Na przykład?
W.S.: Dziś kwestia molestowania posunięta jest do granic absurdu. W niektórych przedszkolach nie wolno dzieci przytulać, pomagać im w podcieraniu pupy. Rodzice nie wiedzą, co jest normą, a co nadużyciem. Czy każde pojawienie się zachowań seksualnych powinno rodzić podejrzenie o wykorzystanie seksualne i nadużycie?
A powinno?
W.S.: Chcemy rodziców uspokoić: problem masturbacji np. się nasila, bo to efekt zmian cywilizacyjnych. Dzieci siedzą całymi dniami w domu, przed komputerem, są mało zaktywizowane. W pani czy w naszych pokoleniach było zupełnie inaczej.
B.-B.K.: Lubimy powtarzać, że gdyby obecni specjaliści zobaczyli zdrowe dzieci przedszkolne z tamtych czasów, to z miejsca daliby połowie diagnozę ADHD…
Brudne, zziajane, z kolanami czarnymi od wżartego w nie żwiru. To ja w wieku 6 lat…
W.S.: Od wczesnej wiosny do późnej jesieni cały czas na podwórku. My musieliśmy wymyślać sobie świat z kamieni i kartonów. A dzisiaj nowoczesne, gadające, edukacyjne zabawki dziecko po 15 minutach rzuca w kąt. I się nudzi.
Dzieci siedzą przed telewizorem, komputerem, bo nam ciągle brak dla nich czasu. Co zrobić, gdy tego czasu nie ma, a one zadają „ważne pytanie”?
B.-B.K.: Jeśli jesteśmy czymś mocno zajęci, trzeba powiedzieć dziecku: „To jest ważne, o co pytasz, odpowiem ci, tylko daj mi dwie, trzy godziny”. I koniecznie pamiętajmy, że obiecaliśmy odpowiedzieć. Choćby świat się walił-palił, wracajmy do obiecanej rozmowy.
W.S.: Żartuję, że uczciwie z dzieckiem rozmawiając, przesuniemy w czasie ten moment, kiedy dowiemy się od niego, że „jesteśmy idiotami i na niczym się nie znamy”. Ten moment buntu i tak kiedyś nadejdzie, ale też minie. A dzieci w dorosłości często przypominają sobie te nasze rozmowy i są wdzięczne, że byliśmy wobec nich uczciwi.
I nie straszyliśmy ich tym „strasznym dżenderem”…
W.S.: Litości! Chciałem kiedyś pożartować z jedną z dyrektorek przedszkola i zapytałem: „Nie wiem, czy pani wie, że wyszło zarządzenie, iż teraz dzieci zamiast »Stary niedźwiedź mocno śpi« mają śpiewać »Stary dżender mocno śpi, my się go boimy, my go nie zbudzimy«. Oczekiwałem salwy śmiechu, tymczasem pani dyrektor ku mojemu przerażeniu odpowiedziała zupełnie poważnie, że „jeszcze nie dostała wytycznych w tej sprawie”.
Czy są pytania, z którymi nawet państwo, jako specjaliści, macie problem?
W.S.: Moja ulubiona anegdota dotyczy rodziców, którzy jechali z przedszkolakiem i zobaczyli przy drodze „panienki ekologiczne”. „Co one tu robią?”, zapytał synek. „One liczą samochody”, bąknął ojciec. Po paru dniach dziecko wraca z przedszkola i od drzwi krzyczy do rodziców: „Ale mnie ocyganiliście! One wcale nie liczą samochodów, bo to są k…!”. Dręczę studentów, żeby wymyślali, jak dalej poprowadzić tę konwersację, jak wytłumaczyć dziecku, czym te panie się zajmowały…
I jak to zrobić?
W.S.: To już jest temat na kolejną, długą rozmowę…
—————————-
Bianca-Beata Kotoro – psycholog społeczny, psychoseksuolog, psychoonkolog. Założycielka warszawskiego instytutu Beata Vita, gdzie prowadzi terapię i szkolenia.
Wiesław Sokoluk – pedagog, seksuolog kliniczny, psychoterapeuta. Jest wieloletnim członkiem i superwizorem Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego.
„Skąd się (nie) biorą dzieci?” to napisana bez lęku przed prawdą i bez zbędnej minoderii książeczka dla dzieci, których rodzice nie boją się w szczery i dostosowany do wieku przedszkolaka sposób opowiedzieć mu o ludzkiej fizjologii oraz odpowiedzieć na elementarne pytanie: „Mamo, tato, skąd się wziąłem?”.