5, 4, 3, 2, 1 i… wakacje!!! Zaczynamy odliczanie. Jak co roku proponuję książkowe lato – na przekór raportom czytelnictwa, albo właśnie z tego powodu. Dla każdego dziecka (nie)jedna książka do wakacyjnego plecaka. Dla każdego oczywiście inna. Proszę wybierać.
Dla maluszków
„A co to?” Hector Dextet, Wydawnictwo Mamania, Warszawa 2017.
Kolejna, po „Kto zjadł biedronkę?”, niezrównana książeczka tekturowa dla najmłodszych, autorstwa francuskiego autora. Znów mamy do czynienia z intensywną kolorystyką i zabawą ni to w chowanego, ni to zgadnij kim/czym jestem naprawdę. Zróżnicowane dziurki, wycinanki, oczka wciąż otwierają nowe przestrzenie w wyobraźni malca, zachęcając by dotknąć, wsadzić paluszek, a może i jakąś zabawkę. Nie wszystko jest takie, jak się wydaje i to jest właściwie pomysł na tę książkę. Zgadujemy, co kryje się w jajku, kto nie śpi w nocy, co się czai w wannie i gdzie jest dzidziuś. Maleńki minus daję za zbyt cienką tekturkę – małe rączki wielkich odkrywców niestety szybko dają sobie z nią radę, ale to jedyny minus na tle całego oceanu zachwytu!
Dla przedszkolaków
„Mój przyjaciel Stefan” Eva Lindström, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2017.
Dziwna to historia. Książka o puszczyku, który jak nie występuje w telewizji, to pracuje w sklepie. A tak w ogóle, to ma na imię, mieszkanie, kumpla Borysa i przyjaciółkę. To właśnie ona opowiada nam o Stefanie. Mówi językiem dziecka, prosto i zwyczajnie – z czułością, jak to o przyjacielu. Przez taką właśnie narrację nic nas nie dziwi, ani to, że puszczyk potrafi wiercić dziury w ścianie wiertarką, prowadzić szkołę latania, ani że lubi klementynki. Proste ilustracje, niewiele tekstu, ale ogromnie dużo fantazji. Możemy się nawet zastanawiać, czy przypadkiem Stefan nie wkradł się do naszego snu, ale nawet jeśli tak jest, to ja i z zamkniętymi oczyma chcę się uczyć latać z tym uroczym puszczykiem. Wspaniała i ważna książka dla tego przedziału wiekowego. Autorka daje bowiem upust nieograniczonej niczym fantazji oraz przyzwolenie na tego typu narrację zmyśleń. Absolutnie uroczy prezent nie tylko dla nocnych marków!
Dla bystrzaków
„Fredek i nadciągający kataklizm” Zofia Stanecka, ilustracje Marta Szudyga, Wydawnictwo Egmont, Warszawa 2017, wiek 5+.
Podobno każde dziecko uwielbia matematykę, tylko nie każde o tym wie. Książeczki z serii „Czytam i główkuję” to doskonała okazja, by pomóc odkryć w dziecku wielki umysł na miarę Aglaonike. Kolejny tomik przygód Fryderyka Epsilona Dwudziestego na planecie Ziemia. Choć przygoda to chyba nie jest najlepsze słowo, bo tym razem Fredek zostaje oskarżony o… porwanie czempionki rasy Rhode Island. Tylko czy to w ogóle możliwe? Arcydowcipna opowieść o pewnym posterunkowym, który hodował kury; o Betsy, która nie lubiła życia w klatce; o rodzinie bibliotekarzy i o ich kosmicznym gościu. Całość dopełniają doskonałe zabawy, zadania i łamigłówki matematyczne autorstwa Marii Środoń.
Dla nieco młodszych dzieci (4+) w tej serii wydawnictwo proponuje Wojciecha Widłaka książeczkę pt. „Król Gromoryk i niewidzialna kukułka”, a dla starszych (7+) „Szczurki mają wilczy apetyt” Rafała Witka z pysznymi ilustracjami Daniela de Latoura. Wszystkie trzy są wyjątkowo smacznymi kąskami!
Dla małych detektywów
„Wakacje z Lassem i Mają. Co się nie zgadza?” duetu: Martin Widmark i Helena Willis, Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2017.
Tej pary nie trzeba nikomu przedstawiać. Dwójka rezolutnych dzieciaków z Valleby, która odkryła już niejedną tajemnicę – tak na kartach książek, jak i na kinowym ekranie. Tym razem opowiadanie jest króciutkie, tajemnica maleńka, ale to tylko rozgrzewka. Na początku bowiem autor włącza czytelnika do rozwiązania szkolnego konkursu detektywistycznego z pastorem, Barbarą Palm i komisarzem policji w rolach głównych; by później zaprosić do świata Lassego i Mai. Jest to świat pełen zagadek, testów, zabaw pamięciowych, zaszyfrowanych listów, gier, a nawet sudoku.
