Najczęstszym momentem, kiedy rodzice niepokoją się rozwojem mowy swojego dziecka są okolice drugich urodzin. Jeśli pociecha kończąca drugi rok życia nie wykazuje zainteresowania mową, swoje potrzeby woli pokazać paluszkiem, niż nazwać słowami, jeśli w słowniku dziecka rodzic zliczy zaledwie kilka słów, może oznaczać to Opóźniony Rozwój Mowy.
Specjaliści powinni wykluczyć inne zaburzenia i przyczyny zahamowania rozwoju mowy. Jeśli logopeda oceni deficyty jedynie na poziomie nadawania mowy, a nie jej rozumienia, zaleci rodzicom stymulację rozwoju mowy. Przez codzienny kontakt, wspólną zabawę rodzice będą prowokować mowę swojej pociechy.
Pamiętajmy, że pierwszą i najważniejszą kwestią, której rodzice muszą się uważnie i obiektywnie przyjrzeć jest potrzeba mówienia. Proponuję obejrzeć filmik ze wspólnej, swobodnej zabawy z dzieckiem i odpowiedzieć sobie na pytanie:
„Czy wyręczam moje dziecko?
Czy wyprzedzam jego potrzeby?”.
Nie chodzi o to, by doprowadzać dziecko do poziomu frustracji i zmuszać je do mówienia. Nie prowokujemy sytuacji typu: „Nie dostaniesz wody, dopóki nie powiesz „woda”.” Brak komunikatów słownych nie jest złą wolą dziecka, jego złośliwością. Na początek musimy pomóc maluchowi w nazywaniu świata. Opowiadamy o wszystkim, co dzieje się wokół nas, o tym, co robimy, co czujemy. W ten sposób wzbogacamy słownik bierny dziecka, czyli zasób jego słownictwa. Zamiast od razu dać dziecku to, czego chce, wykorzystajmy codzienne sytuacje do nazwania tego, co nas otacza.