„Kiedy mówię ci, że cię kocham, to znaczy, że mógłbym oddać za ciebie życie” – mówi ojciec do córki w filmie „Tato” Macieja Ślesickiego.
W miarę jak normy społeczno-kulturowe ulegają rozluźnieniu, przemianie ulega też „rodzina nuklearna”. Dotąd tę podstawową komórkę społeczną tworzyli połączeni węzłem małżeńskim rodzice oraz dwójka ich biologicznych dzieci, ale w XXI wieku typowa rodzina zaczyna wyglądać inaczej. Bywa, że w wyniku rozpadu jednej powstają dwie rekonstruowane, że role opiekunów przejmują dziadkowie, że dzieci wychowują rodzice tej samej płci… Znakiem naszych czasów stało się jednak samodzielne rodzicielstwo. Choć obecnie proporcja matek do ojców wynosi mniej więcej 9:1, to mężczyzn wychowujących potomstwo w pojedynkę przybywa. Ich ‒ często niełatwe ‒ losy ukazują takie filmy, jak: „Samotny ojciec” Luki Luciniego, „Sprawa Kramerów” Roberta Bentona czy wspomniany „Tato”. Z czym jeszcze, poza dochodzeniem praw przed sądem i krzywdzącymi stereotypami, muszą mierzyć się samodzielni ojcowie?
Zerwane relacje
Wśród przyczyn „pojedynczego” rodzicielstwa najczęściej wymienia się rozwód, śmierć współmałżonka lub decyzję o wychowywaniu dziecka pozamałżeńskiego bez udziału drugiego rodzica. Przeprowadzono wiele badań dotyczących wpływu dorastania pod opieką tylko matki/ojca na rozwój i socjalizację malucha. Wnioski były jednoznaczne: do jego prawidłowego wzrostu najlepszym środowiskiem jest gospodarstwo domowe z obojgiem rodziców. A rozpad rodziny oznacza nie tylko brak stabilizacji materialnej, ale też wysoki poziom stresu doświadczanego przez dziecko, gorsze wyniki w szkole, wcześniejsze podjęcie aktywności seksualnej oraz wzrost ryzyka uzależnień. Choć rodzinny dom przestaje być polem bitwy dorosłych, a dzieci uspokajają się i mogą nawet zacząć odczuwać psychiczną ulgę, to nierzadko tęsknią za „normalnym” (dawnym) życiem z obojgiem rodziców. Z badań opublikowanych w „Journal of Family Psychology” wynika, że młodzi ludzie odczuwają porozwodowy ból nawet po 10 latach od rozstania rodziców. Szczególnie dotkliwie doświadczają zaś poczucia straty z powodu ograniczonych lub zerwanych relacji z jednym z rodziców.
Dziecko, które mieszka tylko z mamą lub tylko z tatą, może mieć żal za dorastanie w niepełnym domu i obwiniać o to jedno albo oboje rodziców. Doskonale oddaje to dialog między kilkuletnim Billym a jego ojcem w „Sprawie Kramerów”: „Nienawidzę cię!”. „Posłuchaj. Jesteś rozpuszczony łobuz!”. „Nienawidzę cię!”. „I nawzajem!”. „Chcę moją mamę!”. „Masz tylko mnie”. „Chcę mamusię! Chcę mamusię! Chcę mamusię!”. Taki maluch może również zazdrościć dzieciom, które dorastając w pełnej rodzinie, wydają się wieść szczęśliwsze, bardziej bezpieczne życie. Może mieć żal z powodu braku uwagi, jakiej nie otrzymuje od zapracowanego rodzica. Z kolei rodzic przeciążony pracą zawodową (niekiedy podejmujący dwie prace) może mieć mniej czasu, sił i sposobności na kontrolowanie dziecka czy wypełnianie rodzicielskich obowiązków.