Widzę i słyszę, więc jestem
Patrząc poprzez możliwości percepcyjne dziecka, widzimy, że cytowanie fragmentów Biblii czy regułek z katechizmu zupełnie mija się z celem. Na etapie przedszkolnym dzieci chłoną wiedzę wszystkimi zmysłami – muszą widzieć, słyszeć, poczuć, dotknąć. Pierwsze pytania i wątpliwości religijne przedszkolaka nie mają nic wspólnego z filozofią życia czy tajemnicami wiary tudzież duchowością.
Najczęściej zaczyna się od pytania o śmierć, które prostą drogą prowadzi do rozmowy na temat piekła i nieba. Kilkulatek pojmuje komunikat zero-jedynkowo: w niebie jest pięknie i kolorowo, a w piekle gorąco i strasznie. Nikt nie chce iść do piekła. Bardzo niepokojąca jest informacja, że tak naprawdę nie wiadomo do końca, kto i za co może tam trafić. Złe uczynki, zachowania są w mniemaniu dziecka elementem codzienności, bo zdarzają się nawet wtedy, kiedy ono bardzo się stara być grzeczne. A więc nie należy straszyć malucha diabłem z powodu zazdrości, nieposłuszeństwa czy marudzenia, bo takie zachowania muszą zaistnieć w życiu dziecka!
W ten sposób przecież wyznacza ono własne granice. To straszenie w imię posłuszeństwa jest sygnałem do zakazu eksplorowania świata. Zdecydowanie więc lepiej nie straszyć ogniem piekielnym, lecz raczej uczyć, jak postępować dobrze.
A tajemnicę śmierci przedstawić bardzo dosłownie. Unikając takich słów jak „odszedł”, „zasnął na wieki”, bo dziecko może zinterpretować je inaczej, niż myślimy. Umarł, czyli przestał oddychać, serce przestało bić, organizm przestał działać, już nie pije, nie je, nic nie czuje. I nie bać się powiedzieć: „Nie wiem, nikt tego dokładnie nie wie”, jeśli nie będziemy znali odpowiedzi na jakieś pytanie.
Do około piątego roku życia dziecko nie jest w stanie zrozumieć, czym jest śmierć, bo nie czuje czasu, nie wie, co to znaczy „zawsze”, „nigdy”. Jeśli mama wyjeżdża na trzy tygodnie, jest to dla niego taką samą ostatecznością jak jej śmierć. „Umrzeć” znaczy dla kilkulatka tyle samo co „zasnąć” czy „wyjechać”. Natomiast po piątym roku życia on rozumie już, co to jest ostateczność, nieodwracalność.
Jeśli dziecko, nawet małe, chce iść na pogrzeb, niech idzie. Trzeba je tylko przygotować na to, co zobaczy, opowiedzieć, co się będzie działo, wytłumaczyć, że to rytuał pożegnania bliskiej osoby, że na to ostatnie spotkanie przychodzą ludzie, dla których zmarły był bliski. I mówić konkretnie: że będzie trumna lub urna, że zostanie włożona do grobu, że w trumnie znajduje się ciało, a nie dany człowiek! Dorośli często o tym „szczególe” zapominają. Dzieci w młodszym wieku szkolnym są zafascynowane rytuałami, zrozumieją pogrzeb, gdy będą do tego przygotowane.
Osoby związane z religijnym światopoglądem muszą brać pod uwagę to, że dla dziecka są to trudne i niezrozumiałe sprawy. Nie należy mówić maluchowi o szybkim spotkaniu ze zmarłym w niebie, ponieważ dziecko zrozumie to jako pewną perspektywę. Opowiadanie o dobrych aniołkach czy Bozi, które zabrały daną osobę, powoduje u dziecka żal i agresję, niezrozumienie. Bo czy dobry aniołek zabiera ukochaną babcię lub tatę? Ta sprzeczność jest nie do pokonania w umyśle malucha.
Osoby niezwiązane z jakąś religią mogą na przykład mówić, że nikt tego dokładnie nie wie, ale można sobie wyobrazić, że te osoby żyją w jakimś odległym świecie, do którego oczywiście ani rakietami, ani żadnymi pojazdami nie możemy się dostać.