Rozmowy z nastolatkami nie są takie trudne, jak się wszystkim wydaje. Sama prowadziłam przez lata warsztaty w liceach i wspominam to naprawdę bardzo miło. Nastolatki uwielbiają rozmawiać o dojrzewaniu i seksualności.
Bo bardzo tego potrzebują. Niestety nie wszyscy mają okazję pogadać o swoich obawach z dorosłymi, którzy słuchają, akceptują i nie oceniają, tylko wspierają.
W badaniach okazuje się, że rodzice są na przedostatnim miejscu, jeśli chodzi o źródło informacji. Smutne.
Rzeczywiście młodzież chętniej czerpie wiedzę z filmów pornograficznych niż od rodziców. Ja nie upieram się, by każdy rodzic obowiązkowo rozmawiał ze swoim nastolatkiem o dojrzewaniu czy seksualności, bo rozmowa pełna negatywnych emocji może być równie szkodliwa jak jej brak. Rodzice mają zadbać o to, by dojrzewające dziecko czuło się akceptowane i kochane. A to jest w stanie dać każdy rodzic. Resztą może zająć się edukator seksualny lub psychoseksuolog.
To ja stanę trochę w obronie rodziców. Nastolatki dojrzewają i bywa, że przewracają dom do góry nogami. Cała rodzina dojrzewa razem z nimi…
Idealnie to opisałaś. Rodziny dojrzewają ze swoimi dziećmi. I kiedy mamy w domu zbuntowaną nastolatkę, to poziom konfliktów w tym domu może wzrastać. Różne czynniki wpływają na to, jak rodzina sobie z tym poradzi.
Na przykład jakie?
Wcześniejsza relacja z rodzicami. To nie jest tak, że nagle pojawia się konflikt, bo mamy córkę, która nie jest stabilna. Jeśli jesteśmy ze sobą blisko, moja córka wie, że może do mnie przyjść, gdy się czegoś boi lub wstydzi, razem łatwiej nam uporać się z jej zmiennym nastrojem. Pomocne są też silne więzy między rodzicami, bo nie dochodzi wtedy do koalicji, na przykład matka – córka przeciwko ojcu lub ojciec – córka przeciwko matce. W konfliktach łatwo tworzyć takie sojusze, które dzielą rodzinę.
Okres dojrzewania córki to także przeformułowanie jej relacji z ojcem. To już nie jest mała dziewczynka na kolanach u taty, tylko młoda kobieta z emanującą seksualnością, atrakcyjna, dorosła. Reakcje ojców bywają różne.
Są ojcowie, których to przeraża, bo nie potrafią się w tym odnaleźć. Nie mogą się pogodzić z utratą tej dziecięcości w córce, obawiają się jej seksualności.
Ze względu na swoje reakcje?
Czasami. Ale najczęściej dlatego, że nie potrafią przyjąć do wiadomości faktu, że dzieci są seksualne. I że ich córka za chwilę będzie „należeć” do kogoś innego, że tata straci męski monopol. I że z partnerem będzie łączył ją seks.
To dla większości rodziców bardzo trudne.
Tak, ale jeśli tata nie przerobi tego w swojej głowie, będzie utrudniał córce proces dojrzewania. To niezbędne, by uznać, że nasze dzieci są istotami seksualnymi, rosną, zmieniają się i będą miały w dorosłym życiu intymne kontakty.
Tak, ale my w tej ich intymności nie musimy uczestniczyć.
Po to są zamknięte drzwi, szanowanie granic. Córki i… swoich. Rodzice też mają prawo oczekiwać, że córka nie będzie przekraczać ich intymności.
Co to znaczy?
Nie muszą się godzić na to, by nocował w ich domu jej chłopak, a jeśli tak, i ona jest pełnoletnia, to mogą prosić, a wręcz oczekiwać, by zachowywali się cicho, z szacunkiem dla nich. Mogą wymagać, by córka nie rozrzucała majtek i staników po całym domu, by nie zostawiała w ich komputerze erotycznych czatów i tym podobnych. Nasza nastolatka ma też dbać o to, byśmy my, rodzice, nie byli częścią jej życia intymnego. To kolejny temat tabu. O ile jako tako przyjmujemy do wiadomości, że chłopcy się masturbują, o tyle w przypadku dziewczyn kompletnie temu zaprzeczamy.
Wiele dziewcząt, z którymi rozmawiałam, było przekonanych, że robią coś złego, grzesznego. Nikomu o tym nie mówiły, a robiąc to, bardzo się bały.
To jest bardzo negatywne dla ich rozwoju, bo przecież jak dziewczyna się masturbuje i robi coś, co z założenia ma być dla niej przyjemne, a się tego boi, to w konsekwencji łączy przyjemność z poczuciem lęku, wstrętu do siebie. Pamiętam jedną z pacjentek, która opowiadała, jak była nastolatką i jej mama domyślała się, że ona się dotyka. Wpadała wieczorem do jej pokoju niemal co piętnaście minut bez pukania. Skończyło się poważnymi problemami w rozwoju psychoseksualnym.
Pomyślałam teraz o matkach. Przeciętna dojrzewająca córka ma mamę w wieku około 40 lat. To trudny moment dla kobiety. Często myślimy wtedy o tym, że nasza kobiecość odchodzi. A tu obok córka, która jest uosobieniem tego, co młode, kobiece, seksualne. Można się pogubić.
A można też odmłodnieć. Bo często taka córka jest dla nas wzorem do naśladowania. Role się odwracają. Nosimy podobne buty, pożyczamy sukienki, dzielimy się szminką. Kobiecości się przenikają i nasza córka może pomóc nam tę kobiecość zachować. Pod warunkiem że jesteśmy w środku poukładane, że nie walczymy z córką i z sobą samą, bo w przeciwnym razie pojawia się nawet zazdrość.
O ojca?
Też. To bardzo podświadome, bo przecież jak o tym myślimy, to wydaje się nam irracjonalne. Jednak to są procesy niezależne od nas. Zazdrościmy tego, jak on na nią patrzy z dumą, jak chwali się przed kolegami piękną córką, jak ją głaszcze po ślicznych lśniących włosach… I to uczucie pojawia się, mimo że tego nie chcemy.
Jak więc przeżyć dorastanie dzieci, nie doprowadzić do rozpadu rodziny i nie zwariować?
Czerpać z tego. To trudny okres, ale bardzo piękny. Dzięki niemu dowiadujemy się, kim jesteśmy, rozpoznajemy nasze potrzeby, odkrywamy ciało i przyjemności. Nie wszyscy dorośli odrobili tę lekcję w swoim życiu. I dzięki własnym córkom mają szansę przeżyć to jeszcze raz. Niekiedy pozamykać swoje sprawy.
Warto poczytać:
100% mnie, czyli książka o miłości, seksie i zagłuszaczach. Niezbędnik młodego człowieka Bianca-Beata Kotoro i Wiesław Sokoluk
Miłość i seks. Bezpruderyjny poradnik dla dziewczyn Katerina Janouch
ABC dojrzewania. Poradnik dla nastolatków opracowanie zbiorowe
Mała książka o miesiączce Marie Oscarsson
Wielka księga cipek Dan Hojer i Gunilla Kvarnstrom