Wielu dorosłych utożsamia nagość z erotyzmem. Kontroluje swoje zachowania i w ten sposób uczy nadmiernej kontroli dziecko. W ten sposób w związek rodzica i dziecka wkrada się nieufność, a to ważne żeby nauczyć dziecko miłości do swojego ciała – mówi Bianca-Beata Kotoro, psychoseksuolog.
Jak ty jako psychoseksuolog postrzegasz stosunek Polaków do nagości?
Nagość jest wielkim tabu. Mamy poczucie, że mówimy wciąż o seksie, że on jest wszechobecny. Ale to jest wszystko bardzo techniczne i pozbawione intymności, emocjonalności. Bliżej temu do pornografii niż do relacji dwojga ludzi. I to budzi wstręt, niechęć, wstyd.
A jak jest w relacjach rodzic – dziecko? Gdzie tutaj jest miejsce dla nagości?
Rodzice wnoszą swoje problemy i zahamowania związane z nagością i w tym duchu wychowują dzieci. Jeśli taki rodzic wyrastał w domu, gdzie nagość była czymś zakazanym, grzesznym, bardzo wstydliwym, nie rozmawiało się o sprawach intymnych, to w relacji z dzieckiem zazwyczaj powiela ten schemat. Tworzy się mur i dziecko go wyczuwa. Wydaje mi się, że taka relacja wiele traci, bo rodzic przestaje postrzegać swoje dziecko jako kogoś niewinnego, cudownego. Widzi go przez pryzmat seksualności, ale seksualności dorosłego.
Problem tkwi chyba w tym, że wielu ludzi utożsamia nagość z erotyzmem.
Dokładnie. Rodzic zaczyna kontrolować swoje zachowania i uczy dziecko nadmiernej kontroli.
I w rezultacie wiele dzieci, potem nastolatków i młodych dorosłych, ma problem z pozytywnym stosunkiem do swojego ciała, akceptacją go.
Bo najlepsze, co może dziecko spotkać, to rodzic, który lubi swoje ciało, szanuje je, dba o nie i taką postawę przekazuje. Jeżeli rodzic potrafi się przy dziecku rozebrać, przejść obok niego swobodnie nago, nie zamyka na klucz łazienki, to dziecko przesiąka taką swobodą, miłością do ciała, naturalnością.
Mo: Wiele osób będzie zbulwersowanych tym, co mówisz.
Zdaję sobie sprawę, że większość rodzin w takiej sytuacji nie będzie czuć się komfortowo i ma do tego prawo. Ale są też takie domy, w których naturalne jest, by w upalny poranek siąść w majtkach na tarasie i zjeść śniadanie.
Czy z punktu widzenia psychoseksuologa jedzenie nago może zaburzać rozwój dziecka?
Będzie zaburzało, jeśli będzie miało znamiona ekshibicjonizmu, gdy sytuacja nie będzie tego tłumaczyć. Jeżeli powodem jest upał, wygoda, obrzęd – to nie ma w tym nic złego. Chodzi o to, by nagość wynikała z potrzeby, z kontekstu. Czym innym jest zachowanie rodzica, który chce za wszelką cenę zaznaczać swoją otwartość i gdy wraca z pracy już w progu zrzuca całe ubranie i tak chodzi po domu do wieczora, a czym innym naturalne zostawienie ubrania w pokoju i spokojne przejście nago
do łazienki. Granice wyznacza sytuacja.
Tak, ale ludzie różnie interpretują jedną sytuację. Dla jednego naturalne będzie siedzenie nago w upał, dla drugiego zimą, a dla trzeciego ani latem, ani zimą. Które zachowanie jest prawidłowe?
Każde, jeśli jest naturalne dla tej rodziny, spójne z innymi zachowaniami, stabilne. Problem pojawiłby się wtedy, gdyby wyrwać to z kontekstu, przedstawić ludziom i powiedzieć: „Róbcie teraz tak”… I nagle ludzie zaczęliby być sztucznie wyzwoleni…
I co by się stało?
Przede wszystkim byłoby to naruszenie wcześniej postawionych granic, norm. Mogłoby nawet podlegać molestowaniu. Skoro nauczyliśmy dziecko, że coś jest zakazane albo nie, brudne lub czyste, dobre albo złe, a teraz nagle zmieniamy zdanie, ono będzie to odbierać jako łamanie ustalonych granic. Rodzice, którzy nigdy nie spali nago z dzieckiem, nagle ładują mu się do łóżka bez piżamy – wzbudziliby w dziecku dyskomfort, strach, może wstyd, skrępowanie… To mogłoby być odebrane jako napastowanie – i to jest niebezpieczne.
