Jakub Urbański biolog, naukowiec, dziennikarz i specjalista od Papui. To tam wspólnie z żoną Anną (fotografką dzieci) organizują wyprawy trekingowe i etnograficzne. Człowiek, który żadnego robaka się nie boi i pasję do poznawania świata zwierząt przekazuje swym dzieciom. Jego córeczka Julcia bawi się drewnojadami (podobne do suchych dżdżownic), a synek Franek głaszcze wszystko, co napotka na spacerze (i jest niejadowite).
Co Cię w owadach i robakach zafascynowało?
Zawsze tak miałem, że przyroda i małe stworzenia interesowały mnie dużo bardziej niż ludzie: ku rozpaczy babci potrafiłem godzinami wpatrywać się w mrowiska i ścieżki mrówek, nawet w deszcz! Potem zafascynowały mnie modliszki, w pewnym momencie ściągaliśmy je z kumplem z całego świata. Fascynuje mnie niesamowita różnorodność owadów, a ich ewolucja i perfekcyjne przystosowanie do środowiska nie przestają mnie zaskakiwać. Teraz dzięki postępowi techniki i makrofotografii możemy zobaczyć piękno i doskonałość tych niezwykłych stworzeń!
Hodowałeś też pająki, w tym wielkie i jadowite… Co na to Twoja żona?
Ania, jeszcze nie będąc moją żoną pająki tolerowała, natomiast nie była ich entuzjastką. Zwłaszcza po tym, jak całkiem niegroźny, ale spory (wielkości talerzyka deserowego) pająk wyszarpał sobie dziurę w pudełku i wyszedł na spacer pod komodę. W końcu okazało się, że ma na nie alergię, i się ich pozbyliśmy.
Wtedy też stworzyłem Fabrykę Owadów, jedną z kilku największych na świecie hodowli świerszczy, karaczanów i mnóstwa innych robali. A obecnie jestem prezesem dużego przedsięwzięcia zajmującego się badaniami nad wykorzystaniem owadów w różnych dziedzinach życia. Tak więc robaki są w moim życiu nieustająco obecne!
Jak reagują dzieci na robale i owady?
Dzieci są zafascynowane owadami i innymi bezkręgowcami. Jest im łatwiej, bo z racji wzrostu mają do owadów bliżej. Musimy tylko im je pokazać. Z pewnością wsiąkną bez reszty w pasję obserwacji mikrokosmosu – niektórym to zostaje, inne zniechęcają komentarze i podejście dorosłych.
Jedną z ulubionych zabaw mojej córki było budowanie domków i ogródków dla wielkich czerwi – dwa lata temu odkryliśmy z nią nieznany nauce gatunek krocionoga. Ilekroć przychodzę do jakiegoś przedszkola z karaczanami i krocionogami, ustawiają się kolejki dzieciaków, które chcą je wziąć do ręki. Kiedy chcę wyciągnąć dwuletniego syna na spacer, mówię mu, że idziemy szukać pluskwiaków. Wizja wyprawy na „plupliaki” sprawia, że jest w stanie przedreptać z buta kilka kilometrów.
Powinniśmy te zainteresowania pielęgnować, dlatego planuję napisanie książki o owadach dla dzieci. Świat jest znacznie ciekawszy, gdy uda się nam nauczyć dostrzegać jego małych mieszkańców!
——————————–
Zdjęcia i opowieści Jakuba na stronie: www.papua.com.pl
Zdjęcia Anny na stronie: www.fotodzieciaki.com