– Do czego to służy? – zapytała córka znajomej, kiedy znalazła w domu prezerwatywy. – To jest taki balonik, który tatuś zakłada, kiedy rodzice nie chcą mieć dzieci – usłyszała od mamy. – To jak tata go założy, to ja zniknę???! Jak rozmawiać z dziećmi o seksie i o tym, co zobaczyły w sypialni rodziców, mówi Bianca-Beata Kotoro, seksuolog.
gaga: Pięciolatek staje w środku nocy na progu sypialni i widzi taki oto obrazek: nadzy rodzice kotłują się, a mama krzyczy. Co dzieje się w głowie dziecka, które przyłapało rodziców na uprawianiu seksu?
Bianca-Beata Kotoro: Dzieci najczęściej odbierają akt seksualny jako akt agresji. Taki widok u dziecka zazwyczaj może wywołać płacz i strach. Pamiętajmy, że maluchy często przychodzą do nas w nocy półprzytomne, czasem wręcz nie rejestrują tego, co się dzieje. Kwestia naszych wyjaśnień i reakcji będzie zawsze uzależniona od tego, co naprawdę zobaczyły, na co zareagowały.
Co zrobić w pierwszej kolejności?
Jeśli dziecko płacze, trzeba je najpierw uspokoić, przytulić. Nie powinniśmy też wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, ubierać się pospiesznie, krzyczeć, że ma wyjść lub nie patrzeć. Dla dobra dzieci trzeba się opanować i zachować zimną krew, choćby jeszcze przed chwilą była ona bardzo gorąca.
Ale częstą reakcją rodziców jest właśnie krzyk.
„Wyjdź natychmiast, co ty tu robisz?” – to jest jedna z najgorszych możliwych reakcji. Powinniśmy sprawiać wrażenie, jakby nic złego się nie zadziało, bo przecież tak właśnie jest. Jeśli zachowamy spokój, to on przeniesie się na dziecko. Zapytajmy: „Po co przyszedłeś, kochanie? Nie mogłeś spać? Chciałeś się przytulić?”. Często z rozmowy wynika, że dziecko kompletnie nic nie zarejestrowało, przyszło do łóżka jak zwykle, bo chciało pić, bo chciało mu się siusiu, żeby się przytulić. Rodzice zwykle mierzą sytuację swoją miarą, że dziecko na pewno COŚ zobaczyło, tymczasem nie ma sensu wyjaśniać czegoś, jeżeli nie ma do tego przestrzeni. Jeśli jednak dziecko coś zaniepokoiło, to na pewno zapyta.
„Co robiliście?” – banalne pytanie okazuje się w tej sytuacji jednym z trudniejszych. Jak odpowiedzieć?
Jak najprościej! Tak jak my ciebie przytulamy, wygłupiamy się i ściskamy, bo cię bardzo kochamy, tak też sobie
właśnie okazywaliśmy miłość – całując się, przytulając i wygłupiając. Jeśli nasze dziecko wychowuje się w domu, w którym normą jest „kokoszenie się” – przychodzi do nas łóżka, a my je przytulamy, całujemy, łaskoczemy, to ono łatwiej zaakceptuje nasze wyjaśnienia niż takie, którego rodzice trzymają dystans, nie okazują sobie czułości. Nie chodzi, broń Boże, o to, żeby tłumaczyć szczegółowo pięciolatkowi, co to jest seks i na czym on polega.
„A czemu krzyczałaś mamusiu?”…
To był sposób wyrażania przeze mnie radości, tak jak ty się czasem bawisz np. w wesołym miasteczku na karuzeli: też wtedy krzyczysz z radości.
„Dlaczego byliście bez ubrań?”…
Bo dorośli jak się do siebie przytulają, to czasem robią to bez piżamy.
A jak dziecko rozbierze się w przedszkolu i będzie chciało się poprzytulać z kolegami?
Obserwując nas, dziecko w naturalny sposób uczy się w procesie wychowania, jakie są granice pewnych zachowań. Widzi np., że rozbieramy się w określonych sytuacjach, w łazience, na basenie. Nie robimy tego, kiedy przyjdą do nas goście, nie paradujemy nago po ogrodzie. Podobnie jest z przytulaniem – to jest coś intymnego, między rodzicami, dzieckiem. Nie „kokosimy” się z panią z przedszkola, policjantem czy strażakiem, który przyszedł do przedszkola. Rodzice też nie rzucają się na szyję panu, który odczytuje w domu licznik. Dziecko uczy się przez obserwację. Słowa są tylko dodatkiem, uzupełnieniem.