Wścibska sąsiadka
„No co ty?! Bartek nie uczy się angielskiego? Zosia od trzeciego roku życia chodzi na zajęcia…” – co poczuje mama sześcioletniego Bartka, słysząc takie słowa od wścibskiej sąsiadki? Może pomyśli: „Przecież on tych trzech lat nigdy nie nadrobi…”. Czy faktycznie jest się czym martwić i należy mieć wyrzuty sumienia z powodu nieposłania swojego malucha na zajęcia z nauki języka obcego w wieku trzech lat? Aleksandra Wójcik ma własne zdanie na ten temat. – Wychodzę z założenia, że bez względu na to, w jakim wieku dziecko rozpocznie naukę, to przede wszystkim jego zdolności językowe będą decydować o tym, w jakim stopniu i tempie przyswoi wiedzę. Prostym przykładem może być moja córka – uczyłam ją angielskiego od momentu jej narodzin i niestety nauka języka obcego nie przychodziła jej łatwo, inna sprawa, że w późniejszym czasie okazała się dyslektykiem. Natomiast ja zaczęłam się uczyć angielskiego w szóstej klasie szkoły podstawowej i mówię po angielsku… dobrze – śmieje się Aleksandra i dodaje: – Być może – podkreślam: być może – malutkie dziecko chłonące język naturalnie, przez większe osłuchanie się, szybciej reagowałoby na pewne polecenia czy pytania, być może miałoby lepszą wymowę. Jednak ja uczę sześciolatki, które cudownie mówią, i ich reakcja na polecenia jest błyskawiczna, przy czym są one uzdolnione językowo.
Aleksandra Wójcik podkreśla, że bez względu na to, czy dziecko uczyło się trzy, czy sześć lat języka obcego, to i tak przyswajało jedynie słownictwo, powtarzanie fraz, tekstów piosenek, rymowanek. – Nim dziecko zacznie posługiwać się słowem, musi je dobrze poznać, tak jak przy nauce swojego języka najpierw słucha, zaczyna rozumieć i dopiero później mówić. Gramatyka zostaje wprowadzona na poziomie czwartej klasy podstawowej.
Zanurzenie w języku
– Im wcześniej dziecko zacznie się uczyć języka, tym płynniej w nim będzie rozmawiać – tłumaczy Lucyna Harwas. – Język ten stanie się sposobem komunikowania, dziecko w ogóle nie będzie myśleć o poprawności wypowiedzi. Jeśli maluch uczył się języka obcego metodą Helen Doron, to rozpoznam to od razu po zachowaniu, ekspresji ciała, po tym jak dziecko jest otwarte, pozytywnie nastawione do języka, ponieważ ma z nim związane bardzo dobre wspomnienia: zabawę, radość, szaleństwo gier.
Sylwia, italianistka z wykształcenia, ma dwóch synów, kilka lat temu zamieszkała we Francji. – Kiedy się przeprowadziliśmy, Kuba miał pięć lat, a Krzysiek trzy. Różnica w przyswajaniu przez nich języka była bardzo widoczna – opowiada. – Kuba podszedł do nauki racjonalnie, wiedział, że musi słuchać i powtarzać, bo tak szybciej się nauczy nowego języka i będzie mu łatwiej funkcjonować. Rozumiał, co do niego mówi pani w szkole, ale zupełnie nie rozumiał swoich francuskich kolegów. Jego język był szkolny, poprawny. Natomiast młodszy syn najpierw słuchał dzieci, co wynika też z jego charakteru – śmieje się Sylwia. – Jego pierwsze francuskie słowa to te pochodzące od rówieśników – wspomina. – Ostatecznie Kuba nauczył się płynnie mówić po pół roku, a Krzyś po około roku. Ciekawe jest to, że oni zupełnie inaczej się tym językiem posługują. Młodszy w sekundę swobodnie przeskakuje z polskiego na francuski i odwrotnie, jego akcent jest bez zastrzeżeń, uważam, że oba języki ma opanowane na tym samym poziomie. I tak jak nowa wychowawczyni Krzysia nie zauważyła, że jest on obcokrajowcem, tak Kubę pytają, z jakiego regionu Francji pochodzi. Starszy syn, kiedy bawi się z kolegami, to do mnie też mówi po francusku, dopiero po chwili orientuje się i zmienia język. Obserwowanie moich synów utwierdza mnie w przekonaniu, że dzieci powinny zaczynać naukę języka obcego jak najwcześniej. Aczkolwiek uważam, że są w stanie doskonale opanować język, mając z nim do czynienia na co dzień, będąc naturalnie dziećmi dwujęzycznymi – konkluduje Sylwia.
Czy zatem należy ustawiać się w kolejce i zapisywać dzieci do najlepszych rekomendowanych szkół językowych, nim skończą pierwszy miesiąc życia? To pewnie pozostanie kwestią wyboru rodziców. Jednak to, co można już teraz zrobić dla swoich pociech, to słuchać z nimi obcojęzycznych bajek i piosenek, tak by mogły one poznawać także inny język niż ojczysty.