Helsinki, jak wszystkie miejsca w Finlandii, traktują dzieci na równi z dorosłymi. Przyjeżdżając tutaj, nie musisz się obawiać „upupienia”.
Fińskie dzieci jedzą ryby, ba! – uwielbiają pieczonego łososia, co wśród polskiego przychówku nie jest takie powszechne. Poza tym nie mają dziecięcych pokoi zawalonych stosami zabawek: stoi tam dziecięca kuchenka, konik na biegunach i kilka drobiazgów. Fińskie dzieci mają też co najmniej kilka kubków i miseczek z motywami Muminków – i to nie powinno dziwić. Jeżeli wobec tego nie uda się nam pojechać do Naantali koło Turku, gdzie znajduje się Dolina Muminków, dobrze jest pierwsze swoje kroki skierować do fabryki Arabia (nazwa pochodzi od targu, który przed laty znajdował się w tym miejscu i gdzie sprzedawano orientalne „arabskie” przyprawy).
Tamtejsze muzeum designu pozwoli nam poczuć, na czym wychowują się pokolenia młodych Finów. Dzieci zachwycą się motywami Muminków na ceramice, a dorosłym spodobają się proste linie, nieoczywiste kolory i funkcjonalność. Przy odrobinie szczęścia możemy dostać kupon rabatowy na zakupy w outlecie Arabii, co pozwoli nam poszaleć wśród ceramiki i szkła.
Uwaga!
Można spokojnie kupować towary tzw. drugiej jakości – mają mikroskopijne uszkodzenia, a są tańsze. Mnie udało się zajrzeć do kuluarów fabryki, czyli do sal, w których powstają nowe projekty – wyobraźnia fińskich designerów jest doprawdy dziecięca, wszystko się tu może zdarzyć!
Urban garden
W Helsinkach Finowie mają plażę, którą żartobliwie nazywają Copacabana i od maja do września wylegują się na jej brzegu całymi rodzinami, a co odważniejsi wchodzą do wody.
Nawet w tak bardzo urbanistycznym miejscu jak Helsinki potrafią stworzyć miastowe ogrody, czyli zielone restauracje, do których warto się wybrać z dziećmi, żeby skosztowały specjałów, o których w Polsce nie słyszały.
Są to przede wszystkim różne rodzaje sałat, które rosną w doniczkach i na oczach klientów są wrzucane do talerzy. Jedno z takich miejsc znajduje się w samym centrum Helsinek, w przemysłowej dzielnicy Pasila, przy nieużywanych magazynach. Nikt nigdy nie wpadłby na pomysł, żeby zrobić tam organiczną restaurację – nikt oprócz Finów.
W tego rodzaju restauracjach można się zwykle napić mocnej, aromatycznej kawy, pochodzącej z ekologicznych upraw. Dzieci zjedzą pyszne słodycze – rzecz jasna, słodzone fińskim miodem.
Zwykle przy każdej takiej restauracji znajduje się jakieś miejsce zabaw, nawet jeżeli jest to rzucona niedbale paleta, po której wspinają się dzieci.