Złość, bunt, płacz i w zasadzie od samego rana wojna o to, w co się ubrać. Tu drapie, tam swędzi, uwiera, tu za luźno, o ubieraniu na „cebulkę” mowy nie ma! Dlaczego? Co się dzieje?
Dotyk – zmysł, który rozwija się już w życiu płodowym. Towarzyszy nam od początku. Rodzice przytulają maleństwo; kąpiel, codzienna pielęgnacja, ubrania dostarczają bodźców każdego dnia. Nie wszyscy jednak w taki sam sposób przetwarzają docierające do mózgu bodźce. Reakcja jest bardzo szybka, silna. Nie potrafimy się dostosować, nie następuje habituacja i nie możemy skupić się na innych czynnościach. Dlatego dzieci są rozdrażnione, nie słuchają, co się do nich mówi, nie mogą się bawić, pisać, spokojnie usiąść, często towarzyszy im wybiórcza dieta. Taka nadwrażliwość dotykowa nasila się i przechodzi w obronność dotykową. Należy jak najszybciej zdiagnozować dziecko u terapeuty integracji sensorycznej. Terapia i dieta sensoryczna to podstawa, ale jako rodzice robimy wszystko, by poprawić komfort życia naszych pociech na co dzień.
Niektórzy przy zakupie ubrań już do perfekcji opanowali wyczucie „pod palcem” materiału, który będzie akceptowany przez dziecko. Czasami stosujemy triki odwracania ciuchów na lewą stronę. Często zaglądamy do „ciucholandów”, żeby spodnie lub bluzka były odpowiednio miękkie – już znoszone. Na szczęście są już miejsca, gdzie można kupić odzież bezszwową.
zdjęcia pochodzą z Sensory Fashion
Legginsy, koszulki, bielizna – bawełniane ciuszki, które nie mają metek wielkości książki kucharskiej i przy wycinaniu nie jesteśmy narażeni na wypruwanie i dziury. Bluzki, które mają płaskie szwy, nie drażnią i nie obcierają. Bezszwowe skarpetki – bez plączących się nitek w środku, bez sztywnego szwu przy paluszkach. Na chłodne dni sprawdza się bezszwowa odzież termoaktywna, dzięki której nie musimy ubierać się warstwowo.
Jeśli dzieci będą chodzić bez skarpet przez jakiś czas lub w za dużych bluzkach po rodzeństwie, to pozwólmy im na to. To wyzwanie dla całej rodziny, ale jest światełko w tym tunelu i do niego dążymy.