Mama co igły i nitki się nie boi i z ich pomocą potrafi wyczarować w szpitalu namiastkę domowego ciepła, szyjąc kolorowe jaśki. Inicjatorka akcji „Uszyj jasia” Natalia Bielawska potwierdza, że wielkie czyny zaczynają się czasem od drobnych zdarzeń.
Dziś w akcję „Uszyj jasia” są zaangażowane dziesiątki osób, a jak to się zaczęło?
Prozaicznie i życiowo. W grudniu 2012 roku trafiłam z synkiem do szpitala, gdzie podczas zmiany pościeli zabrakło poszewki na poduszkę. Zaproponowałam oddziałowej, że mogę kilka uszyć. Najpierw o pomoc poprosiłam Paulinę z bloga www.ce-la-faccio.blogspot.com, która miała większą wprawę w szyciu – ja wtedy zaczynałam swą przygodę z szyciem i blogowaniem. Paulina uszyła poszewki i zrobiła zdjęcie poduszek, na którego podstawie zrobiłyśmy baner. Na początku nazwałyśmy akcję „Atakujemy jaśki”, ale szybko zmieniłyśmy na „Uszyj jasia”. Baner z jaśkami na krześle umieściłam na swoim blogu www.ekoubranka.blogspot.com i to samo zrobiła Paulina. Ruszyła machina! Niemalże każda blogerka szychowa umieszczała baner na swoim blogu, dzięki czemu w ciągu kilku dni udało się uszyć 120 jaśków. Tym samym obszyłyśmy nie jeden oddział, a dwa w Szpitalu im. Jana Pawła II w Krakowie. Zaczęłam też dostawać mnóstwo mejli od rodziców, pielęgniarek, dziewczyn, które „mają nadmiar materiału i chciałyby go jakoś spożytkować”.
Jak powstają jaśki?
Z miłością i pasją! Od początku zależało nam na szyciu, a nie kupowaniu gotowych wyrobów. Dzięki temu powstają jaśki osobiste i niepowtarzalne, a także wiele osób ma szansę włączyć się w działanie. Na przykład jedna z wolontariuszek akcji zorganizowała zbiórkę tkanin… w przedszkolu. Spotkania szyciowe odbywają się w całej Polsce, niemalże w każdym miejscu: od zakrystii w kościele przez centrum handlowe i kawiarenki szyciowe po szkoły! To bardzo ważne, by dzieci mogły empatię przekształcić w pozytywne działanie oraz aby pokazywać im, że nawet drobne gesty mają znaczenie i mogą pomóc. Uszycie jaśka zajmuje niewiele czasu, a daje ogromną radość zarówno szyjącym, jak i chorym dzieciom, do których te jaśki potem trafiają. Uszyliśmy ich już ponad 6500 dla ponad 50 placówek w naszym kraju!
Jak do tej akcji odnoszą się szpitale?
Na początku spotykałyśmy się z zaskoczeniem, ale i życzliwością. Bo czasem jest tak, że gdy w szpitalu brakuje pościeli, to pielęgniarki przynoszą własną. Teraz do akcji dołączają też domy dziecka i hospicja. Gotowe jaśki są wysyłane do osób z konkretnego miasta, które koordynują tam działania i informują nas, ile jeszcze jaśków potrzeba i do kogo trafiły. Bo prawda jest taka, że choć akcja zaczęła się ode mnie, to obecnie bierze w niej udział wiele osób i to ich codzienne zaangażowanie składa się na wspólny sukces. Dlatego nagrodę Serce GAGI,
jaką otrzymałam w 2014 roku, dedykuję właśnie im i dziękuję za ich wielkie serca!
Więcej o akcji