Jak co roku, na początku września nagłośniony zostaje pewien problem. Nie dotyczy on tylko i wyłącznie czasu schyłku lata, jest z nami na co dzień. To problem, który staje się coraz większy i bardziej palący, który nie oszczędza żadnej grupy społecznej, ani wiekowej i coraz częściej sięga po bardzo młode ofiary. Obecnie bowiem to DZIECI WYBIERAJĄ NIEŻYCIE. Tak, mamy problem z dziećmi, które nie chcą żyć! I to jest wina nas dorosłych! Trzeba o tym mówić, a nawet krzyczeć, nie tylko tego dnia.
Coraz młodsi
13-, 14-, 15-latkowie. Żyć nie chcą też młodsze dzieci. I choć w psychiatrii mówi się na to „próby samobójcze”, te dzieci nie próbują, tylko naprawdę usiłują nie żyć. W 2020 – w roku pandemii – problem się nasilił. Liczba zakończonych śmiercią prób samobójczych wśród nieletnich wzrosła. W ubiegłym roku w całej Polsce życie odebrało sobie 107 dzieci, najmłodsze z nich miało 8 lat. Jaki będzie finalnie 2021 roku w dużej mierze zależy od nas – rodziców, opiekunów, nauczycieli.
Nie chcę żyć
Te dzieci naprawdę nie chcą żyć. Nie mają rodzica – który je kocha, szkoły – którą lubią, chęci zobaczenia świata, marzeń. Mają zerowe poczucie własnej wartości, bo skąd je brać, gdy bliscy się nimi nie interesują? Często nienawidzą siebie. Często są po wielu samookaleczeniach. Nie mają żadnego światełka w tunelu.
Zwykle przyjmuje się, że samobójstwa popełniają osoby z zaburzeniami psychicznymi. Owszem, problemy natury psychiatrycznej – w szczególności depresja – stanowią istotny czynnik ryzyka podjęcia próby samobójczej. Jednak należy podkreślić, że decydują się na nią również młode osoby, które nie zmagają się z jakimikolwiek zaburzeniami.
Wśród pozostałych czynników popychających młodzież do samobójstw, na pierwszym miejscu wymienia się poczucie osamotnienia i brak wsparcia ze strony rodziny. To pokazuje jak ogromne znaczenie ma uważność w kręgu najbliższych. Innymi wyzwalaczami są traumatyczne doświadczenia, utrata bliskiej osoby, ciężkie choroby, uzależnienia i obniżona samoocena. Duże znaczenie mają również problemy w środowisku szkolnym, chociaż trzeba przyznać, że pandemia nieco zmodyfikowała ten czynnik, szczególnie w kwestii szykanowania. Niemniej są to trudności w kontaktach z rówieśnikami, jak również problemy z nauką i co jest nowością – dojmujący strach przed powrotem do szkoły.
Zwróć na mnie uwagę
Bez wątpienia pandemia wyrzuciła na wierzch problemy rodzinne, które były maskowane, gdy dzieci chodziły do szkoły, spotykały się z rówieśnikami, miały odskocznię. Teraz prawie nie ma ofiar szkolnego hejtu, tylko ofiary złych relacji w domu. Nie tyle znęcania się, ile całkowitego braku zainteresowania rodziców dziećmi. Braku miłości, uważności, rozpaczliwej dziecięcej i młodzieńczej samotności.
My-dorośli, rodzice, opiekunowie, nauczycie musimy pamiętać, że UWAŻNOŚĆ to słowo klucz do codziennego obcowania z młodym człowiekiem. Do stosowania każdego dnia, nie tylko od święta, nie tylko wtedy, gdy problem jest już nie do udźwignięcia. Dzieci nie wymagają od nas nie wiadomo ile czasu. Za to pragną naszego stuprocentowego zaangażowania w tym czasie, bycia ciałem i duchem w danej sytuacji, bycia dla nich. Uważność to chwile, kiedy druga osoba jest dla nas najważniejsza i sama ma szansę tak się czuć. To wzmacnia nasze więzi, zaufanie i poczucie własnej wartości młodego człowieka. Daje siły do walki z przeciwnościami losu, pozwala zapobiegać i na bieżąco przepracowywać pojawiające się problemy.
W natłoku własnych problemów
Bez wątpienia wzrost liczby samobójstw wśród dzieci jest związany również z psychicznym funkcjonowaniem dorosłej części społeczeństwa. Są to naczynia połączone. Zdolność radzenia sobie dzieci jest powiązana ze wsparciem psychicznym ze strony rodziców. Niestety brak wsparcia zarówno dla dzieci, jak i dorosłych będących w sytuacji kryzysu psychicznego przyczynia się do takich wzrostów.
