Dlatego mężczyzn, którzy podjęli się wychowywania dzieci w pojedynkę, cieszą najnowsze ustalenia naukowe, podważające negatywne stereotypy o tej grupie. Szczególnie szkodliwy jest mit głoszący, że po pewnym czasie „samotni” ojcowie mają w zwyczaju porzucać swoje dzieci albo że nie są tak dobrzy w wypełnianiu rodzicielskiej roli jak kobiety.
„Oni potrzebują pomocy tak samo jak samodzielne matki ‒ podkreślał w jednym z wywiadów Coleman. ‒ Takich mężczyzn często jednak ogarnia strach, że jeśli do akcji wkroczy była partnerka, z łatwością odzyska prawa do dziecka. Z tego powodu wolą na przykład nie ubiegać się o alimenty (jak zwykle czynią to kobiety), co w efekcie odbija się na domowym budżecie”.
Zdaniem osób wspierających ruch rodzicielstwa w wersji solo społeczeństwo czeka jeszcze długa droga, zanim dostatecznie zmieni sposób myślenia o samodzielnych ojcach, o tym, jak pomagają swoim dzieciom w prawidłowym rozwoju i jak pragną, niekiedy za wszelką cenę, stać się częścią ich życia.
Bycie „samotnym” rodzicem nie jest łatwe ‒ przypominają psychologowie i sugerują, że to prawdopodobnie najciężej pracujący ludzie na świecie. Według różnych badań dotyczących „wartości finansowej” rodzicielstwa w grę wchodzą kwoty przyprawiające o zawrót głowy i większość mężczyzn nie jest w stanie ich zarobić. Ci bohaterscy tatusiowie codziennie martwią się więc, czy będą potrafili odpowiednio zadbać o pociechy i zapewnić im godne życie.
„Starają się uczynić życie swojej rodziny tak dobrym, jak to tylko możliwe, choć niekiedy oznacza to podjęcie pracy poniżej ich ambicji lub kwalifikacji ‒ twierdzi Thomas F. Coleman i dodaje: ‒ Poza tym samodzielni ojcowie muszą być empatyczni i starać się rozumieć oraz ukoić swoje dzieci, aby zrekompensować im brak matek”.
Ale dzięki temu często powstaje między nimi niezwykła więź ‒ dodają psychologowie.
Z raportu opublikowanego przez Uniwersytet Floryda wynika, że relacja między samodzielnym rodzicem a jego dzieckiem może być wyjątkowo bliska i czuła. Rodzic i dziecko stają się od siebie zależni, uczą się na sobie polegać, lepiej się komunikować.
W wielu przypadkach prowadzi to do silniejszej i bardziej wspierającej relacji.
Samodzielny ojciec z odpowiednimi zasobami potrafi zapewnić dziecku stabilny, troskliwy dom, w którym będzie się ono rozwijać równie zdrowo jak jego rówieśnik z dwojgiem rodziców. Ted Kramer tak podsumował swój związek z synkiem: „Dobry rodzic musi być spokojny… cierpliwy… słuchać lub udawać, że słucha, kiedy już ma dość. Oczywiście, miłość też jest ważna. I nie wiem, skąd wiadomo, że mężczyzna ma tego uczucia mniej. Billy i ja mamy dom. Nie jest on… doskonały. Ja nie jestem doskonały. Czasem nie starcza mi cierpliwości, bo zapominam, że Billy jest tylko małym dzieckiem. Ale jestem tam. Wstajemy rano, jemy śniadanie, rozmawiamy, a potem odprowadzam go do szkoły. Przy kolacji też rozmawiamy, potem mu czytam. Zbudowaliśmy sobie wspólne życie i nawzajem się kochamy”.