Rytuały
Ewelina: – Magda najbardziej lubi ze mną grać w piłkę, jeździć na hulajnodze albo samochodzikiem. Pokazuję jej gierki w komputerze. Kiedy tylko siadam przed monitorem, od razu się do mnie przykleja. Obowiązkowy punkt dnia to głośne czytanie. – Czyta nam Ewelina, bo ma fajny, niski głos – mówi Marta. Ostatnio jest to książka Agnieszki Chylińskiej „Zezia i Giler”, przy której się zaśmiewają. Magda jest jeszcze za mała na tę lekturę, ale słucha uważnie. A wieczorem sama wybiera książeczkę na dobranoc. – Któraś z nas zaczyna jej czytać i po dwóch zdaniach, słyszy: „Nie!” – opowiada Marta. – Wtedy gasimy światło i szepczemy do uszka całą litanię: że ją kochamy, że jest najwspanialsza, bezpieczna w swoim łóżeczku i że zostawimy jej uchylone drzwi, żeby się czuła dobrze. Potem mleczko przed spaniem, buziaki i przytulanki. Wreszcie dziecko zasypia, a my mamy czas dla siebie. Tak jak we wszystkich innych rodzinach.
Symbole
Najpierw były zaręczyny. Ewelina wręczyła Marcie pierścionek, który należał kiedyś do jej mamy.
Potem był ślub
Spacer po parku, dwoje świadków, wzajemna przysięga miłości na zawsze, wymiana obrączek. Właśnie mija pierwsza rocznica. A potem Marta i Magda przyjęły nazwisko Eweliny. Trochę było z tym zamieszania, bo kiedy urzędnik dowiedział się, że partnerką życiową Marty jest kobieta, odmówił przyjęcia wniosku. Ale po krótkiej dyskusji skapitulował – dzisiaj wszystkie trzy nazywają się Marcinkowskie. Chcą budować historię własnej rodziny, tradycję. Te gesty są dla nich ważne, ale nie niosą żadnych skutków w myśl polskiego prawa. Zgodnie z nim są obcymi ludźmi, a Ewelina nie ma żadnej sformalizowanej relacji z Magdą.
Przyszość
– Kochamy się, tworzymy zdrową relację – opowiada o związku z Martą Ewelina. – Magda będzie ją obserwowała w trakcie dorastania. Zamierzamy jej tłumaczyć wszystko na bieżąco. Chronić ją, ale nie kłamać. Kochamy ją, troszczymy się o nią, budujemy dobry związek – to jest to, co możemy jej dać. Jak będzie się do mnie zwracała? Nie wiem. Jeśli zechce po imieniu, będę zachwycona. Jeśli wymyśli coś innego, zaakceptuję to.
– Chcemy normalnie żyć – podkreśla Marta. – Latem wycieczki nad jeziorko, zimą na sanki. Praca, dom, wakacje. Ja chcę skończyć studia. Ewelina chodzi na treningi, ja też muszę o siebie zadbać. Za jakiś czas kolejny dzidziuś, a potem – jeśli będziemy miały na to środki – może jeszcze jeden. Urodzi Marta. To mają już omówione.