Razem z żoną jesteśmy fanami picia wody i nasz syn, Gabriel, widząc co my pijemy, w pewnym momencie zaczął brać z nas przykład. Woda jest u nas zawsze dostępna i pod ręką. Pijemy na spacerze, na wycieczce, na przejażdżce rowerowej. Gdy Gabriel poszedł do przedszkola i zaczął odwiedzać inne dzieci, temat wody stał się w naszym domu bardzo popularny.
– Dlaczego pijemy wodę? Inni do obiadu piją colę. Do czego jest potrzebna właściwie woda? – dopytywał po obiedzie u kolegi. Trudno wytłumaczyć dziecku zawiłości chemii organicznej, ale starałem się to zrobić.
– Każdy człowiek w większości składa się z wody. Bez jedzenia, nawet cukierków, można przeżyć wiele dni, ale bez wody – krótko – starałem się wyjaśnić.
– Jak krótko? – pytał syn, co było początkiem serii dziecięcych pytań, którą na pewno usłyszał kiedyś każdy rodzic.
– No jakieś trzy, cztery dni – odpowiadałem cierpliwie.
– Nawet jak będzie na morzu? – nie poddawał się dociekliwy Gabriel.
– Woda z morza nie nadaje się do picia – odpowiadając, już wiedziałem jakie będzie następne pytanie i nie myliłem się.
– A dlaczego wody z morza nie można pić? – zapytał Gabriel.
– Kąpałeś się w morzu? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
– Taaak – odpowiedział zaciekawiony kierunkiem, w jakim zmierza rozmowa.
– Napiłeś się wody z morza? I co?
– I nic, była taka słona i beee – odrzekł mój syn.
– I właśnie dlatego nie można jej pić – próbowałem skończyć tę dyskusję.
Przy okazji rozmów o wodzie – takiej kupowanej ze sklepu – Gabriel odkrył nowe zabawki. Zawsze miał, pewnie po mnie, tendencję do wykorzystywania w zabawie najróżniejszych przedmiotów. Przedmiotów niekoniecznie przeznaczonych do zabawy. Butelki mają różny kształt, są na nich różne znaki, rysunki i napisy. Na początku układał je w grupy podobnych wyglądem lub innym szczegółem, a potem przychodził i pokazywał nam swoje dzieła – dziecięca wyobraźnia nie zna granic! Z butelek po wodzie zaczął konstruować nawet tratwę, bo widział taką w telewizji.
Mały Gabriel wciąż uwielbia zabawy butelkami. Buduje z nich fantastyczne miasta. Zresztą, budujemy razem: ja odcinam góry butelek, syn wycina z kolorowego papieru drzwi, okna, dachy i przykleja je na butelki. W takich butelkowych wieżowcach mieszkają jego ukochane zabawki. Gabriel ma też wyjątkową skarbonkę. W zakręconej butelce bez etykiety wyciąłem szparę. Syn, bardzo skrupulatnie jak na przedszkolaka, oklejał butlę kolorowymi obrazkami, z czego powastały fantastyczne wzoryy. Teraz zbiera do niej drobne monety, aby ją całą zapełnić.
Nasze minieksperymenty z wodą to nie tylko świetna rozrywka, ale także pożyteczna lekcja. Wsypujemy na przykład do pustej butelki dużo pokruszonego lodu. Zakręcamy i obserwujemy, jak jej ścianki się kurczą i zostają wessane do środka. „Dlaczego tak się dzieje? – to pytanie pada ze strony Gabriela za każdym razem, i wtedy jest czas na mały naukowy wykład.
Woda okazała się niezmiernie inspirująca. Pomijając jednak zabawowy aspekt wody: rozmawiajmy o niej z dziećmi o tym, jak ważna jest dla otaczającego nas środowiska, jakie ma możliwości i zastosowania.
Gabriel jest ciekawym świata chłopcem i synem Macieja Czerniakowskiego – dyplomowanego pedagoga nauczania początkowego.