Jesteśmy dziś świadkami pościgu za macierzyństwem idealnym: matki dążą do perfekcji, ciągle mają więc coś do zrobienia, bo przecież nigdy nie jest dość, tak, jak trzeba, albo jest w ogóle źle. Czas się zatrzymać.
Współczesnym matkom coraz częściej zdarza się wpadać w pułapkę perfekcjonizmu. Ta pogoń za „macierzyństwem idealnym” nierzadko staje się początkiem poważnego zaburzenia: depresji poporodowej. By cieszyć się sobą w roli wystarczająco dobrej mamy, trzeba przerwać to błędne koło.
Przemilczanie
Choć depresja poporodowa jest rozpoznawana obecnie częściej niż jeszcze dekadę temu, prawdopodobnie liczne przypadki pozostają niezdiagnozowane. Poporodowym zaburzeniom nastroju wciąż towarzyszy stygmatyzacja, a do tego panuje powszechne przekonanie, że początek macierzyństwa to najszczęśliwszy czas w życiu kobiety. Nadal nie wiadomo, co dokładnie wywołuje symptomy depresyjne. Wśród czynników podwyższających ryzyko zachorowania wymieniane są zmiany w gospodarce hormonalnej, rodzinna historia problemów emocjonalnych, zaniżone poczucie własnej wartości, stresujące życiowe wydarzenia, niedostateczne wsparcie ze strony otoczenia, przeprowadzka. Ale kiedy spotykam wyczerpane wypełnianiem matczynych obowiązków kobiety, zastanawiam się, ile poświęcają, by stać się „matkami idealnymi”? Często, w imię odgórnie narzuconych, a wewnętrznie podtrzymywanych standardów, rezygnują z własnych planów czy potrzeb. Przemilczają, że np. wolałyby przestać karmić piersią, pociechę oddać do żłobka i wrócić do pracy. Pojawia się poczucie wstydu i winy: co ze mną nie tak? Dlaczego nie potrafię sama zdecydować? Dobre matki nie miewają przecież wątpliwości!
Czujność
Część kobiet jest wręcz przekonana, że wypowiedzenie pewnych słów na głos zamieni je w czyn albo sprowadzi jakieś realne nieszczęście („gdy tylko odwrócę się plecami do dziecka”). Odpowiedzialność dbania o potrzeby maluszka wywołuje naturalny stan, jakim jest wzmożona czujność, co czasami jednak może przynosić zgubne skutki. Niektóre mamy opanowuje strach, że np. poślizgną się i upuszczą dziecko, przytulają je więc z całych sił. Inne lękiem napawają wyobrażenia o tym, co może przynieść nadchodząca noc, utrzymują się więc w pełnej gotowości, nie śpiąc i nasłuchując oddechu niemowlęcia. A gdy w końcu z przemęczenia zasypiają, śnią im się koszmary, najczęściej o wypadku spowodowanym własnym zaniedbaniem. Czasami pojawiają się przerażające, nieakceptowane myśli: o zrobieniu krzywdy sobie lub dziecku. Zachowania te uznawane są za symptom poporodowej depresji, ale z powodu silnego stresu cierpią także kobiety niezaburzone. Część opowiadała mi, że nie mówią lekarzom o nękających je myślach, ponieważ nie są pewne, co właściwie jest „normą”. Fizyczne zmęczenie, wahania nastroju, zmiana wagi, utrata libido, zaburzenia snu oraz spadek energii – wszystko to może być przecież oznaką „zwykłego” niepokoju. Niektóre matki wolą zatem zacisnąć zęby i znosić emocjonalne zawirowania z nadzieją, że „same miną”.
Zakłopotanie
Perfekcjonistki, które odważyły się podzielić swoimi przeżyciami, często opisywały swój stan jako zakłopotanie, zawstydzenie, zażenowanie, upokorzenie. Przyznawały, że nieustanne rozmyślanie czyni je we własnych oczach „zbolałymi, brzydkimi i udręczonymi”. Wszystkie lęki można jednak wykorzystać poprzez odwrócenie listy pełnych niepokoju stwierdzeń zaczynających się od „A co, jeśli…?” na pozytywną stronę, np.: a co może się stać, jeśli opowiem o tym, co myślę, i otrzymam pomoc, jakiej potrzebuję? Mój partner (rodzina, przyjaciółka, specjalista) wesprą mnie i dzięki temu odczuję ulgę? Poczuję się mniej winna, spokojniejsza, uwolnię od złych myśli, a w ich miejsce przyjdą te niosące ukojenie i pogodę ducha? Zaufam sobie oraz ludziom wokół mnie, odkryję, że to, co czuję/myślę, nie jest aż tak dziwne i wiele kobiet przeżywa to samo? Okaże się, że to, czego doświadczam, bywa typową reakcją? Uwierzę, że wszystko zmieni się na lepsze? Ważne, by matki zrozumiały, że macierzyństwo to również umiejętność oddzielania społecznych czy rodzinnych oczekiwań od własnych przekonań. Robienie rzeczy, które poprawiają nastrój. A przede wszystkim znajdowanie radości i satysfakcji w zajmowaniu się dzieckiem na swój, intuicyjny sposób.