Krótko przed tym zanim mama blogerka i przemawiająca publicznie January Harshe urodziła w lutym szóste dziecko, odkryła, że część treści pod Instagram hashtag#postpartum (red. po porodzie) odnosiła się nieprzyjaźnie do świeżo upieczonych matek. Znalazła tam spam i reklamy oraz negatywny obraz ciała, o czym powiadomiła Huffington Post.
Harshe zapisała to na swoim blogu i poprosiła innych rodziców o zdefiniowanie znaczenia słowa„postpartum” w sferze mediów społecznych. Zachęca do podzielenia się wspomnieniami z okresu po porodzie na jej osobistym koncie jak i na koncie Instagram dla jej strony internetowej Birth Without Fear (red.„Poród bez strachu”). Stworzyła nawet konto Instagram „Wspomnienia poporodowe” i nowe callout z hashtag#takebackpostpartum.
„Postpartum to mnóstwo hormonów, brak snu, sposób przetrwania i odkrywanie mnóstwa rzeczy z naszymi nowymi dziećmi (w miarę możliwości również kilkulatkami i nastolatkami)”, pisze i dodaje: „To próby karmienia piersią, usiłowanie odbudowania rutyny w związku i ciała, które musi wydobrzeć. To przejażdżka kolejką górską, osobista i inna dla każdej osoby i rodziny, ale na pewnym poziomie podobna dla większości z nas.”
„Poprzez pokazywanie wersji tego co „normalne” w kwestiach nie tylko ciąży i porodu ale także okresu poporodowego i macierzyństwa możemy być bardziej wyrozumiałe dla siebie i innych”, powiedziała pewna matka Huffington Post. „Życie i macierzyństwo są trudne, nawet gdy upragnione. Potrzebujemy wsparcia, a nie zawstydzania.”
Ten projekt jest dla Harshe bardzo osobisty. „Zwykle odbierałam świat umysłem osoby grubej. I uświadomiłam sobie, że wiele kobiet na równi ze mną walczyło o samoakceptację. „Tłuszcz nie jest już dla mnie wstydliwym słowem. To po prostu ja. Kobieta, matka, piękna. Mam nadzieję, że kobiety zmieniając podejście do siebie samych, będą milsze nie tylko dla siebie ale i innych kobiet. Jesteśmy silniejsze i bardziej wyjątkowe niż przypuszczamy.”