Rodzice zastanawiają się często, jak rozwijać u dzieci altruizm. Bo przecież i w realnym świecie, odbieranym niekiedy jako pełen przemocy, są akty empatii, poświęcenia i troski, a bohaterami stają się dzieci. Poznaj historie o bohaterskich dzieciakach.
Od biblijnego Dawida poprzez dzielnego Stasia z „W pustyni i w puszczy” do szewczyka Dratewki, który przechytrzył złą czarownicę – już od wczesnego dzieciństwa poznajemy opowieści o postaciach, które wykazały się sprytem i umiejętnością zachowania zimnej krwi. Nasza kultura i historia dostarczają wielu przykładów heroicznego poświęcenia dla większego dobra, ale bohaterów możemy spotkać każdego dnia…
Przykład z Lubinia w województwie dolnośląskim
Weronika Szuszkiewicz, uczennica gimnazjum. W drodze do szkoły uratowała chorego na padaczkę mężczyznę. Później okazało się, że osób, którym dotąd udzieliła pierwszej pomocy, jest więcej.
Godną pochwały uczciwością wykazali się Kamil Waszczyk i Kamil Chołys, którzy podczas rowerowej przejażdżki zauważyli na ziemi paczkę. W środku było 10 tysięcy złotych. Chłopcy zawieźli pieniądze na najbliższy komisariat, dzięki czemu trafiły one do właściciela.
Z kolei Bartek Rosiak z Łodzi postanowił nakręcić film o dzieciach z hitlerowskiego obozu, tzw. Małego Oświęcimia. Wrażliwy dwunastolatek chce pokazać, jak to miejsce wyglądało z perspektywy dziecka.
Mali herosi
Kiedy ujawnia się w dziecku zdolność do współodczuwania? Najnowsze badania przedstawione przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (APA) donoszą, że dzieci mogą wykazywać oznaki empatii i troski od najmłodszych lat. Już dwu- i trzylatki nieustannie próbują zrozumieć i dopasować własne odczucia do tego, co mogą czuć inni.
Maluchy poprzez naśladowanie osób z najbliższego otoczenia przenoszą na siebie stany uczuciowe tzw. obiektów empatii, nierzadko zlewając się z nimi emocjonalnie.
Nie jest to może jakaś wyszukana forma współodczuwania, ale na początek wystarczy. Potem poziom wrażliwości wzrasta wraz z rozwojem i z czasem dzieci zaczynają odróżniać siebie od innych. Dzięki temu nabywają zdolność postrzegania świata z perspektywy drugiego człowieka, a gdy widzą, że komuś dzieje się krzywda, reagują zaniepokojeniem i pragną pomóc mu rozwiązać „problem”.
Być może właśnie to „wczuwanie się” kierowało czterolatką z Redy, kiedy w maju 2012 roku zadzwoniła pod numer alarmowy. „Mama leży na podłodze, nie rusza się”, mówiła do telefonu przerażona. Dyżurny komendy policji uspokajał ją i jednocześnie (dzięki specjalnemu systemowi informatycznemu) ustalił adres, pod który wysłał patrol. Przybyli na miejsce funkcjonariusze zastali nieprzytomną kobietę, a obok niej wystraszoną córkę.
Innym razem inna dziewczynka również zadzwoniła na 112. „Nie wiem, co się dzieje. Jakiś gaz chyba albo coś. Ja się boję! Mamo, ja cię kocham!”, usłyszał dolnośląski dyspozytor. Mimo przerażenia dziewczynka wykonywała jego polecenia i uratowała swoją mamę, która – jak się potem okazało – zatruła się czadem. Kiedy na miejscu pojawiła się straż pożarna, kobieta była przytomna. Jej dzielna córeczka wspomina: „Spałam i usłyszałam, że ktoś się wywraca. Szybko wybiegłam, bo myślałam, że mama sobie połamała nogę. No i mama powiedziała, żeby otwierać okna. Bałam się, myślałam, że karetka przyjedzie za późno”.
Skąd dziewczynka wiedziała, jak powinna postąpić w takiej sytuacji? „Rodzice tłumaczyli mi, co powinnam powiedzieć. Mama mówi do mnie teraz: »mała bohaterka«. Ale ja właściwie nic nie zrobiłam…”, kwituje skromnie.