Patrycja Woy-Wojciechowska, mama trójki dzieci, spełniona w pracy fotografka, autorka znanego programu dla dzieci „Studio stodoła”. Opowiedziała nam o swoim codziennym życiu, pasji dawania, nowych pomysłach i… głęboko ukrytych kompleksach.
Iza Farenholc: Czy potrafisz doceniać siebie?
Uczę się doceniać i kochać siebie. Zobacz, jak często, gdy słyszymy komplement, odrzucamy go i mówimy: „Ale mam takie grube nogi”, „Muszę zrzucić sześć kilogramów” itp.
Teraz cieszę się, że jestem zdrowa, i za każdym razem gryzę się w język, jak chcę odruchowo ponarzekać. I narzekam mimo to, bo wciąż mam do siebie jakieś zastrzeżenia.
Miałaś kompleksy?
Całą masę. I bardzo je przeżywałam. Było to irracjonalne, bo zarabiałam w czasie studiów jako fotomodelka, i to niejednokrotnie więcej niż mój tata, który jest lekarzem.
Mimo to ciągle uważałam, że nie jestem wystarczająco atrakcyjna. Żadne sygnały z zewnątrz w żaden sposób nie podnosiły mojego poczucia wartości.
Oczywiście teraz, po latach, ten punkt ciężkości mam zupełnie gdzie indziej. Dużo myślałam na ten temat i zdałam sobie sprawę, jak bardzo takie podejście negatywnie działa na związek. Jeśli nie akceptujemy swojego ciała, to nie potrafimy też zaakceptować tego, że ktoś nas akceptuje. I wracamy do banalnego stwierdzenia: „Jeśli siebie nie pokochasz, nie pokochasz drugiego człowieka”. Kiedy mąż mówi mi komplement, zawsze myślę, że to nie do końca prawda.
Dlaczego nie?
Pamiętam, jak kiedyś przyjechał do nas na wieś nasz przyjaciel, sfotografować mnie jako karmiącą matkę. Piekłam ciasto i wyciągałam je z pieca.
W jego oczach zobaczyłam zachwyt nad kobiecością w kontekście macierzyństwa. Nigdy nie czułam się bardziej kobieca, bardziej piękna niż teraz, będąc matką trójki dzieci. Musiałam dojrzeć, żeby to poczuć.
Jako psycholog wiesz, co mówisz.
A jako fotograf staram się dziewczynom w czasie sesji pokazać, jakie są piękne, bo zdjęcia mają bardzo duże działanie terapeutyczne.
Ale to głównie fotografię modową i świat mody można obwiniać za to, co dzieje się z wizerunkiem kobiecego ciała.
Najgorsze jest to, że również obraz ruchomy nas oszukuje, reklamy kremów i innych produktów kosmetycznych. Ja sama niejednokrotnie wygładzałam i wyszczuplałam kobiety, kiedy kręciłam reklamy czy teledyski. Każdy reżyser przyczynia się do oszukiwania widzów, a nastolatki i dzieci myślą, że to prawda. Często rozmawiam z matkami nastolatek, które odmawiają jedzenia, uważając się za grube.
To temat rzeka i nie możemy ignorować tego problemu. Radziłabym wszystkim rodzicom, których dzieci mają taki problem, aby wybrali się do psychologa, chociaż na konsultację.
Pewnie miałaś niejedną propozycję udziału w sesji rozbieranej?
Tak, rzeczywiście, kilka razy. Ale udział w takiej sesji jest dla mnie tak samo nie do zaakceptowania, jak fotografowanie się w sypialni z mężem i dziećmi. Na to nie zdecydowałabym się nigdy. Natomiast bardzo cenię Gagę i cieszę się, że mogłam stanąć przed obiektywem tak wspaniałej artystki, jaką jest Beata Wielgosz. Sama uwielbiam fotografować kobiety z dziećmi i najczęściej je do takich sesji rozbieram. Ciało matki i dziecka to sama miłość.
Naturalna i piękna. Te matki niejednokrotnie mówią po latach, że to ich ulubione zdjęcia. Ja jestem pewna, że te zdjęcia za kilka lat będą dla mnie wielką radością.
A twoje dzieci odczuwają wstyd, kiedy mierzą się z nagością własną i waszą, czyli rodziców?
Pola, od kiedy zaczęła chodzić do szkoły i na basen, zaczęła naturalnie zauważać temat. W domu zachowujemy się naturalnie i wydaje mi się, że takie podejście jest najzdrowsze. Myślę, że tak samo otwarcie będziemy rozmawiały o seksie i o wielu innych, często ignorowanych tematach. Gdzie indziej mamy czuć się swobodnie i naturalnie, jak nie w domu?
