Wreszcie nadeszły. Wymarzone, wyczekane, wytęsknione. WAKACJE!
Dla wielu z nas to czas spokoju, dystansu, ucieczki od szkolnych problemów – wiecznie gubionych tenisówek, niedojedzonych kanapek, zapodzianych piórników i gumek do mazania. Oto na dwa miesiące uwalniamy głowy od tego typu problemów. Pakujemy się i już nas nie ma. Wyjeżdżamy w góry, nad jezioro, nad morze, na wieś – gdziekolwiek, gdzie zielono i cicho. Do wakacyjnego plecaka, szczególnie, gdy przed nami wypoczynek na łonie natury, polecam spakować kilka książek. A są to książki zupełnie wyjątkowe, bo każda traktuje o przyrodzie i wymaga od czytelnika zatrzymania się w lekturze – idealne na długie wakacyjne godziny!
O.G.R.Ó.D. (Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2016)
tekst: Ewa Kołaczyńska, ilustracje: Adam Wójcicki
Ta sporych rozmiarów książka to wyjątkowe zaproszenie do spaceru po 42 najciekawszych, najpiękniejszych i najbardziej niesamowitych ogrodach z całego świata. Kolejna fascynująca pozycja serii zapoczątkowanej książką „D.O.M.E.K.”.
Każdy z nas był w swoim życiu w niejednym ogrodzie. Może nawet część z nas ma swój własny ogród lub ogródek. Sami możemy go projektować, zmieniać, upiększać, choć – jak dowiadujemy się z tej książki – profesjonalnie zajmują się tym architekci krajobrazu. Ogrody mogą być małe i duże, proste i skomplikowane, wiszące, jeżdżące, znikające lub dzikie. Takich ogrodów poznamy dzięki autorce aż 42 – i będą to przykłady z całego świata i z różnych epok.
Przyznam, że jestem pod totalnym urokiem berlińskich Zielonych Plaż, chińskich Garbów Wielbłąda, japońskiego Kwietnego Tunelu (marzę, by kiedyś zatopić głowę w suficie z glicynii), szwajcarskiej Fabryki Pnączy czy angielskiego Trującego Ogrodu! Ale to tylko przykłady: całą książkę czyta się jednym tchem, ogląda, kartkuje i znów ogląda. Tekstu nie ma za wiele, są za to bardzo przydatne porady, jak na przykład ta: co jest potrzebne do zrobienia własnego ogrodu w butelce.
„O.G.R.Ó.D.” to fascynująca książkowa przygoda po świecie flory (i czasem fauny też!) w sam raz do czytania na wakacjach – w czasie niepogody i pogody też.
CO KRYJE LAS? (Wydawnictwo Tatarak, Warszawa 2016)
Idea: Aina Bestard
Mam przeczucie, że jest to jedna z najważniejszych książeczek tegorocznych wakacji. I to nie tylko dla tych, którzy aktualnie spędzają urlop przy jakimś zalesionym terenie. Książka wygląda niepozornie, ale już pod okładką kryje w sporej kieszonce trzy kolorowe lupy – filtry, bo oto mamy do czynienia z książką interaktywną. Oglądamy ją i poznajemy tajemnice lasu ukryte przed naszym wzrokiem. Dopiero użycie kolorowych, magicznych zupełnie szkiełek powoduje, że stajemy się częścią tej opowieści. Przenosimy się, niczym Alicja, do krainy leśnych czarów; odkrywamy las w różnych porach roku. Odkrywamy rozmaite jego sekrety.
W tej niezwykłej opowieści w lesie życie aż tętni, co jest dla dzieci fantastyczną podpowiedzią i nauką. Dziś trzeba naszym dzieciom pomóc w nauce wnikliwego patrzenia i dostrzegania. Książka „Co kryje las?” to fantastyczna szkoła skupienia i radość dla oka. Wydawca podpowiada, że to książka dla dzieci powyżej 3 roku życia. Ja bym tylko dodała, że to książka od lat 3 do 103. Dawno nie bawiłam się tak dobrze, jak przy tej lekturze. Gorąco polecam też rodzicom!
ILUSTROWANY INWENTARZ DRZEW (Wydawnictwo Zakamarki, 2015)
tekst: Virginie Aladjidi, ilustracje: Emmanuelle Tchoukriel
Zacznę może od tego, iż nic mnie tak nie cieszy jak estetycznie doskonałe książki dla dzieci. Emmanuelle Tchoukriel, ilustratorka specjalizująca się w rycinach naukowych, przygotowując wizerunki 57 drzew i krzewów z różnych stron świata uczyniła to z precyzją i pietyzmem godnym przyrodników z minionych stuleci. We wstępie czytamy, iż „czarne kontury rysunków wykonała rapidografem i tuszem chińskim, a do kolorowania użyła akwareli (…)”. Jeśli bowiem chodzi o graficzną stronę tej pozycji, to jest to absolutne piękno. Sama książka jest zaproszeniem do wyjątkowego spaceru alejką zacienioną (idealna lektura na wakacyjne upały), pełną wyjątkowych, zróżnicowanych drzew. Zatem ruszamy!
Wszystkie drzewa są opisane nazwą polską i łacińską; autorka podaje ich wymiary, długość życia, a czasem nawet lokalizację. Nie brakuje też refleksji, co dzieje się z lasami na świecie przez ingerencję człowieka, choć ten ma świadomość, że jego życie jest uzależnione od istnienia lasów.
„Ilustrowany inwentarz drzew” to 57 plansz pokazujących najczęściej występujące na świecie drzewa. Na planszach znajdują się rysunki drzew, obok kształt liścia w powiększeniu, czasem też kwiatów i owoców. Podziwiam autorkę również za to, iż mimo precyzyjnej, stricte dendrologicznej wiedzy, udało jej się dopisać frapujące ciekawostki, zadbać o szczegóły, które tak zajmują młodego czytelnika.
Dziś, kiedy tak mało wiemy o drzewach – tak mało w ogóle już wiemy o roślinach – jest to lektura obowiązkowa. Co więcej: lektura, która sprawić może niespodziewanie dużo radości i satysfakcji.
Post Scriptum
To tyle o florze, czas na ukłon w stronę fauny… Dla wszystkich, których przerażają latające insekty książka, która jest na rynku już od roku, ale polecam ją bez zmrużenia oka!
„Pszczoły” Piotra Sochy, z tekstem Wojciecha Grajkowskiego (Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2015). To fantastyczny, obszerny, wielkoformatowy album dedykowany niemal wszystkim gatunkom należącym do Apis. Skąd wiemy, że żyją na Ziemi już 100 milionów lat; jak w zbliżeniu wygląda oko pszczoły; czym różni truteń od matki; oraz jakie układy choreograficzne mają wyćwiczone pszczoły, gdy chcą informować o źródłach nektaru. Ponadto dowiemy się nie tylko o zapylaniu, ale przede wszystkim, ile jest roślin, które zawdzięczamy pszczołom, ba: nawet przecież i ubrań! Jest jeszcze trochę historii, sporo ciekawostek, istotnych informacji o użądleniach, wrogach pszczelego narodu i o pewnym świętym, którego pszczoły ulubiły sobie w sposób zupełnie wyjątkowy. Wspaniała książka, wprost miód na wszystkie przerażone pszczołami serca!
Tyle w pierwszej części „wakacyjnych lektur obowiązkowych”. Kolejna partia książek już przed kolejnym wyjazdem. Miłego wypoczynku i miłej lektury!