Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że młodych rodziców nie trzeba już specjalnie przekonywać do organicznej żywności. Coraz więcej Polaków zdaje sobie sprawę z tego, że na większości półek sklepowych znajdą artykuły spożywcze zawierające nawozy sztuczne, pestycydy, hormony, antybiotyki, konserwanty, sztuczne barwniki czy GMO.
Przybywa świadomych konsumentów, szukających alternatywy dla konwencjonalnej żywności – zdrowego pożywienia wysokiej jakości. Niestety, jeden niezmienny czynnik spowalnia, a nawet blokuje ten proces. Bariera finansowa. Czy jest więc możliwy zakup zdrowej żywności w przystępnej cenie? Przeciętne sklepy ekologiczne (szczególnie te w dużych galeriach handlowych) skutecznie odstraszają klienta, nawet z zasobniejszym portfelem. Czy ekologiczna marchewka musi naprawdę kosztować 11 złotych za kilogram? Kogo na to stać?
Należy uświadomić sobie, że obecne rolnictwo w większości bazuje na tzw. uprawach intensywnych. Co za tym idzie, używane są środki chemiczne, które dają szybszy wzrost, pewniejsze plony, ale jednocześnie mają negatywny wpływ na nasz organizm. Natomiast certyfikowana żywność ekologiczna musi spełniać surowe normy. Proces jej produkcji jest bardziej czasochłonny, pracochłonny i mniej wydajny ze względu na nieużywanie chemicznych środków ochrony roślin czy konserwantów przedłużających trwałość, co powoduje koniec końców cenę wyższą w porównaniu z żywnością konwencjonalną.
Gdzie w takim razie i jak zaoszczędzić? Czy sklepy ekologiczne są jedynym źródłem zdrowej żywności? Można, a nawet trzeba wziąć sprawy we własne ręce! Należy skrzyknąć kilka, kilkanaście rodzin i poszukać w najbliższej okolicy zaufanych rolników, stosujących uprawy zrównoważone, bez nawozów sztucznych i pestycydów, i zaopatrywać się u nich. Przykładem mogą być coraz bardziej popularne na świecie kooperatywy spożywcze, których celem jest bezpośredni zakup od producenta, uniezależnienie się od supermarketów oraz sklepów sieciowych. Powstało nawet pojęcie „towar zero kilometrów”, które oznacza kupowanie warzyw i owoców uprawianych jak najbliżej naszego miejsca zamieszkania. Pozwala nam to nie tylko zaoszczędzić na transporcie, ale również zmniejszyć emisję spalin i wesprzeć lokalne rolnictwo. Możemy również podczas tego typu zakupów ponownie używać tych samych pojemników, butelek czy toreb.
We Włoszech np. bardzo popularna jest Grupa Zakupu Solidarnego (sieć G.A.S.). Jest to grupa osób, które zrozumiały, że ich zakupy mają wpływ na całe społeczeństwo. Swoje działania tłumaczą tym, że coraz trudniej znaleźć żywność niemodyfikowaną i móc prześledzić drogę, jaką ona przebyła. Nie sposób zgodzić się z faktem, że ogromne sieci handlowe coraz bardziej oddalają producenta od konsumenta. Takie inicjatywy jak G.A.S. nie tylko omijają wiele poziomów pośrednictwa i transportu, ale również wzmacniają miejscową gospodarkę: drobnych producentów, ekorolników, którzy uprawiają stare odmiany warzyw, i tych, którzy często nie dostarczają swoich produktów do sklepów, ponieważ wielka dystrybucja wymaga dużej ilości (często kosztem jakości). Wszyscy członkowie grupy zajmują się na zmianę: zakupami, rachunkami, szacowaniem prawidłowości cen, organizacją transportu, dystrybucją.
Brzmi skomplikowanie? Owszem, wymaga to sporego wkładu pracy, ale tylko na początku. Później pozostaje spijać śmietankę… Daleko nie trzeba szukać. Podlaska Zielona Kooperatywa po pół roku działalności skupiała już ok. 30 rodzin, które zaopatrują się w ten sposób praktycznie w większość produktów, nie tylko spożywczych. A po roku udało im się wynegocjować z rolnikami ceny porównywalne z cenami ogólnie dostępnej żywności. Jest więc o co walczyć. Możemy się spodziewać, że wraz z rosnącą liczbą dostawców i większym popytem na żywność eko ceny będą spadać.
Jeśli nie macie ochoty na zabawę w kooperatywę, zawsze możecie odświeżyć dawne znajomości lub popytać w najbliższej rodzinie – niewykluczone, że ktoś ma niepryskaną jabłoń w ogrodzie albo trzyma na wsi kury… Takie kontakty są dziś bezcenne. Można też namówić np. dziadków, aby w swych ogródkach oprócz kwiatów zaczęli uprawiać warzywa. A nawet jeśli nie mamy kawałka zieleni w zasięgu ręki, to zawsze warto posadzić własne zioła w doniczce na parapecie w kuchni.
Warto pamiętać, że żywność lokalna i sezonowa jest nie tylko najzdrowsza, ale i najtańsza. Można wykorzystać jej dostępność, także cenową, latem i jesienią, i przygotować przetwory z warzyw i owoców, z których będziemy potem mogli korzystać przez cały rok.
Jakkolwiek by patrzeć, jest wiele sposobów na zaopatrywanie się w zdrową i organiczną żywność. Czasem tylko wymaga to od nas odrobiny inwencji twórczej. Warto włożyć w to wysiłek, bo tylko żywność nieprzetworzona i ekologiczna może być dla nas skutecznym lekarstwem, źródłem energii i sił witalnych. Na zdrowie!
———————————
Reni Jusis: piosenkarka, autorka tekstów, producentka. Prowadzi program „Ekomama” w telewizji, jest redaktor naczelną portalu Ekomama.pl. Współautorka książki „Poradnik dla zielonych rodziców”. Mama dwójki dzieci.