Rodzice, teściowie, koleżanki… Wszyscy wiedzą lepiej, a ty wiesz coraz mniej. Jak słuchać mądrych podpowiedzi, tak by nie zatracić własnej intuicji? Małgorzata Ohme, psycholog dziecięcy, rozmawia o tym z Joanną Koroniewską, aktorką, i Joanną Pieczkowską, psychologiem, kontrolerem ruchu lotniczego.
MO: Dziewczyny, chciałabym, żebyśmy pogadały o tym, skąd dziś młoda kobieta czerpie informacje o tym, jak być mamą. Ja powoli wypadam z obiegu informacyjnego, bo mi się dzieci „starzeją”, ale wy, młode matki…
JK: Naturalnym źródłem informacji dla młodych mam zawsze były babcie, mamy, ciotki. Nawet pamiętam jedną zasłyszaną babciną radę, żeby sobie szorstką szczotką szorować sutki, wtedy mniej będą bolały od karmienia…
JP: Tak, tak, też o tym słyszałam (śmiech).
JK: Wydaje mi się jednak, że w tej chwili źródłem informacji ważniejszym niż starsze pokolenie jest, niestety, Internet. Mówię niestety, bo w sieci masz całą masę
informacji nierzetelnych, często sprzecznych, i one zamiast pomagać, wprowadzają chaos. Dlatego ja jednak zawsze słucham intuicji…
MO: Trochę wzmacnia to też rodzina: babcie, teściowe, przed którymi zdajemy swoisty sprawdzian. Teściowej najpierw udowadniamy, że odpowiednio zaopiekowałyśmy się jej synem, teraz czas na wnuczka czy wnuczkę…
JP: Do tego dochodzą panie na ulicach, które wiedzą najlepiej. I to nas kompletnie spina… Zamiast słuchać własnej intuicji, słuchamy wszystkich dookoła. Ja uważam, że świetnym źródłem wsparcia są inne kobiety, najczęściej inne matki, które poznajemy w szkole rodzenia, na placu zabaw, grupach rozwojowych dla młodych mam, w Internecie. Tym bardziej, że one mówią tym samym językiem, co my, bo przeżywają to samo.
JK: Tak sobie pomyślałam, że my w ogóle żyjemy w takich czasach, w których fajnie jest być „modną mamą“, chociaż jest to równoznaczne z koniecznością ulegania różnym snobizmom, presji oczekiwań.
MO: To fajny temat. Jakie są te snobizmy modnej mamy?
JK: Przede wszystkim terror laktacyjny. Uważam, że karmienie piersią jest naprawdę ważne, ale znam matki, które nie były w stanie karmić, i miały z tego powodu depresję poporodową. Sama miałam ogromne problemy z karmieniem, pięciu doradców laktacyjnych i było to doświadczenie okupione bólem, wyciem i poczuciem winy. Innym przykładem snobizmu, który dziś coraz częściej obserwuję, jest ekosnobizm. Znam kobietę, która używała pieluch wielokrotnego użycia, dziecko miało strupy na pupie, a ona mimo to uważała, że to jest dla niego zdrowsze. Czasami jesteśmy zindoktrynowani przez takie mody, choć one szkodzą i nam, i dziecku…
JP: Ja mam wrażenie, że dzisiejsze matki są bombardowane zbyt wieloma kanałami informacyjnymi: radio, telewizja, Internet, wybacz Gosiu, ale też gazety… I tak istnieją dwa światy: ten z mediów, i ten z rodzinnych źródeł i one się nawzajem zwalczają. Ostatnio spotkałam się z takim stwierdzeniem, że tylko głupie matki szukają informacji
w Internecie, bo jak się chcą czegoś dowiedzieć, to powinny słuchać mam i teściowych.
MO: Ja bym jednak te babcie trochę obroniła. Uwielbiam słuchać takich historii rodzinnych, w których klan kobiet zbiera się i dywaguje na różne babskie tematy. Sama rodziłam w obecności mojej siostry, a moja mama i teściowa były dla mnie niezastąpionymi skarbnicami wiedzy.
JP: Masz rację, to jest wsparcie bezcenne, ale też okupione wieloma kompromisami. Nasze mamy i teściowe mają mnóstwo wiedzy, ale nie zawsze jest to wiedza aktualna. Na przykład, wiele babć uważa, iż jabłko jest idealnym środkiem na zatwardzenie dla dzieci. To prawda, ale jedynie surowe, bo duszone czy pieczone będzie powodować zaparcia. Podobnie jest z marchewką. Wiem to, ponieważ moja 11-miesięczna córeczka przechodzi właśnie okres mocnych zatwardzeń i staczam boje rodzinne na temat tego, co wolno jej podawać, a czego nie. Dlatego te domowe porady trzeba po prostu filtrować.