„Les Sisters” to perypetie dwóch sióstr. Jedna siostra ma na imię Wendy i jest nastolatką, która zaczyna chodzić na randki. Druga to Marine, pierwszoklasistka, podkradająca starszej siostrze pamiętnik. Co może wyniknąć z takiego duetu? Na pewno świetna zabawa. Tym bardziej że komiks robią Francuzi. A dlaczego „Les Sisters”, a nie po prostu „Siostry” – tłumaczy Christophe Cazenove, jego scenarzysta.
GAGA: Kiedy zaczęła się historia „Les Sisters”?
Christophe Cazenove: Zaczęła się jak trzeba, czyli od samego początku, czyli wtedy, kiedy urodziły się córki rysownika Williama Maury’ego. Były to małe dziewczynki o imionach, jak się można domyślić, Marine i Wendy. Ich tatuś zachwycił się nimi, zaczął wymyślać o nich historie, a swoje prace umieszczał na blogu pisanym tak przy okazji, „dla rodziny”. Rysunki fruwały sobie w przestrzeni wirtualnej, dopóki przypadkiem nie spotkaliśmy się podczas festiwalu komiksu i porozumieliśmy co do tego, że dobrze byłoby zrobić razem jakiś projekt. William zaproponował: „A może napisalibyśmy o moich córkach? Rysunki mam już gotowe…”.
Dlaczego zatytułowaliście cykl po francusko-angielsku: „Les Sisters”, a nie czysto po francusku: „Les Soeurettes”?
Uznaliśmy obaj, że to będzie bardziej dynamiczne.
Znasz prawdziwą Wendy i Marine? Jakie są? Ciągle się biją czy już się pogodziły?
Tak, prawdziwe Les Sisters żyją i widziałem je nawet kilka razy. Teraz są o wiele starsze niż wtedy, gdy były opisywane w komiksie. W końcu od rozpoczęcia serii minęło osiem lat. Nie widujemy się za często, ale myślę, że nie kłócą się już tak jak wcześniej. Wyrosły na fajne dziewczyny.
Kiedy były małe, stanowiły nieustające i wystarczające źródło inspiracji dla Was jako autorów?
To ciekawe doświadczenie, bo właściwie rozwój wydarzeń w tym komiksie, jego energia i dalszy ciąg były uzależnione od faktycznie żyjących osób i tego, co w ich życiu się wydarzy, co wymyślą. Tak więc praca nad nim była dosyć szczególna. W praktyce odbywało się to tak, że William przysyłał mi swoje pomysły, anegdoty, opowiadał, co danego dnia zbroiły Marine i Wendy, i wtedy ja to przerabiałem na sceny komiksowe. Czasami sam wymyślałem jakieś historyjki, a on korygował je tak, żeby pasowały do tego, co wyrabiały jego dziewczyny, żeby to się wpasowało w ich sposób mówienia, reagowania.
Dlaczego dzieciaki i dorośli tak pokochali ten komiks? Co jest, według Ciebie, jego uniwersalną wartością?
Mieliśmy to szczęście, że dziewczynki pokochały nasz komiks. Nawet chłopakom się podobał, co nie jest takie oczywiste. Myślę, że William jest po prostu świetnym rysownikiem, dynamicznym
i „wydajnym”. Poza tym czytelnicy z łatwością potrafią rozpoznać siebie w historiach, które im opowiadamy. Dyskusje, kłótnie, godzenie się, płacz, kawały robione rodzicom, wielka miłość i wielka nienawiść – to wszystko każdy kiedyś przeżył. I to jest, myślę, szalenie uniwersalne dla wszystkich pokoleń.
Wy, Francuzi, jesteście mistrzami komiksów. Jak myślisz, gdzie „Les Sisters” sytuują się w tradycji francuskiego komiksu?
Jako dzieciak zaczytywałem w komiksach i zawsze uwielbiałem tę formę literacką. Połykałem takie serie komiksowe, jak: „Achille Talon”, „Gaston Lagaffe”, „Cubitus”, „Léonard”, „Les Femmes en blanc”, i marzyłem, że pewnego dnia to ja napiszę taki komiks, moją własną historię w takim właśnie stylu. I tak się stało. Pewnie nie wymyśliliśmy koła, „Les Sisters” są absolutnie głęboko zanurzone w tradycji komiksu francusko-belgijskiego. I bardzo się z tego cieszę!
