Wśród rodziców najczęściej słychać, że ich dziecko jest niejadkiem, tymczasem nadmierny apetyt naszego potomstwa może mieć poważne konsekwencje zdrowotne. Ważne jest, by kontrolować jakość oraz ilość posiłków, obserwować oraz szybko reagować, gdy dostrzeżemy, że mimo odpowiednio zbilansowanej diety dziecko daje sygnały, że nadal chce jeść.
Apetyt sam w sobie jest naturalnym i prawidłowym bodźcem dla mózgu, informującym, że organizm odczuwa głód i potrzebuje dawki energetycznej, aby móc prawidłowo funkcjonować. Wielu ludzi myli jednak apetyt, czyli pragnienie zaspokojenia głodu z tzw. smakiem na… Prawidłowo rozwijający się organizm – czy to dorosłego czy dziecka ma apetyt wtedy, gdy odczuwa fizyczny głód, natomiast każda nadprogramowa zachcianka żywieniowa w postaci dodatkowej porcji obiadu, słonej czy słodkiej przekąski itp. najczęściej wynikają ze złych nawyków żywieniowych lub zaburzeń odżywiania.
Czy duży apetyt zawsze jest zły?
Nasuwa się pytanie: „Czy zawsze duży apetyt dziecka jest objawem choroby?”. Oczywiście NIE! W idealnej sytuacji dziecko zjada o określonych porach to co mu przygotujemy. Dzieje się tak przy dobrze zbilansowanej diecie, dopasowanej do wieku i poziomu aktywności dziecka. Niestety w praktyce rodzice bardzo często popełniają błędy w żywieniu dzieci jeszcze na etapie wieku niemowlęcego, a później jest już tylko gorzej. Często zatem upominanie się dziecka o jedzenie może być oznaką, że jego organizmowi brakuje jakiegoś składnika diety, warto więc na początku przyjrzeć się temu co dziecko je. Być może porcje są zbyt małe w stosunku do jego aktywności (latem więcej czasu spędzamy na świeżym powietrzu, dzieci więcej biegają itp., więc analogicznie potrzebują więcej pokarmu, by mieć siłę do zabawy) lub wieku. Również jeśli mamy do czynienia z dokładką ulubionej zupy czy pierogów nie powinniśmy się zbytnio martwić – oczywiście jeśli w domu te rarytasy nie goszczą codziennie, a podwójne porcje głównych posiłków są sporadyczne.
Kiedy powinna zapalić się lampka ostrzegawcza?
Trzeba być uważnym, gdyż nadmierny apetyt może prowadzić do groźnych powikłań zdrowotnych. Zagrożeniem jest nadwaga i otyłość, które są już problemem nie tylko krajów zachodnich, ale również polskim. W naszym kraju w ostatnim ćwierćwieczu trzykrotnie zwiększyła się liczba dzieci dotkniętych nadwagą czy otyłością – obecnie mówi się, że nadmierna masa ciała dotyczy co 5-go dziecka w wieku szkolnym. Wcale nie jest lepiej wśród dzieci mniejszych – nadwaga dotyczy już nawet niemowlaków!
Oczywiście nadmierny apetyt w dużej mierze przyczynia się do takiego stanu, trzeba jednak sobie uświadomić, że zwykły apetyt staje się zbyt duży najczęściej przez błędy żywieniowe – zbyt dużo cukru, tłuszczu, zbyt mało warzyw i owoców, przekarmianie, podsuwanie przekąsek, a to tylko wierzchołek góry lodowej naszych zaniedbań.
Czasami za nadmiernym apetytem mogą stać… nerwy. Dziecko, które znajduje się w sytuacji stresogennej poprzez jedzenie może próbować wynagradzać sobie stany lękowe. Jeśli więc podejrzewamy, że nasze dziecko może w ten sposób reagować na sytuacje dla niego trudne nie zwlekajmy z reakcją – być może wystarczy rozmowa z dzieckiem, a może potrzebna będzie pomoc specjalisty.
Zaburzenia hormonalne to kolejna przyczyna nadmiernego apetytu. Jeśli zaraz po pełnowartościowym posiłku nasze dziecko sygnalizuje głód być może ma problem z lektyną oraz greliną – a więc hormonami, które odpowiadają za regulację uczucia głodu i sytości. W przypadku, gdy ich praca jest zaburzona organizm mimo iż fizycznie jest syty ma nadal poczucie głodu.
Zespół Pradera-Williego
Rzadko występującą (1/20tys. urodzeń), bardzo poważną chorobą genetyczną, której towarzyszy nadmierny apetyt jest zespół Predera-Williego. W Polsce co roku rodzi się kilkanaście dzieci, które dotyka niedający się poskromić wieczny głód. Za jej powstanie odpowiadają błędy genów w chromosomie 15-tym, jednak do dziś nie jest wiadome z czego one wynikają.
Pierwszy etap choroby tak naprawdę ujawnia się jeszcze w brzuchu mamy (obniżone czucie ruchów) i ma swoje następstwa po urodzeniu – zazwyczaj dziecko cierpi na hipotonię – obniżone napięcie mięśniowe części ciała i narządów wewnętrznych, jest mało aktywne, nie potrafi nawet po kilku tygodniach ssać lub robi to bardzo słabo. W zależności od dziecka ten etap może być rozbudowany, ale również prawie całkiem niemożliwy do diagnostyki. Stan ten utrzymuje się zazwyczaj do 2. roku życia, kiedy to po okresie niechęci do jedzenia, problemami z chodzeniem i mówieniem następuje przełom.
Drugi etap choroby (rozpoczęcie między 2. a 6. rokiem życia) to moment, który początkowo napawa optymizmem większość rodziców – malec niemal z dnia na dzień zaczyna chodzić, mówić, jest aktywniejszy. Niejadek zaczyna domagać się posiłków, co cieszy rodzica, niestety wkrótce okazuje się, że ten głód wcale nie wynika z ochoty na odkrywanie nowych smaków, ale z niepohamowanego apetytu i wiecznego poczucia głodu. Temu etapowi towarzyszy także rozdrażnienie, napady złości, agresja, zaburzenia snu, zazwyczaj niższy niż u rówieśników wzrost oraz hipogonadyzm. Warto podkreślić, że chory nie musi mieć wszystkich objawów – jedynym, który towarzyszy wszystkim jest nadmierny apetyt i wieczne uczucie głodu. W wyniku choroby dziecko z PWS bez odpowiedniej kontroli jest zagrożone olbrzymią otyłością.
Jeśli zauważymy, że nasze dziecko nagle, w zasadzie bez przyczyny zaczyna się domagać większych niż zwykle dawek jedzenia, a do tego przybiera na wadze – nie czekajmy i koniecznie ustalmy przyczynę takiego stanu. Być może wystarczy zmiana nawyków i poprawienie błędów, które czasami nieświadomie popełniamy. Jeśli po przeanalizowaniu sytuacji wykluczymy naszą „winę” skontaktujmy się ze specjalistą.