Nie wiedziałam, że masz trójkę dzieci.
Trafiłam na właściwego mężczyznę. Gdybyśmy siebie nie znaleźli, to obawiam się, że byłabym panienką z dziećmi, bo zawsze chciałam mieć ich dużo. Kiedy byłam nastolatką, prowadziłam zajęcia taneczne dla dzieci, organizowałam akademie, pracowałam z dziećmi, mój instynkt macierzyński był zawsze ogromny. I kiedy trafiliśmy na siebie, to oboje chcieliśmy tego samego. W dzisiejszych czasach znalezienie „normalnego” faceta graniczy z cudem.
Z singielki, szukającej swojego miejsca na ziemi, nagle stałaś się matką na pełnym etacie. Przeżyłaś szok?
Pojawienie się dziecka jest zawsze rewolucją. W związku wspólne przeżywanie miłości do dzieci jest wyższym wymiarem miłości. Nie przypuszczałam nawet, że macierzyństwo wyprodukuje u mnie aż tak silną dawkę euforii i miłości. Myślałam, że kilka tygodni po porodzie te emocje chociaż trochę opadną. A to narastało… I tak jest do dziś. Moim najmłodszym dzieckiem cieszę się jeszcze intensywniej, bo wiem, jak szybko urośnie.
Ale radzisz sobie, a z trójką dzieci to wyzwanie.
Oczywiście, że bywa ciężko. Są nieprzespane noce, zmęczenie, ciągle za mało czasu dla siebie i męża. I brak cierpliwości… zespół napięcia jędzowatego. Ale mam komfortową sytuację – kochane wspierające mnie mamy i wspaniałą nianię. To z ich pomocą mogę pracować i działać.
No właśnie. Działasz w fundacji Edulandia.
Tak, to moje podziękowanie za to, co mam. Fundację założyłyśmy z Małgosią Grodzką – także mamą trójki dzieci, i kobietą z tysiącem pomysłów. Pieniądze, które udaje nam się zebrać, idą na edukację dzieci. W tym roku zafundowałyśmy dzieciom wyjazdy językowe. I znowu padnie banał – ale pomaganie daje mi wielką siłę i radość. Po ponad dziesięciu latach intensywnej pracy zawodowej, obiecałam sobie, że będę robić projekty, które sama tworzę i mogę się pod nimi podpisać.
I tak powstał twój program „Studio Stodoła” w telewizji MiniMini. Skąd pomysł?
Każde wakacje spędzamy na wsi. Moje dzieci uwielbiają jeździć traktorem, czesać kucyki, oddzielać zboże od plew, pomagać przy dojeniu krów… I właściwie to jest właśnie „Studio Stodoła” – program dla rodziców, którzy zwracają uwagę, co przyswajają ich dzieci. Przeraziłam się, kiedy zobaczyłam kilka programów, które oglądały moje dzieci. Nie chcę, żeby mózg moich córek był kształtowany, na przykład przez serial „Hannah Montana”. My pokazujemy inne wartości, rozmawiamy o emocjach, podpowiadamy rodzicom, jak twórczo spędzać z dziećmi czas. Program prowadzą dzieci i to one zadają pytania. Poznają przyrodę, zasady zdrowego odżywiania i gotowania. U nas w domu dzieci nie mają telewizora. Oglądają filmy i programy z płyt, które im kupujemy. W wakacje puszczamy dzieciakom filmy w starej oborze na prześcieradle. Uwielbiają to. Zresztą ich rodzice z radością im towarzyszą przy „Arabelli” czy „Pippi”.
Co przed tobą?
Szczęściem będzie dla mnie smażenie placków z rabarbarem dla gromadki moich wnuków. A największy sukces będzie wtedy, kiedy nasze dzieci i wnuki będą chciały spędzać z nami czas wolny, tak jak my chcemy spędzać go z naszymi rodzicami…Zaplanowaliśmy sobie z mężem kilka podróży na czas, kiedy „dzieci pójdą na studia”. Często jak narzekam, że jestem zmęczona, słyszę od męża: „Nie martw się, jeszcze tylko 18 lat”.
Jak jednym słowem określiłabyś swoje życie teraz?
Nie potrafię jednym słowem, jestem gadatliwa. Spróbuję… Pełnia.
—————-
Patrycja Woy-Wojciechowska – była modelką, studiowała psychologię. Fotografka, reżyserka, autorka programu „Studio Stodoła”. Razem z Małgorzatą Grodzką prowadzi fundację Edulandia.