Dla fanów Biura Detektywistycznego absolutny must have. Ps. Na końcu książki można się dowiedzieć, kim się jest w Valleby. Coś fantastycznego!
Dla podróżników i konstruktorów
Seria „Piżamorama” warszawskiego Wydawnictwa Wytwórnia.
Celowo proponuję od razu całą serię, bo nie znam nikogo, kto po „przeczytaniu” pierwszej, nie miałby ochoty na więcej! Książeczki tworzy duet Michaël Leblond i Frédérique Bertrand, wykorzystując bardzo starą technikę animacji ombre cinema, czyli ni mniej, ni więcej, tylko optyczną iluzję.
„Nowy York” (2014) i „Paryż” (2015) to zapis podróży (a może tylko jej wspomnienie) małego chłopca. Po ciężkim dniu zakłada on piżamkę w paski i zasypia. Czytelnik zaś, wyposażony w pasiastą folię, może niejako zakraść się do tego snu i… zobaczyć dokładnie wszystko to, co widział nasz bohater. Co więcej, wszystkie te obrazy będą w ruchu. Zatłoczone ulice NY, Brodway i Central Park, a także Wieża Eiffla, paryskie metro, Katedra Notre Dame, Sekwana – wszystko jak żywe! A do tego jeszcze najnowsze „Moje roboty” (2016), dzięki którym dziecko może stać się współautorem „ruchomej książeczki”. Chodzi bowiem o wymyślenie i narysowanie takich maszyn, które dzięki znanej nam pasiastej folii ożyją i staną się robotami. Jeśli ktoś, jak ja, przegapił te książki, to teraz fantastyczna okazja, by nadrobić zaległości. Polecam nie tylko dla chłopców!
Dla miłośników folkloru
Na początek jedna z najpiękniej ilustrowanych książek z zagadkami, jakie widziałam. Czego w niej nie ma! No, cuda niewidy po prostu, czyli… „Cuda niewidy. Zagadki dla młodszych i starszych” Marianny Oklejak, Wydawnictwo Egmont, Warszawa 2017.
Nie wszystkie zagadki i zadania są proste, niektóre wymagają intensywnej pracy wielu zmysłów i współpracy wielu członków rodziny, niektóre się łączą, są tego połączenia wynikiem i następują po sobie, odsyłają do innych zadań, dopełniają się lub/i wykluczają, zajmując całą książkę, niepozbawioną narracji zresztą. Oto bowiem dwaj ubodzy bracia – Wojtuś i Jasieniek, wyruszają w świat w poszukiwaniu szczęścia, ale ta droga do prostych należeć nie będzie, bo w ciemnym lasku nie tylko ptaszek śpiewa… Kogo bracia spotkają na swej drodze, kto ukryje się w wierzbie, o co poprosi chory szarak, jak rozpoznać brata zamienionego w pawia, do kogo pójść na służbę, a kogo zamknąć w lochu – oto tylko niektóre z pytań, na które przyjdzie nam znaleźć odpowiedzi. Artystyczne wyzwanie dla całej rodziny i cudowne dopełnienie „Cudów wianków”. Prezent doskonały.
I jeszcze „Małe światy” Katarzyny Kulikowskiej i Tadeusza Sadkowskiego, Wydawnictwo Muzeum – Kaszubski Park Etnograficzny im. Teodory i Izydora Gulgowskich we Wdzydzach Kiszewskich, Wdzydze 2016.
Ta zachwycająco pięknie wydana książeczka to zaproszenie dzieci do świata, którego już nie ma. To przewodnik po kaszubskim skansenie, czyli etnograficznym muzeum na wolnym powietrzu. Pierwsze tego typu muzeum powstało w 1891 roku w Szwecji, a jego inicjator i twórca – Artur Imanuel Hazelius, postawił sobie za cel właśnie odbudowę starych zagród i przywrócenie „starego” porządku rzeczy, by „kot mruczał, leżąc przy piecu…, a zwierzęta skubały trawę na łąkach”. Piętnaście lat później, czyli w 1906 roku w Polsce, we Wdzydzach właśnie, Państwo Gulgowscy również otwierają skansen – pierwsze tego typu muzeum na polskich ziemiach. Z tej książki dowiadujemy się co nieco o samym muzeum, o jego patronach, o tym, czym jest etnografia, ale i to nie wszystko, bo książka nie jest typowym przewodnikiem. To fantastyczny workbook, który zachęca do własnych projektów, notatek i badań etnograficznych. Prosto i pięknie. Ogromne brawa za totalną wolność pozostawioną czytelnikowi, który ma przyzwolenie nawet na wycinanie w tej publikacji. Prawdziwy skarb!
Już za chwilkę część druga wakacyjnych podpowiedzi, a w niej nie tylko o książkach.
Do zobaczenia wkrótce!
Kalina Cyz