Dobra babcia wspiera młodych rodziców, ale ich nie wyręcza w wychowywaniu. Uczy, ale nie narzuca swoich przekonań i poglądów. Potrafi mądrze poluzować w miejscu, gdzie rodzice są zbyt restrykcyjni, i ma do tego swoje babcine prawo. Stoi trochę z boku i się przygląda, gotowa przyjść z pomocą, gdy się ją o to poprosi. Ufa swoim dzieciom, że potrafią wspaniale wychowywać własne dzieci, i zna swoje ograniczenia. Nie robi nic na siłę, niczego, czemu i tak nie podoła albo będzie to wykonywać wbrew sobie, stając się babcią frustratką.
Siedemnastoletnia Inga: Moja babcia nie potrafiła być taką typową, przytulaśną i rozgadaną czule babcią, gdy z bratem byliśmy mali. Nie czytała nam książeczek, nie robiła gilgotek. Nie pamiętam, abym siedziała u niej na kolanach.
Kiedyś przyjechaliśmy do niej z bratem na wakacje.
Kąpała mnie, jak zwykle w milczeniu, a ja – sześcioletnia dziewczynka – przeżywałam stres, bo miałam straszną ochotę zapytać, czy nas kocha, i… się bałam. W końcu zdobyłam się na odwagę.
Babcia odpowiedziała, że tak, i zobaczyłam w jej oczach taki bezmiar miłości, że nie zapomnę tego do końca życia. Fajną babcią stała się dopiero, gdy zaczęliśmy dorastać.
Ona po prostu nie umiała obcować z małymi dziećmi, dlatego nasi rodzice nie obarczali jej nami. Nauczyłam się od niej, że nie w każdej sytuacji musimy być „naj” i że trzeba umieć akceptować siebie takim, jakim się jest.
Pewnie brakowało jej naszych częstszych wizyt. Pewnie za nami tęskniła, ale nigdy nie dała odczuć, że ma o to żal. Ona dojrzała do bycia babcią wraz z nami i teraz jest super! Najważniejsze, że jest szczera i nikogo nie udaje. No i kocha, bo to jednak podstawa.