckiem zaczyna wypełniać jakaś rzecz, w którą maluch inwestuje swoje uczucia. To może być zabawka, kocyk albo poduszka. Jeśli jest to zabawka, to ta relacja może się przerodzić nawet w wewnętrznego przyjaciela, wtedy dziecko zaczyna mówić do zabawki, opowiadać jej historie albo przypisywać uczucia. Mówi na przykład: „Misio jest chory” albo „Misio jest głodny”. To jest następny etap – projekcyjny. Dziecko ożywia przedmioty, ale samo nie wchodzi w role.
Potem zaczyna się zabawa w teatr?
Wchodzenie w role jest następstwem zabawy z innymi dziećmi, to kolejny etap rozwoju młodego człowieka. Wtedy (między 6. a 7. rokiem życia) dziecko uczy się relacji społecznych. Bawi się wówczas w swoich ulubionych bohaterów z bajek, przebiera się. Poprzez wspólną zabawę dzieci uczą się także norm etycznych. Dziecko skoncentrowane wyłącznie na świecie wirtualnym nie doświadcza prawdziwej interakcji. Myśli, że po uderzeniu mieczem w głowę kolegi nic mu się nie stanie. Dlatego właśnie paradygmat EPR jest taki ważny w rozwoju, stwarza możliwość doświadczenia w zabawie. Poza tym jest on cennym narzędziem diagnostycznym. Pomaga wychwycić różnego rodzaju reakcje dzieci na poszczególne ćwiczenia. Jeśli dziecko podczas zabawy z innymi ma problem z dotykiem – nie chce chwycić innych za ręce albo ściska kolegów z całej siły – to znaczy, że coś jest nie w porządku, że coś może dziać się w rodzinie. Może nawet doświadcza przemocy.
Jak rozwija się dramaterapia w Polsce?
Organizuję warsztaty i kursy, często zapraszam specjalistów z Wielkiej Brytanii. Tam dramaterapeuci pracują nawet w szkołach podstawowych. Jeśli dziecko ma jakieś problemy, może łatwo do nich trafić. W Polsce dramaterapia jest dopiero w początkowej fazie rozwoju, ale wszystko jest na dobrej drodze, żeby także u nas rozpoczęły się szkolenia i kursy zawodowe w tym kierunku.
Anna Szymanowska – członkini Międzynarodowego Towarzystwa Dramaterapeutów, współautorka filmu dokumentalnego o warsztatach terapii zajęciowej „Labirynt”. Absolwentka dramaterapii na uniwersytecie Roehampton w Londynie. Wykorzystuje metodę dramaterapii w pracy z osobami starszymi, cierpiącymi na depresję, z dziećmi z zaburzeniami emocjonalnymi i w zachowaniu oraz z pacjentami zmagającymi się z długoletnią chorobą psychiczną. Obecnie prowadzi prywatną praktykę, współpracując z Centrum Psychoprofilaktyki i Terapii w Warszawie. Wykładowczyni na Wydziale Psychologii Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Mama 7-letniego Michała.