Moje ośmioletnie córki po przeczytaniu komiksu zaczęły się bawić w Wendy oraz Marine i muszę Ci powiedzieć, że zrobiły się absolutnie nieznośne. Po czym poprosiły: „Mamo, zapytaj tego pana, czy dzieci NAPRAWDĘ się TAK zachowują”. Pytam więc: czy naprawdę?
To pytanie pada bardzo często na spotkaniach autorskich: „Czy Marine i Wendy robią naprawdę te wszystkie nieoczekiwane rzeczy, które opisaliście w komiksie?”. Odpowiadam: „Naprawdę, ale nie wszystkie i nie tak często”. Gdyby było tak jak w komiksie, ich ojciec William nie zdążyłby przekazywać mi wszystkich pomysłów, bo musiałby ratować siebie, swoje mieszkanie i córki przed nimi samymi! A jeżeli chodzi o twoje córki – widziałem na zdjęciach, co potrafią wyczyniać. Mam wrażenie, że teraz są bardziej „les sisters” niż prawdziwe Les Sisters.
Myślisz, że relacje między les brothers nie są takie zabawne jak te, które istnieją między małymi kobietkami? Że są bardziej przewidywalne?
Mam o pięć lat starszego brata, czyli jest między nami podobna różnica wieku jak między Marine i Wendy. Czasami, kiedy piszę scenariusz „Les Sisters”, przypominam sobie to, co wyrabialiśmy razem. Mam wrażenie, że relacje siostrzane i braterskie są bardzo podobne. „Kocham go najbardziej na świecie i nienawidzę najbardziej na świecie”. „Tak strasznie cię nie lubię, ale tęsknię za tobą, kiedy cię nie ma”. Dlatego nie uważam, że „Les Sisters” są komiksem tylko dla dziewczyn, nie mówimy w nim o sprawach zarezerwowanych dla młodziutkich kobiet, ale dla wszystkich dorastających dzieci.
No właśnie, a jak Les Sisters już dorosną, to kim zostaną? Gdzie będą pracować i czy nadal będą utrzymywać ze sobą tak zażyłe kontakty?
Od pierwszego tomu przygód Wendy i Marine William i ja dajemy naszym czytelnikom „wyjście do przodu”: na ostatniej stronie pokazujemy siostry już dorosłe. Zauważyłem, że wielu ludzi czytając komiks, zaczyna od ostatniej strony, chcąc się dowiedzieć, co się dzieje z już dorosłymi siostrami. Nie wiem, jak się potoczy ich życie, ale, oczywiście, życzymy im wszystkiego najlepszego.
A macie jakiś przekaz dla rodziców? W komiksie są to postaci ledwie zarysowane, właściwie nieobecne, niemalże tylko cienie…
Taki był nasz pomysł i tego się trzymamy. To siostry nas interesują, a nie ich rodzice. To je chcemy pokazywać, zachwycać się nimi, dziwić, śmiać się z tego, co robią. Oczywiście, wiemy, że rodzice są obecni w życiu dziewczyn, ale nigdy nie są narysowani w całości, ze szczegółami. Nie wiemy, jak wyglądają. Nigdy nie zmienimy swojego zdania i chociaż do niektórych historyjek przydaliby się narysowani w całości, to nie odstąpimy od naszej reguły. A co chciałbym powiedzieć rodzicom? Życzę im tylko jednego: żeby mieli tak wspaniałe, zabawne i ujmujące dzieci jak Les Sisters.
——————————
Christophe Cazenove, William Maury
Na świecie sprzedało się 2,3 mln egzemplarzy „Les Sisters”: 2,1 mln we Francji, 200 tys. za granicą. Komiks został przetłumaczony na język: niemiecki, holenderski, hiszpański, chiński, szwedzki, waloński, portugalski, polski, a wkrótce wyjdzie edycja amerykańska.