Co powstanie po skrzyżowaniu ze sobą jarmużu i brukselki? I to bez użycia modyfikacji genetycznych? Oczywiście kalettes. Jeśli nie mieliście okazji gościć go w swojej kuchni, nie zwlekajcie zbyt długo i rozsmakujcie się w tym zdrowym i pysznym warzywie!
Do tego, że brukselka jest zdrowa, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. W końcu nie bez powodu serwowano ją nam w dzieciństwie razem ze szpinakiem i innymi zielonymi przyjaciółmi. Oczywiście nasze nieświadome korzyści z tej konsumpcji podniebienia i brzuszki raczej z niechęcią przyjmowały jej smak, jednak dziś już wiemy, że brukselka jest cool. Jarmuż z kolei nie był tak popularny, ale obecnie wreszcie został doceniony i króluje na szczytach list tzw. superfoods.
Magia kalettes
Skoro zarówno brukselka, jak i jarmuż mają moc witamin i składników, które dobroczynnie wpływają na nasze zdrowie, to dlaczego by nie połączyć ich w jedno superwarzywo? Takie właśnie pytanie zadali sobie hodowcy z angielskiej firmy Tozer Seeds, którzy przez ponad 10 lat pracowali nad stworzeniem atrakcyjnie wyglądającego, charakterystycznego w smaku oraz przede wszystkim posiadającego najlepsze z możliwych składniki odżywcze. Pracowali, krzyżowali, aż w końcu oczom ich oraz świata ukazała się hybryda brukselki i jarmużu. Warto podkreślić, że proces powstawania nie ma nic wspólnego z laboratoryjnymi modyfikacjami, jak ma to miejsce w przypadku GMO! Kalettes czy inaczej kalerosse powstało w wyniku tradycyjnych metod zapylania. Sama nazwa to wcale nie jakiś egzotyczny czy kosmiczny twór, a jedynie połączenie skrótów angielskich nazw warzyw, które dały mu początek kale – jarmuż, brussels sprouts – brukselka. Z czasem uprawa przeniosła się także do Australii i USA, a obecnie popularyzuje się w krajach Europy, także w Polsce.
Jedz kalettes na zdrowie!
Kalerosse to kulinarny hit 2017 roku. Największe i najbardziej prestiżowe restauracje mają go w swoim menu. Z pewnością nie jest to jedynie wynik magnetyzmu reklamy, ale przede wszystkim ciekawy wygląd i niezwykły smak tej hybrydy. Kalettes z wyglądu przypomina niewielką główkę postrzępionej kapusty, jej liście mają odcień zielono-bordowy, natomiast w smaku jest lekko orzechowa i trochę słodkawa. Z jej udziałem można wyczarować sałatki, tarty, koktajle, farsze, gołąbki itp.
Oczywiście to, co jemy ma wpływ na nasze zdrowie. Czym zatem może się poszczycić kalettes? To przede wszystkim bomba witaminowa: A, C, witaminy z grupy B (1,2,5,6), K, H i E wypełniają ją po brzegi. Dodatkowo to skarbnica żelaza, fosforu, cynku, wapnia, magnezu, manganu, potasu i selenu. W jego składzie znajdziemy także błonnik, karotenoidy oraz związki azotowe, które pomagają usuwać z organizmu nadmiar estrogenu (odpowiedzialnego, m.in. za nowotwory jajników, macicy czy sutków). Oczywiście to również źródło chlorofilu, czyli zielonej krwi roślin oraz kwasu foliowego.
Do diety powinny go włączyć osoby borykające się z bolesnymi zaparciami oraz te z nadwagą, kalettes bowiem wspiera układ trawienny, chroni także mikroflorę jelitową. Jedynie osoby leczone medykamentami przeciwzakrzepowymi powinny uważać na jego spożycie, gdyż może zmniejszać ich skuteczność. Jeśli natomiast jesteś fanem detoksów, to w diecie oczyszczającej kalerosse powinno być jednym z głównym składników, wszystko to dzięki właściwościom oczyszczającym i zmniejszającym apetyt. Reguluje też poziom glukozy we krwi, wyrównuje ciśnienie oraz chroni przed schorzeniami wywołanymi niedoborem wapnia – głównie osteoporozą i próchnicą.
Jeśli przypadkiem natrafisz na targu lub w supermarkecie na kalettes, nie wahaj się i jak najszybciej zaserwuj swoim najbliższym posiłek z jego wykorzystaniem. Od teraz dzięki jednemu warzywu możesz w prosty sposób wspomóc organizm zdwojoną mocą pochodzącą z jarmużu i brukselki.