W swojej praktyce spotykam wiele rodzin, w których zachowania terrorystyczne dziecka są barometrem tego, co się dzieje w rodzinie.
Tak. Niewłaściwe zachowanie dziecka często jest skutkiem tego, że w domu dzieje się coś niepokojącego. Dziecko swoim postępowaniem chce rozładować napięcie lub skierować uwagę na siebie. Choćby takie przypadki, gdy dzieci wywołują awantury w szkole tylko po to, by rodzice do tej szkoły przyszli. Poświęcają się, byle tylko wywalczyć przetrwanie rodziny.
Obserwuję też wiele takich przypadków, gdy dziecko jest terrorystą w domu, a w szkole aniołem lub na odwrót. Skąd taka rozbieżność w zachowaniu?
Można to ładniej nazwać: inteligentna elastyczność. Ale ja się z tobą nie zgadzam. Myślę, że takich przypadków nie ma dużo. Częściej spotykam spójny schemat zachowania, według którego dziecko i w domu, i w szkole walczy o władzę.
Sporo rodziców jest bardzo zdziwionych, że ich grzeczne dziecko tak daje popalić w przedszkolu…
Tłumaczyłabym to raczej tzw. tendencyjną percepcją rodziców, czyli tym, że oni inaczej odbierają te same zachowania niż środowisko społeczne. I dla nich fakt, że dziecko klnie i powie czasem słowo na „k”, nie jest niczym bulwersującym. A w przedszkolu już jest.
Może masz rację… Być może też w domu dziecko nie musi walczyć o uwagę, bo ma jej w nadmiarze. I nagle w szkole czy przedszkolu taki kilkulatek przyzwyczajony do tego, że zawsze wszyscy koncentrują uwagę na nim, nie umie zaakceptować, że jest jednym z wielu.
Tak zdarza się również wtedy, gdy dziecko trafia na miłą, uległą wychowawczynię, która mu na wszystko w tym przedszkolu pozwala. Wobec niej jest więc terrorystą, a w domu – posłusznym dzieckiem. Z dorosłymi jest podobnie. Ileż razy spotykamy takiego chojraka w pracy, który wraca do domu i siedzi pod pantoflem swojej żony. W różnych obszarach życia możemy zachowywać się zupełnie inaczej.
MO: Skoro mówimy o dorosłości, na kogo wyrastają mali terroryści?
AP: Człowiek potrafi dostosowywać się do okoliczności. W domu nawet nie odnosi kubka do zmywarki, a gdy zaczyna mieszkać w akademiku, nagle świetnie sobie radzi i sprząta jak inni. A potem znów wyjeżdża do mamusi na ferie i ma dwie lewe ręce. I to świetny przykład na to, że takie terrorystyczne zachowania rozwijają się, gdy drugi człowiek czy ogólniej system, na to pozwala. Gorzej, gdy mały terrorysta zawsze będzie trafiał na podatny grunt. Wtedy jego postępowanie będzie się ugruntowywać i przeniesie się na wszystkie dziedziny życia. Takie dziecko prędzej czy później stanie się zwyczajnym tyranem.
A co mogą zrobić rodzice z takim małym terrorystą?
Niestety, najczęściej źródło problemu tkwi w samych rodzicach, a ponieważ oni bardzo się boją tej świadomości, to stawiają pod drzwi takiego delikwenta i mówią: „zapłacę, tylko niech go pani naprawi”. Ale my bez udziału rodziców niczego nie zrobimy.