Magdalena Schejbal, Znana z „Kryminalnych” i „Szpilek na Giewoncie”. Można ją zobaczyć w telewizji i teatrze, ale też przy piaskownicy. Mama Ignacego i Anielki, z którymi spędza całe tygodnie. Mimo to ciągle jej mało wspólnego czasu.
GAGA: Często widuję cię w przedszkolu naszych dzieci, jak odprowadzasz synka, odbierasz go albo czekasz z córką, aż skończy się bawić na placu zabaw.
Magdalena Schejbal: Wbrew pozorom z dziećmi spędzam bardzo dużo czasu. W okresach, kiedy nie pracuję, jestem z nimi całe dnie i całe noce przez wiele, wiele tygodni. Bardzo to doceniam i myślę, że to przywilej w dzisiejszych czasach.
Nie masz sztabu niań?
Czasem pomaga nam ciocia. Brakuje codziennego wsparcia dziadków i babć.
Gotujesz im też sama?
Jasne. Gotujemy.
Co dostają na śniadania?
To zależy od rodzicielskiej albo przeciwnie, dziecięcej fantazji. Lubię, kiedy śniadanie udaje się zjeść wspólnie przy stole, zanim każdy ruszy w swoją stronę.
A jak przebiega współpraca między dziećmi?
Super. Dbają o siebie nawzajem. Miewają oczywiście gorsze momenty, szczególnie kiedy są zmęczone albo pogoda jest brzydka, bo moje dzieci to meteopaci. Ale generalnie są dla siebie dobrzy.
Podobno prowadziłaś imprezowy tryb życia, zanim urodziłaś dziecko?
Dosyć, rzeczywiście.
Co cię najbardziej zaskoczyło po urodzeniu?
Najbardziej zaskakujące było to, że można przeskoczyć z jednego trybu życia do drugiego i że ten drugi też niesie fascynujące chwile. A także to, że drzemią w nas cechy, o które siebie nie posądzaliśmy.
Jakie na przykład?
Zaskoczyła mnie moja niecierpliwość. Wydawało mi się zawsze, że jestem niewiarygodnie cierpliwym i skłonnym do kompromisów człowiekiem. A tu się okazało, że niekoniecznie. Dzieci są kopalnią wiedzy, a spędzanie z nimi czasu prowokuje do refleksji nad sobą, więc dowiedziałam się dużo o sobie. Zaskoczyło mnie również to, że w macierzyństwie czy ojcostwie jesteśmy tak naprawdę samotni.
W jakim sensie?
Nawet jeżeli jesteśmy we dwoje, jeśli razem mierzymy się z codziennością, to nie o wszystkim da się opowiedzieć drugiej osobie. Na przykład relacja, która rodzi się między matką a dzieckiem, to jest coś dla kobiety tak niewyobrażalnego, że opowiadanie o tym nawet komuś najbliższemu może sprawić, że zostaniemy zaklasyfikowani jako osoby egzaltowane albo przewrażliwione na punkcie dziecka. Jak się dziecko pierwszy raz zostawi niani i pójdzie do pracy – każda z nas przeżywa to inaczej. Ty może leciałaś jak na skrzydłach do pracy.
Za pierwszym razem nie bardzo. Ale inna matka zrozumie tę burzę emocji. Jest szansa.
Albo nie. Ja często mam inny pogląd na kwestie wychowawcze niż niektóre moje koleżanki. Na przykład planowanie weekendu słodyczowego – to zupełnie nie jest w moim stylu. Podobnie brak konsekwencji w postępowaniu i częste pobłażanie dzieciom w sprawach takich jak szacunek do drugiego, małego lub dużego, człowieka. W moim otoczeniu jest wiele matek, które prowadzą coś, co można wręcz nazwać polityką wobec dzieci, ale często jest to powielanie schematów książkowych, a nie obserwowanie własnej rodziny i próba wyciągania wniosków. Wielu rodziców traktuje swoje dzieci jak pole do realizacji własnych niespełnionych ambicji albo ściga się o najlepsze szkoły, zajęcia dodatkowe, ubranka czy gadżety. Natomiast bardzo in plus zaskoczyło mnie to, że w obliczu bycia rodzicem cierpliwość jest domeną mężczyzn.