Gdy miałam pięć lat, zaczęłam podróżować po świecie i nagrywać filmy. Moim idolem jest Steve Irvin i pragnę zostać prezenterką podróżniczką. Zapraszam cię w niezapomnianą podróż. Opowiem o pięknych miejscach, które poznałam, i o fascynujących zwierzętach, które zobaczyłam.
Cześć! Cieszę się, że czytasz następny rozdział książki. To znaczy, że uwielbiasz podróżować po świecie tak samo jak ja. Pewnie gdybyś podróżował ze mną, nie odpuściłbyś żadnej przygody, prawda? A co powiesz na wspinaczkę na wulkan? To było moje wielkie marzenie, które postanowiłam spełnić…
Byłam właśnie na wyspie Bali w Indonezji. Indonezja to państwo w Azji, które składa się z wielu, wielu wysepek porozrzucanych na morzu. Jest ich ponad 17 tysięcy!!! Zadziwiające, że jedno państwo podzielone jest na tyle wysp. Wyobraź sobie, co by było, gdyby Polska składała się z wielu, wielu mniejszych i większych wysepek. Wtedy żeby na przykład odwiedzić babcię, która mieszka w Krakowie, musiałbyś płynąć dwa dni statkiem albo lecieć samolotem. Bo przecież nie da się w inny sposób przedostać z wyspy na wyspę! 😉
Postanowiłam dotrzeć na sąsiednią wyspę Jawa. Czytałam, że właśnie tam znajduje się jeden z najpiękniejszych wulkanów w Indonezji – wulkan Kawah Ijen. On jest aktywny, dymi, a z wnętrza jego krateru górnicy wydobywają siarkę.
To musi być niesamowite, pomyślałam i załadowałam plecak na plecy.
Stałam na brzegu wyspy Bali. W oddali widać było Jawę. Niestety, dzieliło mnie od niej morze.
Na pewno kursują promy, pomyślałam i skierowałam się w stronę dziwnej przystani, na której ustawione były w rzędach samochody. Pieszych raczej nie było. Stawiałam spokojnie kroki i omijałam kałuże błota, smarów i olejów silnikowych. Czy ja na pewno dobrze idę? – pomyślałam. Nie było żadnych innych turystów… Czy to na pewno statek do przeprawy na drugą stronę? Czy może po prostu odpłynę gdzieś daleko w podróż dookoła świata? 😉 To by mogło być fajne, ale może nie tym razem. Mam pewien cel, który chcę zrealizować: wspinaczka na wulkan.
Gdy wreszcie znalazłam się na pokładzie, poczułam ulgę. Prom miał nas zawieźć na Jawę. Cała przeprawa zajęła mi około godziny. Stałam przy burcie i wypatrywałam delfinów. Wydawało mi się co jakiś czas, że widzę jakąś płetwę, ale do tej pory nie jestem pewna, czy to nie były po prostu fale.