Rodzice najczęściej pytają, czy w takiej intymnej sytuacji, jak na przykład kąpiel z dzieckiem lub spanie, może dojść do pobudzenia seksualnego u którejś ze stron?
Wyjaśnijmy: aby doszło do podniecenia musiałyby zaistnieć ku temu bodźce erotyczne wywołane przez dorosłych. Małe dzieci nie odczuwają pożądania, tak jak w przypadku masturbacji nie robią tego w celu rozładowania napięcia seksualnego, ale zwykłej przyjemności. To my dorośli dopisujemy temu aspekt erotyzmu.
Przejdźmy do konkretnych pytań rodziców. Do kiedy można kąpać się z dzieckiem? Jesteś w stanie określić granicę wiekową?
Nie. Bo znów zależy to od wielu czynników. Dla jednego rodzica kąpanie się z siedmiolatkiem będzie nie do przyjęcia, zaś dla innego jak najbardziej naturalne.
Przeczytałam jednak wiele wywiadów z seksuologami i oni na to pytanie często odpowiadają,
że taką granicą jest zadawanie przez dziecko pytań: „A tu co masz?”, czyli moment, gdy się zaczynają interesować budową ciała, narządami rodnymi…
Nie zgodziłabym się z tym. Bo samo zainteresowanie dziecka jest czymś dobrym, wynika z ciekawości poznawczej, a więc odpowiedziałabym przekornie, że nawet lepsze jest obcowanie dziecka z ciałem rodzica w tym okresie, bo może je poznawać.
Ale niektóre dzieci zaczynają ciągnąć za sutek, wskazywać na siusiaka taty. Jak się zachować?
Normalnie i naturalnie. Przecież wystarczy dziecku wytłumaczyć, że ciągnięcie sutka mamy jest bolesne, a narządy rodziców są częścią ich intymności i dziecko nie powinno ich dotykać. Jeżeli to rodzice są pierwszymi osobami, które wprowadzają dziecko w ten świat, to potem ono nie szuka informacji na zewnątrz, a rodzice mają wpływ na to, co pozostaje w jego głowie. A dziecko ma spokój, gdy rozwija się jego ciało, nie reaguje lękiem na dojrzewanie…
Właśnie, dojrzewanie… Okres chyba najtrudniejszy. Czy obcowanie z nagością w domu może wtedy ułatwić akceptację ciała?
Oczywiście, że tak. W przypadku nastolatków, u których w domach panuje tabu, pojawia się więcej negatywnych emocji związanych z dojrzewaniem. Bo to jest okres, gdy ciało jest bardzo widoczne, daje znać o sobie, przyciąga uwagę. Gdy dziecko wstydzi się ciała, jest z nim nieoswojone, jego ciało zaczyna straszyć.
Co się dzieje dalej z takimi osobami? Jak dorastają? co z Ich życiem seksualnym?
Ujmę to szerzej: nasz stosunek do ciała przekłada się nawet na nasze zdrowie. W Polsce profilaktyka kompletnie leży. Jak ludzie mogą dbać o swoje ciało, jeśli wstydzą się rozebrać przed lekarzem, rozmawiać o tym, co ich niepokoi? Dlaczego tyle kobiet ma raka piersi, szyjki macicy, mężczyźni raka prostaty, jelita grubego? To są tematy zakazane. Przecież nikt nie rozmawia o pupie czy kupie. Nie chodzi o samą zaburzoną seksualność, ale też nasze zdrowie. Musimy nauczyć się nazywać rzeczy po imieniu!
Mo: Co mają zrobić rodzice, którzy mają zupełnie inne podejście do nagości, ciała?
Miałam kiedyś taką parę na terapii: on był otwarty, lubił eksponować ciało, ona na koszulę nocną zawsze nakładała szlafrok. Dwa bieguny. Musieli wykonać sporo pracy, by znaleźć kompromis. On na siłę w piżamie, ona czasem bez szlafroka. On pukał do drzwi łazienki i nienawidził tego, ona czasem uchylała drzwi. Wypracowali schemat, także dla dobra dziecka, aby front był ujednolicony. Udało im się.
———————–
Bianca-Beata Kotoro – psychoseksuolog, psycholog, terapeuta, psychoonkolog, wykładowca, Pracuje jako terapeuta z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi.