Sieć wsparcia
Poczucie braku bezpieczeństwa i emocjonalne zagubienie mogą sprzyjać wpadaniu w rozmaite pułapki. Zdarza się, że dzieci są świadkami konfliktów rozgrywających się między rodzicami nawet po ich rozstaniu (czasem są w nie wciągane). Niektóre matki i niektórzy ojcowie mogą wywierać presję, aby dziecko opowiedziało się po którejś ze stron, dokonało wyboru, kto jest lepszym, fajniejszym, hojniejszym rodzicem. W efekcie może to prowadzić do rozwinięcia się poczucia winy czy odrzucenia. Kolejnym czynnikiem ryzyka jest brak stabilizacji ‒ dzieci rozkwitają w bezpiecznym domu, przy przewidywalnym opiekunie. Niestety, samodzielni rodzice częściej przenoszą na nie swoje zmartwienia, na przykład towarzyszące relacjom z byłym albo obecnym partnerem. Jeden rodzic to za mało, aby wychować zdrowe i odnoszące sukcesy dziecko ‒ głosi obiegowa opinia.
Na co więc uważać? Choćby na odwrócenie ról. Matka lub ojciec w okresach samotności potrafi szukać pocieszenia u swoich dzieci, które, niejako z natury, pragną ochraniać ukochanego rodzica. Ale oczekiwanie, że zaczną rozwiązywać problemy dorosłych, może wywoływać u nich tłumienie własnych uczuć. Dlatego nigdy nie omawiajcie swoich problemów czy kwestii dotyczących pieniędzy z małymi dziećmi ‒ tłumaczą psychologowie. Mówcie o swoich uczuciach, ale nie o obawach. Upewnijcie się, że wasze pociechy mają czas, aby zachowywać się jak… dzieci. Że mają dzieciństwo. Zbudujcie własną sieć wsparcia, dzięki której będziecie mogli łatwiej radzić sobie ze stresem, a pocieszycieli i powierników szukajcie wśród krewnych, przyjaciół, sąsiadów, członków lokalnej społeczności.
Znane powiedzenie mówi, że do wychowania jednego dziecka potrzeba całej wioski, zadbajcie więc o dobre relacje wnuków z rodziną, a przede wszystkim z dziadkami. Jak pokazują badania, ich obecność łagodzi, a niekiedy wręcz eliminuje negatywne skutki samodzielnego rodzicielstwa, dodatkowo obniżając ryzyko sięgania po narkotyki przez małoletnich.
Na przekór stereotypom
Rośnie liczba mężczyzn, którzy podejmują decyzję o wychowywaniu dzieci w pojedynkę, ponieważ rośnie też społeczne przyzwolenie na taki rodzaj rodzicielstwa ‒ przekonują na blogach i forach dyskusyjnych „samotni” tatusiowie. Ponadto sądy rodzinne coraz częściej uznają, że najlepsze dla dzieci będzie zamieszkanie z tatą. Thomas F. Coleman, prezes American Association for Single People (Amerykańskiego Stowarzyszenia na rzecz Singli), również dostrzega ten trend i obok rosnącej przychylności sędziów jako drugą przyczynę wymienia wzrost liczby kobiet przedkładających karierę zawodową nad życie rodzinne. Ted Kramer tak przemawiał przed sądem w obronie prawa do opieki nad synkiem: „Gdy moja żona opowiadała o swoim nieszczęściu… pewnie mówiła prawdę. Wtedy jej nie rozumiałem. Dziś zachowałbym się inaczej… gdybym miał szansę. Są rzeczy, których nie można cofnąć. Moja żona, była żona, mówi, że kocha syna. Wierzę jej. Ale tu nie o to chodzi. Jeśli dobrze rozumiem… najważniejsze jest dobro dziecka. Dobro Billy’ego. Żona mawiała: »Czemu kobieta nie ma mieć ambicji?«. Miała rację, teraz to rozumiem. Ale na tej samej zasadzie pytam: czy kobieta jest lepszym rodzicem? To kwestia płci?”.