Dzieci są świadkami kryzysów w małżeństwach swoich rodziców, ich problemów finansowych, a także problemów natury psychicznej opiekunów, które wynikają z powyższych. Są również świadkami tego co dzieje się w skali globalnej i krajowej, często nie do końca rozumiejąc sytuację wychwytują energię jaka towarzyszy medialnym komunikatom i rozmowom dorosłych. Nie mając właściwego wsparcia i wytłumaczenia ze strony najbliższych pogrążają się w strachu i izolacji, często obwiniając siebie o zaistniałą sytuację. Obowiązkiem nas rodziców jest zadbanie, by dzieci czuły się bezpiecznie i były świadome a nie przerażone. Im też „wali” się świat. Rozmowy z młodszymi i dyskusje z nastolatkami bez wątpienia pomogą przejść wszystkim przez tę trudną sytuację.
Pandemiczna szkoła
Michał Zawadka, ekspert rozwoju mentalnego młodych ludzi i rodzin:
– Jednym z najważniejszych problemów intensyfikacji strachu jest – czas… to znaczy, kiedy mamy go zbyt dużo, to zaczynamy tworzyć nierealne scenariusze, które stają się łudząco prawdziwe, a wtedy zaczynamy się lękać, wierząc, że są rzeczywiste. Trochę to zagmatwane, jednak w odniesieniu do nasilających się lęków młodego pokolenia, to jeden z najważniejszych aspektów zwiększających się problemów psychicznych. Pandemiczna szkoła dała młodym brak konieczności konfrontowania się z życiem „tu i teraz”, a do tego pozbawiła dzieci i młodzież podstawowego stabilizatora rozwoju, czyli grupy rówieśniczej. W normalnych sytuacjach społecznych, kiedy nie ma czasu na rozmyślania, młody człowiek sam lub z pomocą grupy po prostu zaczyna działać i mierzy się z niewygodną sytuacją, zadaniem lub konfrontuje się z drugą stroną. Dzięki temu nie ma czasu budować strachu, rozmyślać i tworzyć na wszystko scenariuszy w stylu „a co się wydarzy, kiedy…”. W pandemicznej szkole skumulowało się kilka rzeczy: dużo czasu na rozmyślania i tworzenie wersji hipotetycznych, ograniczenie konieczności podejmowania wyzwań i tym samym zmniejszenie lub „rozluźnienie” odpowiedzialności, oraz odcięcie od grupy rówieśniczej, która z jednej strony była wsparciem, a z drugiej najlepszym „poligonem” do ćwiczenia swoich postaw społecznych. Do tego wszystkiego dołożyła się „domowa samotność”. Pracując z młodzieżą dostaję dziesiątki wiadomości tygodniowo. Około 70% z nich jest krzykiem o uważność i słowami nasączonymi strachem. Ilość wiadomości w ostatnim czasie jest znacznie większa, a ich treść jeszcze bardziej opisująca codzienne obawy, niezrozumienie i lęk. Często czytam o próbach radzenia sobie z tym wszystkim w pojedynkę, w obawie proszenia o pomoc i dodatkowym strachem przed wyśmianiem… niestety często nawet przez bliskich. Obecnie z początkiem roku oraz w majowo – czerwcowym powrocie do szkoły tych strachów jest cała „plaga”. Młodzi wstydzą się siebie, boją się spotkać z kolegami i koleżankami, stracili świadomość swoich umiejętności i celowość działania. Nie wiedzą jak sobie poradzą w kontakcie z nauczycielami, z grupą, w odnowionym rytmie szkolnym, a do tego dochodzi niepewność choćby najbliższej przyszłości. I choć planowanie dalekie jest od świadomego działania mózgu nastolatka, to brak jakiejkolwiek stabilności w pandemicznej szkole ich przeraża.
Po wrześniowym powrocie do szkół niestety problemów i powodów do lęku młodym przybywa.
Dlaczego? Bo ogromna część nauczycieli mając ucznia w szkole próbuje przejść do „pruskiej codzienności” i cisnąć z materiałem. Przez pierwsze dni września dostałem wiele informacji o nacisku na wyniki, zastraszaniu konsekwencjami, ocenami, sprawdzianami i ocenianiem. To brzmi jak psychologiczny horror… I nie chodzi o to żeby młodych zagłaskać, a zastanowić się, że te dzieciaki bardziej niż kiedykolwiek mają ze sobą w szkole bardzo ciężki emocjonalny plecak. Czasami niosą w nim strach rodziców o pracę, może utratę kogoś z rodziny w czasie pandemii, brak wyjazdów wakacyjnych, alienację od grupy i dziesiątki innych codziennych, niezwykle ważnych spraw. Zamiast ciśnięcia na program, najpierw powinniśmy dać im czas na odreagowanie, ponowną integrację, wymianę przeżyć, co pozwoli im zrozumieć, że nie są sami ze swoimi lękami. Winniśmy skupić się na odbudowie potencjału, sprawczości, poczucia własnej wartości, a przede wszystkim rozumieniu i radzeniu sobie z emocjami. Biorąc pod uwagę, że w ostatnim roku było o 43% więcej interwencji do prób samobójczych dzieci i nastolatków, że 44% młodzieży wykazuje objawy i zachowania depresyjne, to my jako rodzice i nauczyciele mamy teraz niezwykle ważne zadanie. Ponad wszystko powinniśmy przygotować siebie, by pomóc dzieciom i młodzieży w regulowaniu codziennych emocji, z którymi sobie sami nie radzą. Jeżeli dzieci sobie nie poradzą ze swoimi emocjami, nie będą wstanie pracować i wykorzystywać swojego potencjału (niezależnie od tego jak bardzo je dociśniemy, pod pretekstem realizacji programu).
