UCZCIWOŚĆ, poczucie odpowiedzialności, wytrwałość, samokontrola, poszanowanie praw innych osób i wrażliwość na drugiego człowieka… Nauka tych cech odbywa się na trzy sposoby: poprzez własny przykład, kształtowanie zachowania dziecka i wyjaśnianie słowne różnicy między tym, co dobre, a co złe. Jednak najskuteczniej uczymy się poprzez przykład. Stąd też okłamywanie dzieci wpływa na ich uczciwość
Pamiętajmy, że nasza UCZCIWOŚĆ opiera się na pamięci tego, co w dzieciństwie mówili nam rodzice czy ważne dla nas osoby. Trudno wytłumaczyć kilkulatkowi tak abstrakcyjne pojęcie jak UCZCIWOŚĆ, ale dobrze jest poszukać odpowiedzi na pytanie, czym ona jest, we własnym postępowaniu.
Często bywa tak, że dziecko dowiaduje się, na czym polega ta cecha, poprzez przykłady negatywne, bo nagminne jest łamanie obietnic złożonych najmłodszym – a to jest nieuczciwe! Oczywiście my, dorośli, nie robimy tego z premedytacją, raczej po prostu „tak wychodzi”: przez brak czasu, słabą pamięć, zabieganie czy czynniki losowe. Niestety, żadne z tych usprawiedliwień nie jest w stanie przywrócić utraconego zaufania.
Czasem składamy obietnice, bo święcie wierzymy, że uda się nam ich dotrzymać. Najczęściej są to błahe sprawy: że pójdziemy do kina, do zoo, na inny plac zabaw, że razem pokolorujemy dinozaury lub księżniczki, o których zapominamy w ferworze codziennych obowiązków. Tłumaczymy dziecku niedotrzymanie obietnic pracą, zmęczeniem, czymś „ważniejszym”. Niestety, maluch w starciu z takimi argumentami jest bezradny.
Kolejny popularny trik dorosłych to przerzucanie winy na dziecko jako usprawiedliwienie niedotrzymania słowa: „Wiem, że miałeś obejrzeć bajkę po narysowaniu szlaczków w zeszycie, ale tak się guzdrałeś, że jest już za późno” lub: „Wiem, że mieliśmy wspólnie piec babeczki, ale ja muszę jeszcze wyprasować twoje koszulki”. I tylko z punktu widzenia dorosłego są to racjonalne argumenty, dla dziecka – nie!
Jako dorośli dobrze wiemy, że ktoś przyłapany na kłamstwie nie będzie się już cieszył zaufaniem innych. W praktyce kwestia prawdomówności okazuje się problemem właśnie w obcowaniu z dziećmi. Rodzice są zwykle bardzo rozczarowani i oburzeni, kiedy po raz pierwszy przyłapią pociechę na kłamstwie: „To nie ja, to szczurek”, twierdzi czteroletni Max zapytany, kto przewrócił kubek z sokiem. Czy dziecko kłamie, czy jest nieuczciwe? Dlaczego? Chłopiec ma przynajmniej dwa istotne powody, aby zareagować w ten sposób: wie z doświadczenia, że mama jest niezadowolona, kiedy coś się wyleje na stół. Pamięta, że często wtedy krzyczy, żeby bardziej uważał, więc nie chce znowu rozzłościć mamy. Drugim powodem jest to, że jedyne, czego teraz rzeczywiście pragnie, to nie być tym, który przewrócił kubek. Bujna fantazja przychodzi mu tu z pomocą, podpowiadając, że to przecież szczurek mógł przewrócić kubek z sokiem na stole, i w ten sposób problem wydaje się dziecku rozwiązany. To, czy w tym momencie jakiś szczurek znajduje się w domu, jest bez znaczenia, bo do około szóstego roku życia dzieci mieszają fantazję z rzeczywistością. Swoje pragnienia czy też wyobrażenia odbierają jako rzeczywistość.
Bez moralniaka..
Aby dać dziecku lekcję uczciwości, mama musiałaby zareagować następująco: „A ja myślę, że to jednak ty przewróciłeś kubek. Ale wiesz co? Przecież to może zdarzyć się każdemu. Mnie też się to już parę razy przytrafiło. Możesz mi spokojnie powiedzieć, jak coś pójdzie nie tak, to ci wtedy pomogę. A teraz idź po szmatkę i razem powycieramy”. W ten sposób dziecko nauczy się, że jest akceptowane także wtedy, gdy coś „nabroi”, i że może wówczas liczyć na pomoc rodziców.
Tymczasem problem nieuczciwości rośnie. W szkołach to niestety niechlubna codzienność. Badanie z 2011 roku wykazało (raport „Uczciwość w szkole”), że od 30 do 50 proc. uczniów ma wątpliwości, czy warto być uczciwym. Według nich nieuczciwość jest przejawem sprytu i umiejętności radzenia sobie w życiu, a uczciwi są postrzegani jako nieudacznicy. Ponad połowa badanych uczniów uważała, że uczciwość utrudnia osiąganie celów i sukcesów. Kwitnie więc odpisywanie, podpowiadanie i ściąganie. Również w oczach dorosłych takie zachowania nie są naganne, wręcz pożądane. Wielu z nich uważa, że dziś nie warto być uczciwym. Często można usłyszeć, że aby coś osiągnąć, zdobyć, załatwić, trzeba umieć „rozpychać się łokciami”. Przecież znamy te hasła: „wszyscy tak robią”, „trzeba sobie jakoś pomóc”, „nie da się inaczej”, „nie można być naiwnym”.
