Wielu rodziców niejadków zastanawia się nad podłożem braku chęci do jedzenia, najczęściej jednak jest to wynik zwykłego grymaszenia, a nie zaburzenia, jakim jest neofobia żywieniowa. Gdzie jest więc granica, kiedy wybrzydzanie przy stole staje się neofobią? Co powinno nas zaniepokoić i jak reagować w przypadku wystąpienia tego zaburzenia?
Niemowlęta do ukończenia pierwszego roku życia są wyjątkowo otwarte na poznawanie nowych smaków, z uśmiechem na ustach i błyskiem w oku zjadają większość pokarmów, które im podajemy. Tendencja ta ma jednak skłonność do zanikania i gdy w domu mamy dwu-, trzy-, cztero-, a nawet pięciolatka sprawa robi się coraz bardziej skomplikowana, a namówienie dziecka do spróbowania czegoś nowego (o ile nie są to słodycze) jest często murem nie do przebicia. Najczęściej bagatelizujemy taki stan, umacniani podszeptami bardziej doświadczonych osób – koleżanek, mam czy babć, że „jak zgłodnieje to zje”, „przecież ty też nie wszystko lubisz”, „dzieci tak mają”. Niestety zdaniem specjalistów przyczyną takiego stanu może być groźne zaburzenie odżywiania, zwane neofobią żywieniową, które dotyka nawet co dziesiąte dziecko.
Czym jest neofobia żywieniowa u dzieci?
Samo pojęci neofobii może odnosić się do wielu stanów umysłu człowieka, bowiem jest to kombinacja dwóch słów fobia czyli strach, lęk i neo – coś nowego, która składa się na strach przed nowościami. Ludzie mogą odczuwać strach przed nowymi miejscami, sytuacjami, ludźmi, ale również, co najczęściej widać u dzieci – lęk przed nowymi pokarmami i to właśnie określa się mianem neofobii żywieniowej. Warto jednak podkreślić, że strach przed spróbowaniem nieznanego dotąd produktu czy posiłku może odnosić się nie tylko do jego smaku czy zapachu, ale również do konsystencji, struktury, a nawet koloru. Neofobia może przybierać formę lekką, objawiającą się wyraźnym protestem dziecka, jego podenerwowaniem w sytuacji, gdy na talerzu pojawia się jakieś novum, lub postać cięższą, gdy na sam widok nieznanego posiłku, nawet jedzonego przez kogoś bliskiego dziecko ogarnia paniczny lęk. Statystycznie częściej na neofobię żywieniową zapadają chłopcy, a drugim wyróżnikiem jest bardzo ograniczony jadłospis dziecka, składający się z maksymalnie kilku produktów spożywanych na okrągło.
Czy to już neofobia?
Najczęściej neofobię żywieniową diagnozuje się u dzieciaków w przedziale wiekowym 3-5 lat, choć jej początki mogą sięgać nawet 1,5 czy 2 lat. Niestety pierwsze objawy są mało charakterystyczne, dlatego najczęściej są zrzucane na garb „buntu dwulatka” czy zwykłego grymaszenia. Na samym początku dziecko zwyczajnie odmawia jedzenia – szczególnie mięsa, warzyw i chleba, jednak tym, co wyróżnia neofobię od zwykłego grymaszenia jest fakt, że dziecko wybrzydzające nie chce jeść produktów czy potraw już mu znanych, a wystarczy zmiana kombinacji lub formy posiłku, by zjadło dany produkt – np. dziecko nie chce jeść kanapek, ale już zupkę z chlebkiem bardzo chętnie. Dziecko neofobiczne z kolei, nie chce zjeść czegoś nowego, nawet, jeśli jest to inna postać znanego już mu produktu. W przypadku lekkiej neofobii dochodzi do plucia jedzeniem, dławienia ze względu na niemożność pogryzienia, artykułowania swojej niechęci, natomiast w cięższych przypadkach mamy do czynienia z panicznym wręcz lękiem przed samym widokiem pożywienia, odgłosem jego jedzenia – mlaskaniem, gryzieniem, połykaniem.
Neofobia – podłoże i postępowanie
Jak w przypadku wielu schorzeń, również i neofobia żywieniowa ma niejasne do końca podłoże. Za czynniki sprzyjające uznaje się zaburzenia genetyczne, nieprawidłowości rozwojowe w okresie płodowym (głównie sensoryczne i neurologiczne), ale część specjalistów mówi także o przyczynach wynikających ze zbyt późnego rozszerzania diety u niemowlaków, diety matki karmiącej (smaków jakie przedostają się do mleka), a także preferencji żywieniowych rodziców (jeśli rodzice nie jadają tego, dlaczego mam jeść ja).
Aby właściwie walczyć z przeciwnikiem, jakim jest neofobia, trzeba sobie uświadomić, że jest to problem i to poważny, z którym będziemy mierzyć się nawet kilka lat, a być może potrzebna będzie pomoc kogoś z zewnątrz. Wielu pediatrów zbyt pochopnie wyklucza występowanie u dziecka neofobii, dlatego jeśli mimo konsultacji widzimy, że stan niechęci do wprowadzania nowych produktów do diety utrzymuje się, poszukajmy specjalisty – najlepiej neuroterapeuty, który pomoże zdiagnozować dziecko i ustalić strategie działania.
Badania pokazują, że jeśli zaburzenia są w początkowych stadium, często wystarczy około 10-krotne spożycie konkretnego produktu, aby przyzwyczaić się do jego smaku. Dlatego, pomimo iż nie będzie to proste, trzeba cierpliwie szukać sposobów na nakłonienie dziecka do spróbowania. Początkowo wystarczy, by dziecko miało kontakt z nowościami – najlepiej pozwolić mu dotykać, wąchać produkt, wprowadzić do jedzenia element zabawy i przede wszystkim wykazywać duże zrozumienie i cierpliwość w stosunku do dziecka.
Neofobia żywieniowa najczęściej mija wraz z wiekiem, pomimo to nie powinno się czekać z założonym rękami, aż dziecko z tego lęku wyrośnie. Warto podejmować próby oswajania dziecka z nowościami, tym bardziej, że szkody wyrządzone w układzie nerwowym młodego człowieka, mogą pozostawić piętno na lata, które objawią się w inny sposób. Czasami wystarczy tylko kilka miesięcy, by dziecko pozbyło się strachu i z otwartością podchodziło do jedzenia.