Otworzyli opakowanie i wrzucili prezerwatywę do kubka. Patrzyli i czekali w napięciu, na to, co się może wydarzyć. Po kilkunastu minutach wiadomo było, że goła baba nagle z kubka nie wyskoczy.
Chłopców było czterech. Mieli po około 12 lat i pochodzili z małej miejscowości na Podlasiu. Dwutygodniowy pobyt nad morzem był dla nich spełnieniem marzeń, na które czekali przez ostatnie miesiące roku szkolnego. Tam dopiero miało się dziać!
Nigdy dotąd nie byli tak daleko od domu, tym bardziej bez nadzoru rodziców, a wiadomo, że z opiekunami na takich wyjazdach można sobie poradzić.
Na liście rzeczy, które mieli zrobić podczas tych wakacji, było: pływanie żaglówką, picie piwa, wizyta w dyskotece i seks. Trzy pierwsze pozycje okazały się bardzo łatwe do zrealizowania i już czwartego dnia pobytu, mogli postawić przy nich znaczek „zaliczone”. Seks przysporzył im jednak pewnych komplikacji. Zupełnie nie wiedzieli, jak się do tego zabrać.
Domyślali się, że starsi chłopcy już to robią, a w przypadku ratownika i instruktora żeglarstwa nie mieli najmniejszych wątpliwości. Słyszeli ich rozmowy. Widzieli, jak flirtują z dziewczynami. Jednak trudno było tak po prostu ich o to zapytać. Zaplanowali, że wejdą do ich pokoju i rozejrzą się w ramach poszukiwania podpowiedzi. Szybko wpadło im w ręce opakowanie prezerwatyw, z którego zabrali jedną sztukę. Byli tak ogromnie podekscytowani, że pochwalili się swoją zdobyczą napotkanym po drodze koleżankom, które natychmiast skierowały kroki do pani wychowawczyni.
Prowadziłem akurat warsztaty w tym samym ośrodku wypoczynkowym i miałem okazję poznać większość kadry opiekunów. Wieczorem zgłosiły się do mnie dwie opiekunki z obozu dla dzieciaków, prosząc o interwencję w sprawie kryzysowej. Chłopcy zdobyli prezerwatywy, a następnie zamknęli się w swoim pokoju, do którego żadna z nich nie miała odwagi wejść. Zgodziłem się i przygotowany na wszystko, a tak mi się przynajmniej wydawało, wszedłem do pokoju aferzystów.
Osłupiałem ze zdumienia, widząc nastolatków siedzących grzecznie wokół stołu, pogrążonych w całkowitym milczeniu. Nie zwrócili na mnie szczególnej uwagi. Byli niczym zahipnotyzowani. Patrzyli na żółty kubek, który stał na samym środku okrągłego stolika. Przedstawiłem się, powiedziałem, dlaczego przyszedłem, i zaproponowałem rozmowę. Tylko jeden z nich podniósł na mnie smutny wzrok i po dłuższej chwili zaczął chaotycznie opowiadać, co im się przydarzyło. Miał być seks, nie wiadomo jaki i z kim, ale taki był plan. Do seksu są przecież prezerwatywy, każdy tak mówi, ci starsi też opowiadali, że mają. Zabrali jedną, bo chcieli zobaczyć, jak to jest. Długo jej się przyglądali, wiedzieli, że taka okazja może się szybko nie powtórzyć. Zastanawiali się, co z nią zrobić, nie chcieli zmarnować tej szansy. Po długim namyśle zgodzili się, że jest okrągła jak tabletka, ale za duża do połknięcia.
Przypomina jednak wapno czy witaminy, które można rozpuścić w wodzie i wypić. Otworzyli opakowanie i wrzucili prezerwatywę do kubka z wodą. Patrzyli i czekali w napięciu, na to, co może się wydarzyć. Po kilkunastu minutach wiadomo było, że goła baba nie wyskoczy nagle z kubka. Nie powstały także żadne opary, które mogłyby doprowadzić cały ośrodek do ekstatycznej zabawy. Jeden z nich stwierdził, że wygląda jak pusty flak po pasztetowej, ale nikt nie uznał tego porównania za śmieszne.
Opowiadając tą historię podczas swoich warsztatów, sam nie jestem w stanie utrzymać powagi i śmieję się razem z uczestnikami. Po chwili, gdy przychodzi refleksja dotycząca poziomu wiedzy dzieci i młodzieży na podstawowe tematy związane z ochroną ich zdrowia i życia, pojawia się przerażenie.
Niestety, znam dziesiątki takich opowieści. Niebawem zaczyną się wakacje. Okres, kiedy najwięcej nastolatków podejmuje pierwsze kontakty seksualne. Niektórzy z nich planują je już od kilku miesięcy. To dosłownie ostatni moment, żeby zacząć z nimi rozmawiać. Poznałem wielu rodziców, którzy nie są w stanie przeprowadzić z dorastającym dzieckiem takiej rozmowy. To dobrze, że są tego świadomi i nie skompromitują się jąkaniem lub drżeniem rąk przez nastolatkiem. A przecież można być świetnym rodzicem, który daje dziecku poczucie miłości i bezpieczeństwa i nie rozmawia z nim o seksie. Nie wszyscy potrafią to zrobić. Ważne jest jednak, aby zapewnić mu dostęp do rzetelnej wiedzy, zapisać na warsztaty lub konsultacje ze specjalistą. Absurdalne pytania nastolatków dotyczące antykoncepcji czy sposobów zachodzenia w ciążę nie przynoszą wstydu im samym, tylko właśnie rodzicom, którzy zaniedbali tę sferę ich rozwoju.