Pamiętajmy, że program realizujemy przez rok, a zaniedbana psychika będzie zbierać żniwo całe życie, i oby, z naszego zaniedbania, żniwa nie przyszły kilkadziesiąt lat za wcześnie…
Życzę wszystkim dorosłym, a zwłaszcza nauczycielom, idąc za Kenem Robinsonem, żeby skupiając się na relacji z młodymi ludźmi i w trosce o ich i naszą przyszłość, mieli odwagę powiedzieć „kiedy zamykam drzwi do klasy, to ja jestem systemem”, a wtedy wierzę, że znajdziemy czas na wysłuchanie i wsparcie młodych, a nie na wstawianie kolejnych ocen widmo, bo kazali…
DOCENIAJMY zamiast oceniać. I ROZMAWIAJMY, bo życie jest warte rozmowy.
Kochać i dostrzegać
Póki nie było pandemii, wiele dzieci targało się na życie z powodu szkolnego hejtu, wyśmiewania, braku akceptacji. Dziś główny powód to samotność i brak miłości. MIŁOŚĆ nie oznacza, że „wszystko ci kupię i rób co chcesz”. Miłość potrzebuje reguł, zasad, ograniczeń. Potrzebuje czasu razem, a nie obok siebie, rozmów i wspólnego pochylenia się nad problemami codzienności. Potrzebuje przytulenia i bliskości oraz wrażliwości na to co dzieje się w wielkim świecie małych ludzi.
Absolutnie wierzymy, że większość z nas kocha swoje dzieci i chce dla nich jak najlepiej, jednak w natłoku problemów zapominamy o ich prawdziwych potrzebach. Brak obecności i wsparcia ze strony rodziców to coś czego dotkliwie
doświadczają dzieci i młodzież. Jednak jak można wspierać i kształtować młodego człowieka, samemu nie będąc właściwie ukształtowanym? Powołując do życia dziecko powinniśmy zdawać swoiste prawo jazdy na rodzica, gdyż bycie nim wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. Pamiętajmy – wszystkiego można się jednak nauczyć. Tutaj dobra wola, chęci i oczywiście konsekwencja wystarczy. Podstawą jest wzięcie odpowiedzialności za to, że jest się rodzicem lub opiekunem. I tym samym stać się przyjacielem, powiernikiem, wsparciem i przewodnikiem w dorosłym świecie. Należy mieć czas, nawet gdy teoretycznie go nie ma, być obecnym, słuchającym a nie tylko słuchanym, bez wytykania tego co złe, pracować na „supermocach” dziecka, wzmacniając jego nawyki i pozytywne myślenie… I przypomnieć sobie o tym, co tak naprawdę liczy się na koniec dnia. Przypomnieć sobie o miłości.
Zbudować ich własną wartość
Świadomość siebie, świadomość, że jest się wystarczającym, takim jakim się jest, oraz świadomość, że jest się ważnym dla bliskich bez warunków – jest siłą do przenoszenia gór, zdobywania marzeń i pokonywania wszelkich przeciwności. POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI jest trampoliną do działania i… szczęśliwego życia. Nie jest nam ono dane lub nie. To nie genetyczne uwarunkowanie, predyspozycja czy talent. Niezależnie od tego w jakim momencie dziś się znajdujemy, co przeżyliśmy i w jakim wieku jesteśmy, to nad własną samooceną możemy pracować. Powinniśmy też kształtować ją u naszych dzieci, tak by świat zewnętrzny i osądy innych nie były w stanie wpłynąć na jakość ich życia.
Poczucie własnej wartości jest bez wątpienia fundamentem silnego Ja. To pozwolenie sobie na popełnianie błędów, bycie nieidealnym, to brak potrzeby udowadniania wszystkim, że jest się wartościowym, to również zaakceptowanie swoich słabości. Tak, to wszystko jest możliwe i dostępne dla naszych dzieci, pod warunkiem, że ich w tym wesprzemy. Pierwszym krokiem, do wsparcia młodych ludzi w budowaniu adekwatnej samooceny jest nasza zmiana myślenia. Niewielka, ale jakże istotna – zmiana oceniania na docenianie. Dzięki niej my-dorośli, dostrzeżemy wewnętrzne wartości, dobre intencje, pomimo popełnianych błędów i przede wszystkim młodego człowieka, zamiast wyniku, testu, ideału z opinii innych.
Tekst powstał we współpracy z Michałem Zawadką – ekspertem rozwoju mentalnego młodych ludzi i rodzin oraz autorem bestsellerowych książek wspierających ten rozwój, takich jak „Chcę być kimś” i „Uśmiechologia. Pozytywna strona myślenia”, a także twórcą przestrzeni dla rodziców „Uwaga na dzieci”.