Tak niestety usprawiedliwia się własne i cudze zachowania i uspokaja sumienia. Skutki przyzwyczajenia do nieuczciwości odczuwamy i odczuwać będziemy wszyscy, bo każdy korzysta z usług i wytworów ludzkiej pracy. Kiedy stykamy się z niekompetencją, dziwimy się, dlaczego tak jest, dlaczego ktoś niesumiennie wykonuje swoje obowiązki. A przecież tak często tolerowaliśmy nieuczciwość i każdy z nas miał lub nadal ma wpływ na kształtowanie własnego dziecka, ucznia. Warto się nad tym chwilę zastanowić i zrobić rachunek własnego postępowania.
Okłamywane – mniej uczciwe
Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego doszli do wniosku, że nieuczciwe postępowanie dorosłych prowadzi do zaniżenia standardów moralnych u 5-7-letnich dzieci. Wykazali, że okłamywanie nie ma wpływu na zachowanie 3-, 4-latków, ale skutkuje większą niechęcią do mówienia prawdy wśród nieco starszych dzieci. Prawdopodobnie dlatego, że maluchy nie mają jeszcze wystarczająco rozwiniętych funkcji poznawczych.
Eksperyment wyglądał następująco: zaproszono dzieci w wieku od 3 do 7 lat i połowa maluchów już na wstępie została okłamana przez eksperymentatora. Powiedział im, że w pokoju obok znajduje się ogromna miska słodyczy, po czym stwierdził, że tak naprawdę nie ma żadnej miski, a on sam dopuścił się kłamstwa, aby zachęcić dzieci do uczestniczenia w badaniu. Pozostałej grupie uczestników nie wspomniano nic o słodyczach. Podczas badania dzieci miały za zadanie rozpoznać niewidoczne dla nich zabawki po charakterystycznych odgłosach. Wśród zabawek znalazł się Elmo, który mówił: „Połaskocz mnie”, Ciasteczkowy Potwór stwierdzający: „Kocham ciasteczka”, oraz Kubuś Puchatek: „Już czas na małe co nieco”. Rozpoznanie maskotek nie sprawiało dzieciom żadnej trudności. Jednak maluchy miały do czynienia też z jednym odgłosem, którego nie potrafiły dopasować do żadnej zabawki – był to utwór Beethovena „Dla Elizy”. W momencie odtwarzania melodii eksperymentator na 90 sekund wychodził z pokoju i zostawiał dzieci same, mówiąc otwarcie, aby nie podglądały. Następnie wracał i prosił małych badanych, aby uczciwie przyznali, czy złamali jego zakaz.
Przez cały czas w pokoju badawczym pracowały kamery, rejestrując zachowanie dzieci. Okazało się, że 60 proc. 5-, 6- i 7-letnich dzieci, które nie zostały okłamane na początku badania, zdecydowało się na małe oszustwo, a 60 proc. spośród nieuczciwych podglądaczy okłamało później eksperymentatora. Wśród ich rówieśników, którzy zostali już na wstępie wprowadzeni w błąd co do istnienia ogromnej miski słodyczy, odsetki były jeszcze wyższe. 80 proc. zerknęło na tajemniczą zabawkę, a 90 proc. z nich okłamało eksperymentatora po jego powrocie.
Dlaczego okłamane dzieci były mniej uczciwe? Być może 5-7-letnie dzieci naśladowały zachowanie eksperymentatora. Mogły też dojść do wniosku, iż dla tego człowieka uczciwość nie jest ważna, lub nie czuły się zobowiązane, aby dotrzymać słowa danego kłamcy. Jeśli chodzi o młodsze dzieci, w wieku 3-4 lat, okłamane czy nie – zachowywały się tak samo. Większość z nich skusiła się, aby rzucić okiem na zabawkę, ale też ponad połowa przyznała się później do tego oszustwa. Tak małe dzieci nie mają jeszcze na tyle rozwiniętego umysłu, aby rozstrzygać kwestię uczciwości.
Wyniki innych badań prowadzonych przez autorów powyższego eksperymentu pokazały, że większość rodziców okłamuje swoje dzieci, nawet jeśli osobiście ceni wartość, jaką jest uczciwość. „Postępowanie rodziców sugeruje, że nie wierzą oni, iż kłamstwa, które mówią swoim dzieciom, wpłyną na uczciwość ich pociech. Rezultaty niniejszego badania rozwiewają wątpliwości w tej kwestii”, piszą badacze.
Pamiętajmy, że wychowujemy przyszłych dorosłych, nie dzieci. Miejmy na uwadze ich charakter, a nie tylko sukces zawodowy. Zadanie opiekunów nie polega na zabawianiu dzieci i wypełnianiu im wolnego czasu, lecz na towarzyszeniu w stawaniu się kompetentnymi, odpowiedzialnymi i wrażliwymi kobietami oraz mężczyznami
– zdecydowanymi, aby żyć uczciwie. Pomyślmy, kim będą nasze dzieci, a nie tylko co będą w przyszłości robiły.
• Uczciwość to jedność intencji, słów i czynów, czyli myślę, co mówię, mówię, co myślę, i dotrzymuję słowa. Zawsze mówię prawdę i dotrzymuję swoich obietnic.
• Deklaruję tylko to, co będę mógł zrealizować.
• Nie używam obietnic jako narzędzia
szantażu lub egzekwowania poleceń.